[Humor] Mój stary jest krótkofalowcemTaki mały projekt z przymrużeniem oka | |
| | SP5XMI | 14.07.2015 12:12:41 |
Grupa: Użytkownik
QTH: Warszawa
Posty: 3444 #2142969 Od: 2012-12-16
Ilość edycji wpisu: 3 | Skutki uboczne Już po zawodach dowiedziałem się, że moja mama i żona, które w ten krytyczny weekend oczywiście były na wsi, bardzo były zniesmaczone zarówno nalotem policji, jak i tym pożarem i podejrzewają, że ojciec po prostu przesadził z udziałem w tym hobby. Albo mamy jakiś poważny problem, o którym jeszcze nie wiemy. Pogadałem z ojcem na ten temat, bo kobieta owszem, ma dozę cierpliwości, ale on tej cienkiej granicy niestety nie widzi. Pokazałem mu przykłady ludzi, którzy z powodu przeholowania w tę czy inną stronę mieli problemy osobiste, żony zmieniali, albo one ich zmieniały. Zawsze jednak okazywało się, że każda nowa bestia na dłuższą metę jest gorsza od starej, już oswojonej. Stary najpierw mnie nie słuchał, ale potem chyba coś przemyślał i wziął sprawę na poważnie, bo zabrał się za robotę przy rabatkach, naprawił mamie rozrusznik od kosiarki i kupił nową lokówkę. W sumie teraz w chatce mniej przesiaduje, klub prowadzi Maładiec, trochę też ja. Zrobił coś, nad czym się od dawna zastanawiał – a mianowicie piec chlebowy. Mama zawsze chciała go mieć, ale nigdy nie potrafiła tego powiedzieć wprost. Do tego ojciec wreszcie nie zarywa tyle nocy i wstaje rano, właśnie wtedy, gdy mama chce szybko zjeść śniadanie i coś zrobić. To było jedno z jej zmartwień, ale również nigdy nie powiedziała tego wprost. A facetowi trzeba prosto, bezpośrednio, jak w skrócie telegraficznym – DE XYL PSE UP. Zmniejszenie aktywności na pasmach przyniosło skutek w postaci znacznie mniejszego rachunku za prąd. Niestety miało to także skutek uboczny – przyjechało z policją kilku inspektorów z zakładu energetycznego i podejrzewali, że my kradniemy prąd i mamy jakieś lewe obwody. Pół godziny mierzyli i sprawdzali wszystko od AXSNa na słupie, przez WLZ aż do złączy i plomb przy liczniku. W końcu pojechali. Założyli tylko nowy licznik. Sąsiad powiedział, że sprawdzili całą wieś i wyszło, że razem z nim jesteśmy jedyni, którzy prądu nie kradną... Niebawem mają zajrzeć zawodnicy z ekipy wyczynowych stacji, by obgadać wyniki, strategie oraz inne ogólne plany. Tak coś czuję, że będzie się działo, bo stary ostatnio jest strasznie cięty na niektórych z nich. To już nie te czasy, gdy jeździł z nimi na spotkania. Ale wtedy nosił wąsy i jeździł polonezem. Mamy nawet dowód - na ścianie wisi fotka, odrobinę podobna do tej:
_________________ Sent from Marconi Oceanspan with 3x807 in the finals. Pozdrawiam, SP5XMI Marcin | | | Electra | 27.11.2024 22:27:09 |
|
| | | sq6see | 05.08.2015 21:21:49 |
Grupa: Użytkownik
QTH: Szybowice jo80si
Posty: 89 #2153779 Od: 2015-4-20
| Ciekawe opowiadanie przy ktorym mile spedzilem polowe zmiany w pracy. Czekam na kolejna częsc. _________________ http://www.qrz.com/db/SQ6SEE | | | SO5WM | 05.08.2015 22:43:25 |
Grupa: Użytkownik
QTH: Mińsk Mazowiecki
Posty: 988 #2153822 Od: 2014-1-7
| a bym mógł to czytać codziennie _________________ Piotr http://www.radiooperator.pl/ mimo, że UKE ma swoją wyszukiwarkę tu również zostaje :) | | | SP5XMI | 19.08.2015 08:26:59 |
Grupa: Użytkownik
QTH: Warszawa
Posty: 3444 #2160378 Od: 2012-12-16
Ilość edycji wpisu: 1 | Codziennie trochę trudno, ale co jakiś czas - się da!
Własna energia Sprawa energii elektrycznej nie dawała nam spokoju. Pomysł elektrowni wodnej już rozważaliśmy, ale istniejący jaz jest zbyt daleko, budowa nowego to ogromne koszty, uzyskane piętrzenie będzie mniejsze niż 2m, tam jest płasko, więc ciężko byłoby zrobić sensowny zbiornik. Nawet czeska turbina Archimedesa nie miałaby sensu, w tych warunkach uzyskalibyśmy nie więcej niż kilkanaście kilowatów. Do tego cała procedura, podatki, pozwolenie wodne, decyzje administracyjne – nie opłaca się. Nie w tym kraju. Tu nawet wody nie ma. Ojciec jednak przy rozważaniu różnych pomysłów zbyt mało szwędał się po internetach. Kiedyś znalazłem opis niewielkiej własnej elektrowni, wykorzystującej zgazowanie drewna. Nawiązałem kontakt z tym wynalazcą, a potem pojechałem z ojcem do dwóch leśniczych w okolicy, policzyliśmy ile będzie kosztować drewno, z mężem Ewki usiedliśmy do planowania, a potem do realizacji. Projekt się spinał finansowo, dając nam docelowo niedużą nadwyżkę. Chłopaki z biura projektowego, w którym pracuje Ewka, opracowali dla nas generator do zgazowania drewna z automatycznym podajnikiem śrubowym, pochodzącym chyba od jakiegoś starego kombajnu. Nasz generator prądotwórczy ma możliwość takiej rozbudowy, by dołączyć napęd z drugiego silnika, rozłączając przy tym diesla. Prądnica ma solidny zapas mocy, automat do kompensacji mocy biernej mamy od dawna, odkąd założyli nam licznik, który złośliwie wszystko zlicza i potem trzeba by było za to płacić. Objeździliśmy z przyczepką szroty samochodowe i udało nam się tanio znaleźć dwa potężne amerykańskie v12 w idealnym stanie. Redukcja pasowała idealnie. Po drobnych pracach budowlanych przenieśliśmy nieco generator, przez ścianę wprowadziliśmy krótki przewód doprowadzający gaz, dołączyliśmy silnik chevy do systemu chłodzenia, założyłem czujniki czadu. Drobne naprawy, przystosowanie do ciągłej pracy, testy, aż w końcu nadeszła chwila prawdy – okazało się, że wszystko świetnie działa na drewnie. Może nie osiąga pełnej mocy, ale do naszych potrzeb – starcza aż nadto. Sąsiad nam to drewno przywozi traktorem, ojciec zrobił sprytną wciągarkę z chwytakiem, mamy rębarkę, która rozłupuje to na kostki, a te kostki same potem spadają przez lej do podajnika. Ładowanie raz na dwie doby, generator pracuje cały czas, z krótkimi przerwami na konserwację. Na półce obok innych segregatorów pojawiły się procedury pracy generatora. Jakby mało tych papierów było! Zakład energetyczny marudził, utrudniał, ale z pomocą zaprzyjaźnionego prawnika przewalczyliśmy i to. Mamy mały zakład produkujący energię elektryczną z certyfikatem dla źródeł energii odnawialnej. Kosztowało sporo, ale po raz pierwszy nasz generator przynosi pieniądze, a do tego wydziela ciepło. W sezonie zimowym będzie ogrzewanie za darmo, ciepła i tak wystarczy, również na pracę sąsiedzkiej bimbrowni. Latem starczyłoby nawet do grzania wody w basenie. Basenu nie mamy, ale jeden ze wzmacniaczy ma wodne chłodzenie, trzeba będzie coś na ten temat kiedyś pomyśleć. Stary jest bardzo zadowolony z tej konstrukcji. Pierwszy raz głupia czerwona diodka w liczniku nie miga wściekle, gdy klub staje na CQ w zawodach. Sąsiad nabrał takiej wprawy, że produkuje bimberek pierwsza klasa. Do tego na pierwszy rzut oka nie widać, do czego służą poszczególne rury destylarni. W dokumentacji zostały opisane jako układ recyrkulacji gazów z systemu chłodzenia reaktora zgazowania drewna. A mama jest zadowolona, bo nie musi czekać, aż terma nagrzeje wodę. To się nazywa sukces. Pozostał tylko niesmak – nie po bimberku, ale po spotkaniu kontestmanów, którzy nawiedzili nas tuż przed moim wyjazdem na urlop nad morze. _________________ Sent from Marconi Oceanspan with 3x807 in the finals. Pozdrawiam, SP5XMI Marcin | | | SP5XMI | 19.08.2015 11:37:22 |
Grupa: Użytkownik
QTH: Warszawa
Posty: 3444 #2160477 Od: 2012-12-16
| Podsumowanie Było to tak. Rano towarzystwo kontestmanów zapowiedziało się na przyjazd. Ja tego telefonu nie słyszałem, bo w okresie wakacyjnym śpię do południa i ogólnie jestem człowiekiem drugiej zmiany. Dzień był słoneczny i zapowiadał się leniwie. Tata rano podlał trawę. Tuż po obiedzie poszedłem do chatki i zabrałem się na słuchanie tego, co się na pasmach dzieje. Za chwilę miała przyjechać młodzież, bo później zaczynały się zawody. Zdziwiłem się, że ojciec nie zapisał tych zawodów w kalendarzu – to do niego nie było podobne. Pomyślałem, że widocznie były mało znaczące i kolejny raz „wyciągać z wody” nie będzie. Ponieważ burmistrza gminy miejsko-wiejskiej Władysławowo zna osobiście, nie musi dodatkowo brać udziału w zawodach z okazji jego imienin. Niewiele myśląc, podłączyłem dookólną antenę do transceivera, odpaliłem komputer, zajrzałem na dxcluster, aktywność niewielka ale coś było – akurat dla dzieciaków. Towarzystwo zaczęło się zbierać, przyjechał Maładiec i zaczęła się normalna aktywność klubowa. Nagle w bramie pojawił się miniwan, z którego wysiadło pięciu kolegów. Droga musiała być bardzo ciężka, bo towarzystwo wydawało się nadzwyczaj zmęczone. Przywitali się wylewnie z ojcem, jeden z nich poszedł po coś do samochodu, a reszta poszła w kierunku pola antenowego. Fakt, nasz nowy aluminiowy maszt do małego stackera prezentuje się okazale. Ojciec pokazał spaloną całkiem przyczynę przerwy w RUNie na zawodach, pokazał nową skrzynkę z dopasowaniem verticala, towarzystwo obejrzało z błyskiem w oku naszą dumę – dużego stackera na 20m i poszli do chatki. Chwilę potem dołączył do nich jeden z deiksmanów, niosąc ze sobą flachę. Wprawnym ruchem odkręcił zakrętkę od półlitrówki i tubalnym głosem powiedział: – Gdzie są szklanki? Trzeba uczcić dobry wynik w zawodach! Młody też się napij, nie będziemy ci żałować, cała skrzynka jest w bagażniku. Autostrada z SP2 była za darmo, to zaoszczędziliśmy i można było kupić. Strategię na przyszły rok też trzeba obgadać. W ojca jakby piorun strzelił. Zabrał butelkę, zaczął się rozglądać na boki. Stół? Nie… Szafka stalowa? Nie… Będzie śmierdziało. O radio… też nie, szkoda radia. Wyszedł na zewnątrz i zaczął syczeć. Jak petarda, zanim wybuchnie. - Wy takie jessssteśśśście wódczane nienassssycone ssssmakosze? Pijaki! Ja wam dam ssstrategię! Do klubu zzz wódą? Gdy ja dzieciaków mam i pokazujemy im amatorsssskie radio? Wssadźcie sobie tę flachę do bagażnika albo sssami sssobie wypijcie! Ale nie tu! W otwartym klubie picia nie-bę-dzie! Prask! Rozbił flachę o cienki maszt od jednej z anten na WARCe. Całe towarzystwo i moja mama też, wszyscy krzyknęli jednocześnie: - Co ty robisz! Z drzwi wychylił się Maładiec i powiedział: - Nie drzyj się tak, bo VOX mi włączasz, a robimy Nową Kaledonię! Zebrałem resztki szkła, wrzuciłem do kosza. Podszedłem do otwartego vana i zaglądam do bagażnika – faktycznie jest wódka. Nawet dwie skrzynki, ale w jednej brakuje trzech butelek. Najwyraźniej zaprawione w bojach towarzystwo na dobry początek doprawiło się dwiema flaszkami już w samochodzie i tutaj chcieli się napić więcej. Skończyło się na tym, że pojechali do motelu prowadzonego przez naszego znajomego i tam chlali do wieczora. Mama im też powiedziała coś do słuchu, bo położyli uszy po sobie i odjechali. Ojciec poszedł na piechotę, bo to niedaleko. Wrócił nad ranem, odrobinę zmechacony. Tak pracowicie omawiali podsumowanie zawodów. Towarzystwu było najbardziej żal tej jednej półlitrówki. Chociaż dla nich to jak dla byka kartofel, ale zawsze coś by było. Mama była smutna – wódka wylała się na lawendę, którą ona tak bardzo lubi. Tata do dziś nie może im odpuścić tego, że chcieli pić przy dzieciakach w klubie. _________________ Sent from Marconi Oceanspan with 3x807 in the finals. Pozdrawiam, SP5XMI Marcin | | | SO5WM | 19.08.2015 12:08:45 |
Grupa: Użytkownik
QTH: Mińsk Mazowiecki
Posty: 988 #2160498 Od: 2014-1-7
| Powinieneś nakręcić film na podstawie tych tekstów kurde jak ja to lubię _________________ Piotr http://www.radiooperator.pl/ mimo, że UKE ma swoją wyszukiwarkę tu również zostaje :) | | | sp7ivo | 19.08.2015 12:55:13 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 2119 #2160537 Od: 2009-11-12
| "Powinieneś nakręcić film na podstawie tych tekstów..."
Żeby obejrzeć ostatni odcinek pt. "Podsumowanie" nie potrzeba kręcić filmu, wystarczy pojechać na jakiekolwiek większe spotkanie krótkofalowców, nie wyłączając ŁOS-ia czy zjazdu spdxclubu.
Pozdrawiam. Bogusław sp7ivo | | | SP5XMI | 19.08.2015 15:05:17 |
Grupa: Użytkownik
QTH: Warszawa
Posty: 3444 #2160577 Od: 2012-12-16
Ilość edycji wpisu: 1 | Bogusławie, dzięki - taki komentarz też poprawia humor. Jacku, wesela nie było, pojechali na wyjazd na wyspę Kos - do opowieści jeszcze wrócimy. Teraz bliższa sprawa, czyli:
Wyjazd nad morze Gdy cały alkohol wyparował, opróżnione butelki wylądowały w koszu recyklingu szkła a ślady po aktywności załogi minivana dawno znikły, stwierdziłem, że pora odpocząć. Zapakowaliśmy się w dwa samochody i obraliśmy kierunek na wybrzeże. Wcale nie było łatwo. Gdy minęliśmy rondo w Glinojecku, z CB radia dowiedzieliśmy się, że przed nami ponad 20km korka. Ojciec zaklął szpetnie i zdecydowaliśmy, że trzeba to objechać boczną drogą przez wsie. Najpierw jednak musieliśmy się zatrzymać na krótką przerwę. Ojciec wysforował się naprzód, wyszedłby z zasięgu, ale na szczęście mieliśmy CB z emisją SSB – wcisnąłem przycisk +10kHz i przeszliśmy na górną wstęgę. Tam było dobrze słychać i nikt nie przeszkadzał. Nagle usłyszałem znajomy głos mojego kolegi – spytał się gdzie jesteśmy i gdzie jedziemy. Ja mu na to, że nad morze i że korek jak diabli, opisałem z grubsza objazd. Okazało się, że ta informacja i tak mu się dziś nie przyda, bo on jest ... w Torre del Greco pod Neapolem. Upał podobno taki sam jak u nas w kraju. Tylko morze jakby cieplejsze. Pogadaliśmy trochę, objechaliśmy kilka następnych korków. Skąd tyle ludzi ciągnie nad ten zimny Bałtyk albo sinice w zatoce? – pomyślałem. Coś w tym musi być, skoro my też to robimy. W końcu pod wieczór dojechaliśmy na miejsce. Otworzyliśmy dwa nieduże osobne pokoje wynajęte od sympatycznej pani, przenieśliśmy wszystkie rzeczy, walizki i poszliśmy prawie całą rodziną nad morze. Tata został w pokoju. Gdy wróciliśmy, zobaczyłem rozwieszone na podwórku dwa dipole a w pokoju rodziców - tatę przy małym transceiverze, ze słuchawkami na uszach i kluczem w dłoni. Mama spytała: - A kto idzie na kolację? Ojciec zamruczał i odpowiedział „thanks for the QSO” a potem żachnął się i dodał, że mu się coś zmieszało. Nadał podziękowanie, zapisał łączność do logu i wyłączył radio. Popatrzył się z ukosa na mamę i powiedział. - Ty kolację robisz, a tutaj taki rarytas słychać, nawet daje się zrobić. Mama na to: - Kolacji nie robię, tylko na nią idziemy. Jak nie jesteś głodny, to możesz zostać. Tata poszedł. Tym razem głód wygrał. _________________ Sent from Marconi Oceanspan with 3x807 in the finals. Pozdrawiam, SP5XMI Marcin | | | SO5WM | 19.08.2015 15:23:42 |
Grupa: Użytkownik
QTH: Mińsk Mazowiecki
Posty: 988 #2160586 Od: 2014-1-7
| Ja to muszę chyba Twój autograf zdobyć bo jak już będziesz sławny to może być sporo wart _________________ Piotr http://www.radiooperator.pl/ mimo, że UKE ma swoją wyszukiwarkę tu również zostaje :) | | | SP5XMI | 19.08.2015 18:23:08 |
Grupa: Użytkownik
QTH: Warszawa
Posty: 3444 #2160658 Od: 2012-12-16
| Sławny nie będę, tyle uciechy, co z tego napiszę. Poniższe to autentyk.
Duchy Pomyślałem, że ten urlop będzie ciekawy. Nie myliłem się. Wieczorem, gdy wszyscy powoli kładli się spać, a ja zabrałem się za czytanie książki, nagle w pokoju włączył się telewizor. A przecież ja go nawet nie włączałem. Wyłączyłem głupie telepudło i położyłem się. Chwilę później włączył się ponownie i tym razem jeszcze dodatkowo podgłośnił i zmienił kanał. Żadnych zakłóceń na obrazie nie było. Ki czort? Sekundę potem chyba się namyślił, bo nagle się sam zakorkował. Pomyślałem – dobrze, to idzie w dobrym kierunku, zaraz się wyłączy. Niestety się nie wyłączył i musiałem wstać, by mu pomóc. Wyciągnąłem wtyczkę z gniazdka. Poszliśmy spać. Następnego dnia przy śniadaniu powiedziałem o tym mamie, żartując, że w pokoju mamy ducha, który włącza telewizor. Mama na to, że ona tego ducha zna – to jest radio taty! Ich telewizor też się włączał i przełączał, gdy tata nadawał na telegrafii. Nigdy nie zdarzyło mi się nic podobnego. Zakłócenia znałem aż za dobrze, byle nadajnik potrafił wyciąć całkiem wizję, ojciec zakłócał Playboy TV z kablówki w całym osiedlu, ale żeby takie coś? Najwyraźniej cyfrowa telewizja wyeliminowała problem zakłóceń na obrazie, ale nie potrafiła wyeliminować fatalnego ekranowania całej logiki sterującej telewizorem. - Tato a gdzie wczoraj nadawałeś? Co wieczorem zrobiłeś? - VK na czternastce i trochę wujców. - Z tego dipola i maleństwa urlopowego? - Nie, coś ty, wziąłem ze sobą dopał, co ja głupi na bosaka pracować będę? Poszedłem do pokoju. Pod dużym stolikiem nocnym stał kilowatowy ukraiński wzmacniacz od UY5ZZ. Ładne rzeczy! Wróciłem do nich, nagle do kuchni weszła gospodyni i powiedziała, że dziś przyjedzie jej znajomy z Władysławowa. Taka złota rączka. Ma naprawić telewizory w całym domu, bo same się włączają. Odpoczynek zaczynał się całkiem ciekawie! _________________ Sent from Marconi Oceanspan with 3x807 in the finals. Pozdrawiam, SP5XMI Marcin | | | SP5XMI | 19.08.2015 20:16:20 |
Grupa: Użytkownik
QTH: Warszawa
Posty: 3444 #2160715 Od: 2012-12-16
Ilość edycji wpisu: 2 | Skutek jednego deszczu Rano przyjechał pan serwisant. Obejrzał wszystkie telewizory i stwierdził, że działają poprawnie. Na wszelki wypadek zrobił im reset i pojechał. Po znajomości kasy nie wziął, więc prognozowanego wzrostu PKB nie będzie. Chyba, że od akcyzy na wódkę. Tata pomny zakłóceń, nie chciał już nadużywać gościnności i postanowił przewiesić dipol. Zamiast rzucać go z balkonu do pobliskiego płotu chciał powiesić ten sam dipol na drzewie w drugim końcu ogrodu. I tu zaczęły się problemy. Najpierw doczepił sznurek do szyszki i rzucał. Cały czas oczywiście było za nisko. A klął! W końcu dowiązał kamień, zebrał się, napiął, rzucił. Kamień poleciał o góry i sruuuu - spadł prosto w obejście sąsiada, trafiając kaczkę. Tę kaczkę, co codziennie rano kwakała, śmiejąc się z nas. Tę gałąź co trzeba, oczywiście minął. Ale wpadka. Tata szybko ściągnął sznurek i za trzecim razem się udało. Kaczce na szczęście nic wielkiego się nie stało, zwiała. Dipol udało się powiesić, trochę jako sloper. Niestety nie starczyło fidera, by pociągnąć kabel do pokoju, więc ojciec musiał zadowolić się nadawaniem z ogrodu. Gniazdko do kosiarki było niedaleko, więc pracowicie przyniósł przedłużacz, transceiver, klucz, zeszyt i ołówek, przytaszczył ciężki wzmacniacz, wszystko podłączył. Nagle pstryk - stracił zasilanie. Nic dziwnego, bo obwód miał zbyt mały bezpiecznik do zasilenia solidnego ukraińskiego dopalacza. W końcu pomyślał, włączył prąd z powrotem i zaczął nadawać już bez wzmacniacza. CQ CQ DE SP5OJCIEC/2 SP5OJCIEC/2 PSE K Nawet całkiem sprawnie mu to szło.
Poszedłem do pokoju, napiłem się piwa. Chwilę potem przychodzi tata z transceiverem oraz akcesoriami i mówi, że zbiera się na deszcz. Wyglądam przez okno – faktycznie. Wszędzie susza, a tutaj będzie lało. I to jak! Pierwsze krople spadły, potem przyszło ich coraz więcej, aż nagle coś mi się przypomniało. - Tato, a schowałeś dopał? W odpowiedzi usłyszałem całą ciągłą wiązankę po rosyjsku, w niej coś na temat pogody. Sprawniej niż Ruscy na 7050kHz! Ojciec szybko wybiegł i przyniósł wielkie pudło. Zasapany wniósł do domu, wytarł od góry szmatką, postawił na miejsce pod stolikiem nocnym i zapomniał o sprawie. Wieczorem przypomniałem sobie, że w bagażniku mojego kombi, pośród bałaganu, gdzieś powinno leżeć 30m kabla i dwie beczki. To się tatuś ucieszy – pomyślałem. Poszedłem, poszukałem, przyniosłem, dołączyłem przedłużkę i doprowadziłem tacie przewód od anteny do pokoju. Tata się ucieszył, ja wziąłem książkę i poszedłem do naszego pokoju. Chwilę potem słychać było trzask i zgasło światło w całym domu. Chwilę potem głośną złość ojca: - Co za badziewie, syf taki, mówiłem, że to do niczego się nie nadaje. Po cholerę ten złom woziłem! Wszedłem do pokoju taty. Z obudowy wzmacniacza wydobywał się tęgi kłąb dymu. Tak to jest, jak się zaleje transformator wysokiego napięcia – pomyślałem. Kiedyś to trzeba będzie naprawić. Zastanawiałem się co jeszcze może się zdarzyć. Jak do tej pory życie przerosło wszelkie oczekiwania. _________________ Sent from Marconi Oceanspan with 3x807 in the finals. Pozdrawiam, SP5XMI Marcin | | | Electra | 27.11.2024 22:27:09 |
|
| | | SQ5KVS | 20.08.2015 11:49:25 |
Grupa: Użytkownik
QTH: Warszawa/Gocław
Posty: 2339 #2160973 Od: 2011-9-28
Ilość edycji wpisu: 2 | Ukradnę kawałek czasu antenowego
Zabawy z prądem bywają dziwne. Co prawda moja teściowa nie wierzy w prąd, ale na moją sugestię wsadzenia dwóch palców w te dwie dziurki w kontakcie nie reaguje. Wtedy by uwierzyła. Ostatnio byliśmy właśnie u teściów, leżałem na kanapie późnym wieczorem wciąż myśląc o obiedzie (teściowa niestety gotuje dobrze, a nawet bardzo dobrze..). W telewizornii leciał po raz N-ty Matrix, na którego to rzucałem sennym raz otwartym a raz zamkniętym okiem. Nagle, bez żadnego dźwięku zrobiło się ciemno, światło zgasło. Chwila minęła, wleciał teściu któremu brak prądu uniemożliwił oglądanie skoków na igielicie (a może innych sportów). Poszliśmy do skrzynki z bezpiecznikami, włączyliśmy, światło jest, można iść na kanapę. Nim przybrałem odpowiednią pozycję czyli po niecałych dwóch minutach, nastała znów ciemność. Znów włączyliśmy, znów po minucie ciemność, i znów wleciał teściu: "To na pewno ta kwiatkowa, bierze od nas prąd, na szczęście ma własny licznik, ale jest upał i jej chłodnia pracuje na 150%". Wyłączyliśmy kwiatkową, włączamy korki, idę na kanapę... dwie minuty - ciemność.. Ki czort, nie kwiatkowa.. Rzucam teściowi z kanapy "różnicówka... Pewno gdzieś mokro". "Jaka różnicówka, do cholery..." - teściu ryknął, i zaczął wyłączać po kolei inne korki z nadzieją że światłość nastanie wiekuista. Niestety, w tempie minuty - dwóch, nastawała światłość albo ciemność. Dyskoteka anemika.. Zszedłem na dół. Patrzę - Psy w domu. Drzwi na podwórko zamknięte. Wleciał teściu, lekko już zasapany. Psy podejrzanie spokojne. Wtem teściu patrzy w kąt pokoju, na przedłużacz leżący pod ścianą. Pod gniazdkami przedłużacza jakby ciemniej. "Naszczał, skurkowaniec jeden!".... Prąd uciekał sobie przez szczyny do ziemi, ale na tyle mało że różnicówka to czuła dopiero jak załączał się agregat zamrażarki, czyli po kilku minutach od włączenia prądu..
I jak to jest, że ten co szcza, żyje dostatnio, a reszta musi się martwić? _________________ Karol SQ5KVS | | | sq6ade | 20.08.2015 11:55:01 |
Grupa: Użytkownik
QTH: Wrocław (Breslau) Party-n
Posty: 15172 #2160975 Od: 2008-3-21
| Podobny numer miałem. Na swięta udekorowałem taras masą lampek ale nie zauważyłem że przedłużacz jest ponakłuwany kłami kocimi. Niestety nie mam zdolności pisarskich aby tą historię przybrać w piórka. _________________ Wiosna się budzi w całej naturze Witana rzewnym słowików pieniem, W zielonym gaju, ponad strumieniem, Kwitną prześliczne dwie róże.
| | | SO5WM | 20.08.2015 11:57:42 |
Grupa: Użytkownik
QTH: Mińsk Mazowiecki
Posty: 988 #2160976 Od: 2014-1-7
Ilość edycji wpisu: 1 | Karol w tym momencie kliknąłbym Lubię to SQ6ADE pisz jakoś się uda już szykuję się do czytania _________________ Piotr http://www.radiooperator.pl/ mimo, że UKE ma swoją wyszukiwarkę tu również zostaje :) | | | sp3suz | 20.08.2015 12:41:35 |
Grupa: Użytkownik
QTH: JO72SV
Posty: 3411 #2161004 Od: 2011-3-19
| @SQ5KVS Zobacz czy ten "pszedłużacz" miał środkową żyłę podłączoną bo jeśli nie to różnicówka nie zapracuje. To taki twór co potrafi wyczuć zwarcie pomiędzy N-ka i PN-ką i nawet Ty nie poczujesz że Cie prąd "kopł" -hi. Za to kiedy nie ma PN-ki a jest N-ka i Faza to upływ pomiędzy żyłami zamyka się poprzez przetężeniówkę czyli bezpiecznik typu S-ka o nominale... No własnie! Ile teraz Amperów musi popłynąć aby to zapracowało(?) chatę można sfajczyć czasami . * "kopł" - bo lekko ( kopnął bo mocno) _________________ Pijmy piwo jedzmy śledzie , będziem silni jak niedzwiedzie! | | | SP5XMI | 20.08.2015 12:46:16 |
Grupa: Użytkownik
QTH: Warszawa
Posty: 3444 #2161008 Od: 2012-12-16
Ilość edycji wpisu: 1 |
Gniazdko
Mój tata, odkąd dostał smartfona, ciągle nosi ze sobą ładowarkę. Cały czas narzeka, że mu prądu w telefonie nie starcza. Nic dziwnego, bo rzadko zdarza się, by telefon przetrwał mu całą dobę. Musi mieć także przedłużacz, bo inżynierowie lub marketingowcy poskąpili kabelka. - Wrrr… kiedyś to nawet lepsze telefony robili! Moja Nokia tydzień działała, a to też niby Nokia, ale wieczorem zdycha jak koń po sześciu westernach! Po śniadaniu poszliśmy na spacer. Tata oglądał najpierw w telefonie mapy satelitarne terenu, wybieraliśmy sobie trasę i w końcu poszliśmy. Obejrzeliśmy starą wieś, zabudowania w kaszebskim stylu, zjedliśmy na miejscu coś, napiliśmy się lokalnego piwa i wracamy. Nagle przy jednym z gospodarstw tata się zatrzymał i zaczął grzebać w plecaku. Wyjął przedłużacz. Potem powiedział: – wyjmij aparat, zrób zdjęcie. Zrobiłem. Z dziury w deskach wystawał co chwila świński ryjek. Wystarczyło podstawić wtyczkę i fotka gotowa.
Teraz pół internetów się z tego śmieje.
_________________ Sent from Marconi Oceanspan with 3x807 in the finals. Pozdrawiam, SP5XMI Marcin | | | SP5XMI | 20.08.2015 14:18:25 |
Grupa: Użytkownik
QTH: Warszawa
Posty: 3444 #2161047 Od: 2012-12-16
Ilość edycji wpisu: 2 | Pomoc w cenie Podczas pobytu nad morzem tata zauważył, że lokalna motoryzacja jest tu bardzo monotonna. Przeważają samochody jednej marki z jednym rodzajem silnika. Tego nawet na swojej wsi nie widział, bo jego sąsiad jeździ starym oplem, w którym przez dziury do środka wlewa się czasami woda, inny sąsiad pociska brzydkim jak noc Fiatem Multipla, ale on ma liczną rodzinę i sześć osób się tam mieści. Inny sąsiad jeździ BMW, ale właściwym określeniem byłoby: upala. Tutaj jednak jest inaczej aż tata to skomentował - Chcesz być królem takiej wsi, kup passtucha te-de-i Taki właśnie samochód ma pani, od której wynajmujemy dwa pokoje. Rzecz w tym, że pani jest zapominalska i zapomniała wyłączyć świateł pozycyjnych. Długo się świeciły, bo akumulator był całkiem rozładowany. Pani poprosiła tatę o pomoc. Tata już dwa razy dał się poznać jako likwidator zagrożenia elektrycznego – co z tego, że było to zagrożenie, które przedtem sam spowodował – i postanowił gospodyni pomóc. Najpierw zastanawiał się jak uruchomić silnik na kablach. Nic z tego, bo kable były zbyt cienkie i nic nie działało. Zostały tylko dwie świnki, czyli coś co słychać, gdy przekręcisz kluczyk: kwi kwi … i już nic więcej. W końcu wpadł na pomysł. Przyniósł przedłużacz od kosiarki i swój zasilacz impulsowy o regulowanym napięciu. Wziął też przewody. Podłączył ten zasilacz, najpierw przez żarówkę, a potem już bezpośrednio. Poczekał trochę, potem podkręcił znowu. W końcu nie bez powodu zasilacz może oddać ponad 50A. Chwilę później samochód wydawał klekocząco- warczące dźwięki. Pani pojechała zadowolona. Wieczorem wróciła i przywiozła nam lokalne piwo. Gdy wyszliśmy wieczorem oglądać meteory, zauważyłem, że świateł znowu zapomniała wyłączyć... Tata poszedł, powiedział, pani podziękowała. Jutro tata będzie wchodził na dach i z komina powiesi dipol do wierzchołka drzewa. To się nazywa wdzięczność za pomoc w potrzebie. _________________ Sent from Marconi Oceanspan with 3x807 in the finals. Pozdrawiam, SP5XMI Marcin | | | SP5XMI | 20.08.2015 19:07:56 |
Grupa: Użytkownik
QTH: Warszawa
Posty: 3444 #2161142 Od: 2012-12-16
Ilość edycji wpisu: 1 | Wieczorna partyjka brydża Gdy wyszliśmy jeszcze raz okazało się, że nad nami pokoje wynajmuje małżeństwo brydżystów w starszym wieku. Od słowa do słowa, zaprosili nas na roberka przy kufelku, bo to ich ostatni wieczór. Pani gospodyni powiedziała pół żartem, że ci państwo wynajmują pokoje już od 10 lat i jeszcze nikt z nimi w brydża nie wygrał. „Challenge accepted” pomyślałem. Ojciec spojrzał mi w oczy i zrozumiał. - To my spróbujemy. - Ci państwo to byli mistrzowie Polski. - Najwyżej będziemy mogli powiedzieć, że przegraliśmy z honorem z kimś z wyższej ligi. I nagle do mnie – a pamiętasz, jak się Rafał uczył w klubie? Myślę, myślę, a.. tak. No to rozumiem. Śmiech, życzliwy komentarz. Bo ci państwo myślą, że tu chodzi o klub brydżowy. Dobrze, niech tak myślą - pomyślałem. Parę minut później wchodzimy z piwkiem i siadamy do stołu. Karty w tas, pani rozdaje. Karty takie sobie, para as z damą w pikach, as na warcie, g… w karcie w kierach. Same blotki. Renans karowy. Z zamyślenia wyrwało mnie nadzwyczaj szybkie stukanie w stół, tak samo, jak bębnią czasami po stole ludzie silnie myślący nad czymś. Puk-puk-puk-puk puk-puk-szur-szur-puk-puk. - H? Aaa, hearts! To było pytanie o kiery. Odpowiadam, pukając się w policzek powoli, że mam asa. licytacja idzie, ojciec mówi, że dwa kiery. I postukuje D? D – diamonds, znaczy karo. Odpowiadam NIL, mrugnięcie - odebrał. Licytacja leci dalej, cztery piki, kolejna wymiana bardzo szybkich stuknięć. Ojciec marszczy brwi, widać, że mocno kombinuje. Przy takim wysiłku umysłowym nerwowe stukanie to nic nadzwyczajnego, to się robi automatycznie. Tak samo, jak automatycznie się odbiera telegrafię w tym tempie! Mamy duże szanse na ugranie wielkiego, ale trzeba będzie mocno pokombinować. Poszła kontra, ojciec na to sześć kierów. Nieme spojrzenie tych ludzi, pas. Będzie szlem i ojciec będzie rozgrywać. Wist. Wykładam karty. Poszło prosto w mój renans karowy. Lewa za lewą, w końcu mamy wszystkie trzynaście naszych. Karty w tas, kolejne rozdanie. My znowu, ale tym razem także słowami. Mam pięć trefli więc na serię nerwowych stuknięć odpowiadam rzekomo uspokajając tatę. Jak to mówił Robert - nie-de-ner-wuj-się ...bęęę-dzie-dooo-brze. znaczy 5C. Nikt niczego nie zauważył. Dokończyliśmy roberka. Wypiliśmy piwko. Wygraliśmy i ci państwo byli pod wrażeniem. Pani gospodyni powiedziała, że czegoś takiego się nie spodziewała, by totalni amatorzy ograli mistrzów. Rewanżu nie będzie, bo ci państwo z rana wyjeżdżają. Ojciec do mnie już w pokoju – i widzisz! Po coś warto było uczyć się tej telegrafii! _________________ Sent from Marconi Oceanspan with 3x807 in the finals. Pozdrawiam, SP5XMI Marcin | | | SP5XMI | 20.08.2015 21:19:39 |
Grupa: Użytkownik
QTH: Warszawa
Posty: 3444 #2161204 Od: 2012-12-16
Ilość edycji wpisu: 2 | Wróżby i szef idiota Rano, tuż po śniadaniu brydżyści spakowali się i już mieli odjechać, ale na chwilę zajrzeli do nas. Najwyraźniej ciekawość ich rozpierała jak to było możliwe, że z nimi wygraliśmy. - Jak panowie to zrobiliście? My do późna analizowaliśmy trzy rozdania. One były nadzwyczaj trudne, a tego nie miał szans tak dobrze rozegrać ktoś, kto popełnia szkolne błędy! To jest niemożliwe! Ojciec na to: - No dobrze, to powiem – my jesteśmy radioamatorami – krótkofalowcami. - Ale przecież nie korzystaliście z radia, tego nie dałoby się ukryć. Wy prawie w ogóle nie rozmawialiście. - Tak, ale tata stukał w stół. My znamy alfabet Morse'a. - Stukał tak samo za każdym razem, sprawdzałam! Zawsze tyle samo stuknięć, zawsze tak samo! - Nie, wcale nie tak samo. Właśnie to jest ta drobna różnica. Ktoś, kto tego nie zna, nie ma szans zrozumieć. - No tak, to wiele wyjaśnia. Z tych wszystkich rozdań dwa rozegraliście po mistrzowsku. Podejrzewałam, że coś jest nie tak, ale nie wiedziałam, jak ze sobą rozmawiacie. Dawno temu mieliśmy podobny przypadek z dwiema dziewczynami, które wróżyły z kart. - O, to ciekawe. Jak to robiły? - Rozmawiały ze sobą o rodzinie, coś o tym, że ojciec wyjechał, że niedawno koleżankę spotkał zawód miłosny i takie tam. A potem się okazało, że one sobie podyktowały to, co każda z nich miała na ręku. Z nimi ciężko było wygrać. Was nawet o to nie podejrzewałam, mąż również, chociaż go o to w przerwie zapytałam. To wyglądało tak, jakbyście się bardzo mocno nad czymś głowili i nerwowo stukali to samo. - To tak zawsze wygląda. Rozmowę przerwał SMS i towarzyszyła mu cała seria krótkich i długich piknięć. Pani się spytała: - Pan to też rozumie? - Tak, to napisał mój szef idiota. Każe mi wracać do roboty. - Bo zaraz koniec kwartału – dodał mój tata.
_________________ Sent from Marconi Oceanspan with 3x807 in the finals. Pozdrawiam, SP5XMI Marcin | | | sq6ade | 20.08.2015 21:24:24 |
Grupa: Użytkownik
QTH: Wrocław (Breslau) Party-n
Posty: 15172 #2161207 Od: 2008-3-21
| Powrót do codzienności po urlopie to trudna sprawa _________________ Wiosna się budzi w całej naturze Witana rzewnym słowików pieniem, W zielonym gaju, ponad strumieniem, Kwitną prześliczne dwie róże.
| | | Electra | 27.11.2024 22:27:09 |
|
|
Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!! |
|