[Humor] Mój stary jest krótkofalowcem
Taki mały projekt z przymrużeniem oka
Wieczorna partyjka brydża
Gdy wyszliśmy jeszcze raz okazało się, że nad nami pokoje wynajmuje małżeństwo brydżystów w starszym wieku. Od słowa do słowa, zaprosili nas na roberka przy kufelku, bo to ich ostatni wieczór. Pani gospodyni powiedziała pół żartem, że ci państwo wynajmują pokoje już od 10 lat i jeszcze nikt z nimi w brydża nie wygrał.
„Challenge accepted” pomyślałem. Ojciec spojrzał mi w oczy i zrozumiał.
- To my spróbujemy.
- Ci państwo to byli mistrzowie Polski.
- Najwyżej będziemy mogli powiedzieć, że przegraliśmy z honorem z kimś z wyższej ligi.
I nagle do mnie – a pamiętasz, jak się Rafał uczył w klubie?
Myślę, myślę, a.. tak. No to rozumiem. Śmiech, życzliwy komentarz. Bo ci państwo myślą, że tu chodzi o klub brydżowy. Dobrze, niech tak myślą - pomyślałem.
Parę minut później wchodzimy z piwkiem i siadamy do stołu. Karty w tas, pani rozdaje. Karty takie sobie, para as z damą w pikach, as na warcie, g… w karcie w kierach. Same blotki. Renans karowy. Z zamyślenia wyrwało mnie nadzwyczaj szybkie stukanie w stół, tak samo, jak bębnią czasami po stole ludzie silnie myślący nad czymś. Puk-puk-puk-puk puk-puk-szur-szur-puk-puk.
- H?
Aaa, hearts! To było pytanie o kiery. Odpowiadam, pukając się w policzek powoli, że mam asa.
licytacja idzie, ojciec mówi, że dwa kiery. I postukuje D?
D – diamonds, znaczy karo. Odpowiadam NIL, mrugnięcie - odebrał.
Licytacja leci dalej, cztery piki, kolejna wymiana bardzo szybkich stuknięć. Ojciec marszczy brwi, widać, że mocno kombinuje. Przy takim wysiłku umysłowym nerwowe stukanie to nic nadzwyczajnego, to się robi automatycznie.
Tak samo, jak automatycznie się odbiera telegrafię w tym tempie!
Mamy duże szanse na ugranie wielkiego, ale trzeba będzie mocno pokombinować. Poszła kontra, ojciec na to sześć kierów. Nieme spojrzenie tych ludzi, pas. Będzie szlem i ojciec będzie rozgrywać. Wist. Wykładam karty. Poszło prosto w mój renans karowy. Lewa za lewą, w końcu mamy wszystkie trzynaście naszych.
Karty w tas, kolejne rozdanie. My znowu, ale tym razem także słowami. Mam pięć trefli więc na serię nerwowych stuknięć odpowiadam rzekomo uspokajając tatę.
Jak to mówił Robert - nie-de-ner-wuj-się ...bęęę-dzie-dooo-brze. znaczy 5C.
Nikt niczego nie zauważył. Dokończyliśmy roberka. Wypiliśmy piwko. Wygraliśmy i ci państwo byli pod wrażeniem. Pani gospodyni powiedziała, że czegoś takiego się nie spodziewała, by totalni amatorzy ograli mistrzów. Rewanżu nie będzie, bo ci państwo z rana wyjeżdżają.
Ojciec do mnie już w pokoju – i widzisz! Po coś warto było uczyć się tej telegrafii!


  PRZEJDŹ NA FORUM