[Humor] Mój stary jest krótkofalowcem Taki mały projekt z przymrużeniem oka |
Wróżby i szef idiota Rano, tuż po śniadaniu brydżyści spakowali się i już mieli odjechać, ale na chwilę zajrzeli do nas. Najwyraźniej ciekawość ich rozpierała jak to było możliwe, że z nimi wygraliśmy. - Jak panowie to zrobiliście? My do późna analizowaliśmy trzy rozdania. One były nadzwyczaj trudne, a tego nie miał szans tak dobrze rozegrać ktoś, kto popełnia szkolne błędy! To jest niemożliwe! Ojciec na to: - No dobrze, to powiem – my jesteśmy radioamatorami – krótkofalowcami. - Ale przecież nie korzystaliście z radia, tego nie dałoby się ukryć. Wy prawie w ogóle nie rozmawialiście. - Tak, ale tata stukał w stół. My znamy alfabet Morse'a. - Stukał tak samo za każdym razem, sprawdzałam! Zawsze tyle samo stuknięć, zawsze tak samo! - Nie, wcale nie tak samo. Właśnie to jest ta drobna różnica. Ktoś, kto tego nie zna, nie ma szans zrozumieć. - No tak, to wiele wyjaśnia. Z tych wszystkich rozdań dwa rozegraliście po mistrzowsku. Podejrzewałam, że coś jest nie tak, ale nie wiedziałam, jak ze sobą rozmawiacie. Dawno temu mieliśmy podobny przypadek z dwiema dziewczynami, które wróżyły z kart. - O, to ciekawe. Jak to robiły? - Rozmawiały ze sobą o rodzinie, coś o tym, że ojciec wyjechał, że niedawno koleżankę spotkał zawód miłosny i takie tam. A potem się okazało, że one sobie podyktowały to, co każda z nich miała na ręku. Z nimi ciężko było wygrać. Was nawet o to nie podejrzewałam, mąż również, chociaż go o to w przerwie zapytałam. To wyglądało tak, jakbyście się bardzo mocno nad czymś głowili i nerwowo stukali to samo. - To tak zawsze wygląda. Rozmowę przerwał SMS i towarzyszyła mu cała seria krótkich i długich piknięć. Pani się spytała: - Pan to też rozumie? - Tak, to napisał mój szef idiota. Każe mi wracać do roboty. - Bo zaraz koniec kwartału – dodał mój tata. |