Sukces i porażka Minęły dwa tygodnie i właściciel stacji w końcu wymienił kiepski rotor na właściwy, pozbył się podłego kabla i wymienił lampki przeszkodowe. Wszystko było gotowe na zawody – wszystko oprócz niego. Bo on nigdy nie brał udziału w dużych zawodach, a przecież właśnie tam chciał wystartować. Zrobiliśmy mu krótkie szkolenie i życzyliśmy powodzenia. Sporo wody w Wiśle upłynęło, zanim ogłoszono wyniki. Otóż on… zdobył pierwsze miejsce w Polsce w swojej kategorii, zrobił mnóstwo łączności z USA i Japonią. Bardzo dobrze, to znaczy, że antena dobrze działa – pomyślałem. Radość zwycięstwa ochłodziła nieco wizyta wojskowych, którzy w twardych żołnierskich słowach powiedzieli, że tak wysoki maszt razem z taką anteną nie ma prawa tu stać. Tu jest strefa ochronna i nie ma mowy o pozwoleniu na budowę dla czegoś takiego. A jeśli to samowolka budowlana to konsekwencje będą bardzo dotkliwe i kosztowne. To, że maszt wystaje zaledwie kilkanaście metrów nad stodołę, to nikogo nie obchodzi. Jest za wysoki i już. Nawet informacja o tym, że jest to budowla tymczasowa, która może być składana i rozkładana, nie uspokoiło gorących żołnierskich głów. Dopiero po złożeniu masztu – odjechali. Tydzień później przyszło wezwanie z jakąś sporą grzywną. Właściciel spuścił nos na kwintę, ale z nikim nie konsultował sprawy. Zapłacił, wrócił i schował się w domu. Tak to jest, gdy się nie dopełnia formalności i nie zna obowiązującego prawa.
cdn. _________________ Sent from Marconi Oceanspan with 3x807 in the finals. Pozdrawiam, SP5XMI Marcin
Pech Gdy w końcu wszystkie problemy prawne zostały definitywnie rozwiązane, posiadacz swojej stacji marzeń zaczął się w końcu szykować do poważnych zawodów. Mam wrażenie jednak, że od czasu instalacji wielkiej anteny prześladuje go paskudny pech, który zachowuje się jak wataha wilków idąca wąską ścieżką – przykre zdarzenia przychodzą jedno za drugim. Do skutku. Najpierw okazało się, że przy próbie wyciągnięcia masztu do pełnej wysokości urwała się zapadka wciągarki. Naprawił, ale pomogło tylko na chwilę, bo zaraz potem strzeliła linka. A mówiliśmy, by wymienił na nową, bardziej wytrzymałą, bo z tamtej już druciki zaczynały wyłazić. W końcu był gotowy i szykował się do zawodów w kategorii 14MHz fonia high power. Wzmacniacz przeniósł do pożyczonej przyczepy campingowej, doprowadził zasilanie, podłączył, dostroił i zakołkował na stałe na środek pasma. Niestety nie sprawdził wysterowania. Miał tak zły sygnał, że po raz pierwszy od dawna sędziowie zastosowali się do wytycznych ARRL i został zdyskwalifikowany za niesportowe zachowanie. Bo siał splatterem po 20kHz lewo i prawo mimo to, że w antenie było zaledwie 2kW. Tak to jest, gdy się zasilanie wzmacniacza poprowadzi zbyt cienkim kabelkiem i nie pilnuje amperomierzy. I tak dobrze, że nie spalił przyczepy. Do następnych zawodów przygotował się znacznie lepiej. Gruby Stefan stanął obok stanowiska operatora, by amperomierze było widać. Poćwiczył zarówno strojenie, jak i operatorkę. Poprawił maszt. Wszystko było dobrze, do ostatniej chwili. Tuż przed zawodami przechodził nad okolicą potężny wicher. Antena i maszt wytrzymywały ten duj całkiem nieźle, niestety nie można było tego powiedzieć o dachu sąsiada. Z budynku gospodarczego opodal zerwało połać dachu i ostre jak brzytwa płachty blachy przeleciały tuż nad płotem, obcinając wszystkie odciągi z jednej strony masztu. Maszt się natychmiast zgiął, ukręciło rurę mocującą antenę i wszystko poleciało w dół. Kiedyś się to naprawi, w sumie powinien odpowiadać właściciel dachu, ale nie da rady niczego naprawić w tak krótkim czasie. Zapłakany już nie bardzo wiedział co zrobić. Na szczęście nikomu nic się nie stało. W tym czasie była jednak przerwa w dostawie prądu. Małżonka tegoż bohatera nagotowała mnóstwo żarcia, upiekła ciast i dotąd komentowała: - Nie podżerać mi tu, to jest na kontest, byście mieli co jeść, żarłoki! A teraz mówiła: - Jedzcie, bo się zepsuje! No to chociaż się nażarliśmy. Dobre było. W końcu rozwiązanie przyszło z nieoczekiwanej strony – od jednego z młodzików w klubie. Chłopak wziął procę, nakrętkę i żyłkę, przestrzelił nad drzewem i przeciągnął linkę, a za tą linką do góry pojechał dipol na 80m. I tak bohater wystartował, ale nie na tym paśmie, co planował, z innej anteny. Skutek był jednak całkiem niezły, bo znowu ma miejsce na pudle. Tylko anteny i masztu żal. Gdy w końcu odszkodowanie udało się wydębić, załamany chłopina podjął jedynie słuszną decyzję. Nie, nie sprzedał radia i nie kupił wędek, by jego syn kiedyś mógł wlepić pastę „mój stary jest fanatykiem wędkarstwa”. Uszkodzenia anteny udało się naprawić. Maszt również. Całość sprzedał za niezłą cenę, podając oprócz zdjęć także kopie dyplomu za pierwsze miejsce w Polsce. I to był dobry ruch. Prawdziwy krótkofalowiec się nigdy nie poddaje – zaplanował coś takiego, że już nikt się do niego nie przyczepi.
_________________ Sent from Marconi Oceanspan with 3x807 in the finals. Pozdrawiam, SP5XMI Marcin
Stodoła Trochę czasu minęło, miałem w pracy dużo roboty i jakoś nie było okazji do rodziców pojechać. W końcu przyjechaliśmy, rozgościliśmy się i zaczęliśmy oczywiście od tego, co się wydarzyło u młodego, choć coraz bardziej doświadczonego przez życie radioamatora. Tata, jak to on, zaczął go komentować: - Szkoda tego masztu, ale w sumie to dobrze się stało, bo jak takie rzeczy zdarzają się na początku eksploatacji to znaczy, że później będzie już tylko gorzej. To tak, jakbym ja sobie kupił Porsche i potem nie miał pieniędzy ani możliwości, by je utrzymać. - Porsche? Ty? No, nie sądzę. Prędzej jakąś amerykańską landarę, wielkiego pikapa na cały sprzęt. I byś narzekał, że chla wszystko, co mu się wleje. - To też, ale chodzi o całokształt. A ten pewnie po całej awarii został tylko z dipolem, z którego skręcił całe zawody? Moc pod butem plus trochę wprawy i pewnie wykręcił niezły wynik? - Skąd wiesz? - Bo wiem. Zobacz, co on powinien teraz zrobić. Niech to wszystko sprzeda, co mu niepotrzebne. A potem niech weźmie przykład z jednostki wojskowej na Mazurach. - Ale po co? I jak? Z której? - Z tej, co im zakłócaliśmy, gdy robiłem troposcatter z ruskiego radaru. Świadki Iławieckie, a dokładniej ta niby-stodoła, wypełniona po brzegi elektroniką nasłuchową. On ma stodołę, to niech ją wyremontuje, ale zamiast blachy niech dach przykryje gontem. W środku pod dachem niech postawi hexbeama lub coś podobnego. I jakieś anteny na UKF. A resztę z drutów da radę. Na dole w szafce niech wstawi wzmacniacz. I wtedy nikt się nie przyczepi, anteny mu nie zwieje, a sygnał będzie. Na początku myślałem, że ojciec sobie robi jaja, ale to naprawdę dobry pomysł, znacznie lepszy od wykupienia usługi w płatnej stacji remote, co planował tenże radioamator. Najpierw jednak trzeba mu ten pomysł zaszczepić. Udało mi się ojca przekonać, łyknął nerwosol lub coś podobnego i pojechaliśmy. Na miejscu wcale nie było tak wesoło: - I ty myślisz, że z remote’a zrobisz wszystko? Nie zrobisz. A jak podasz kraj? To nie będzie klasyfikacja na Polskę, bo liczy się lokalizacja nadajnika i anteny, nie operatora. Myśl trochę! - Ale tego nikt nie zobaczy, kupię i wyniki będę miał. - Miau, miau, jak Kicimiałka, gdy jest głodna. Wystarczy, że ktoś zauważy na swoim beamie, że sygnał nie idzie z tego obszaru. Zdyskwalifikują jak nic! Będzie wstyd. A sumienie i tak będzie wyło jak wentylatory od wzmacniacza! Potem się fama rozejdzie, że oszust i tak dalej. Weź ty pomyśl trochę! - Przecież tak robią. Niektórzy nawet kraje w ten sposób aktywują. - Wiem, na H5 słyszeliśmy takich, co podobno z Polski na topbandzie w dzień nas wołali a sygnał taki, że radio ze stołu spadało. Pół kraju się śmiało z tego chorego ssania po punkty. - Ale ja już światłowód zamówiłem tutaj, by mieć lepsze łącze. - I tak się przyda. Powiesisz kilka drutów, postawisz WebSDRa, albo samemu udostępnisz swoją stację, gdy z niej nie korzystasz. Weź hexbeama, wstaw całość w wyremontowanej stodole pod dachem. Wywal blachę, zrób gont, mamy znajomą ekipę z Podhala. Tanio nie będzie, ale będzie solidnie. Nic nie widać i nikt się nie przyczepi. Wypiliśmy kawę, zjedliśmy po kawałku miodownika i zaczęliśmy się zbierać. Gospodyni pożegnała nas miło i po cichu wspomniała, że to bardzo dobry pomysł, bo o wieżę się od początku bała, a stodołę i tak chciała wyremontować.
_________________ Sent from Marconi Oceanspan with 3x807 in the finals. Pozdrawiam, SP5XMI Marcin
Chamstwo i góralska muzyka Minęły dwa tygodnie, prace remontowe przy stodole już trwają pełną parą. Ekipa górali każdego dnia zaczynała pracę od przekurnwicy z flasecki, którą budorz w sopie miał i z jednego kieliszka popijali. Łobytom. Jak między sobą gadali, to nijak nie szło ich zrozumieć. Tylko wieczorem narzekali, że wódka jakaś słaba. Gdy następnego dnia przyjechałem, przywiozłem im tego supermocnego spirytusu, co go wypędził syn Kazika, a my używamy czasem do czyszczenia elektroniki. To jest ten wzmocniony. Nalałem do kielonka, mówię, że to mocne. A majster wypił, jakby nigdy nic. Nawet się nie skrzywił. Wąsy otarł, chuchnął trochę, powiedział, że dobre, takie akurat. Aż mnie zatkało, choć to nie ja ten spirytus piłem. Zostawiłem im dwie flaszki i cały zdziwiony pojechałem do domu. Następnego dnia z rana pracowali trochę wolniej, ale nie to mnie zdziwiło. Oni wypili wszystko, włącznie z ich wódką, którą ten spirytus popijali. Kiełbachę zjedli na zakąskę i poszli spać. Od rana powtórka z rozrywki. Pracują, mimo naprawdę mocnego deszczu. Twarde chłopaki. W końcu remont zrobili. Gont solidny, wszystko połączone bez gwoździ. Żadnego metalu! Zostawili znak firmowy na jednym z gontów. Mieli stalowy szablon, przyłożyli i wystarczyło wypić kieliszek bimberku i chuchnąć, by się deska odrobinkę nadpaliła. Na pożegnanie dostali od ojca kanister eliksiru mocy, chlapnęli po kielonku i pojechali. Wbrew stereotypom nie puszczali góralskiej muzyki – z głośników leciało na cały regulator disco polo. Teraz jest błoga cisza, przerywana co jakiś czas sążnistymi przekleństwami sąsiada. Widocznie cham zazdrości. Stodoła jest tak duża, że hexbeam mieści się z zapasem. Co prawda zysk nie taki, jak przy monobanderze na wysokiej kracie, ale wcale nie jest źle. - I z taką instalacją, to nawet on sobie poradzi. Zobaczysz, w końcu zrobi to dobrze! Niestety ojciec czasami przecenia umiejętności, zarówno swoje, jak i cudze. U siebie przecenił cierpliwość. Bo jej nie ma w ogóle. U tamtego kolegi przecenił wiedzę o radiotechnice i ogólną ogładę ze sprzętem nadawczym, zwłaszcza większej mocy. Będzie się działo! _________________ Sent from Marconi Oceanspan with 3x807 in the finals. Pozdrawiam, SP5XMI Marcin
Czasoprzestrzeń Antena wisi i pierwsze łączności okazały się całkiem udane. Dumny właściciel pierwszego tajnego hexbeama w okolicy wszedł do stodoły z transceiverem, zasilanie podciągnął kablem od kosiarki, dołączył radio do anteny i woła. Na razie antenę podwiesił na lince i przekręca długim kijem, co wcale nie jest takim głupim pomysłem, bo wewnątrz stodoły nie ma wiatru. Na dwudziestce zrobił Brazylię, Indie i dwóch Japończyków. Antena działa poprawnie. Teraz pora dokończyć wdrożenie. Wkopał brakujący odcinek kabla, połączył i wreszcie może nadawać z domu. Przygotował także zasilanie i kilka innych kabli. Gdy ojciec zobaczył jakie kable z prądem pociągnął do stodoły, odwrócił się na pięcie i poszedł szybko do domu na pyszny sernik. Pogłaskał kota i unikał wszelkich rozmów na temat instalacji młodego. On już wie. Kilka godzin później w stodole stanął także wzmacniacz mocy, ale ojciec w końcu zdobył się na odpowiedni komentarz: - Jeśli nie potrafisz, nie pchaj się na afisz! Doprowadziłeś zasilanie, ale przekrój jest za mały. Dużo za mały. Chyba, że będziesz pracować na agregacie a prąd z sieci służy tylko do oświetlenia – wtedy zwracam honor. Tylko gdzie agregat i zapas paliwa? - Kupiłem taki kabel bo była przecena, był naprawdę tani. - To jeszcze się nie nauczyłeś? Młody spuścił nos na kwintę, a my pojechaliśmy do domu. Następnego dnia zadzwoniłem do kolegi, energetyka. Okazało się, że mają pozostałości kabla po remoncie oświetlenia ulicznego. Cztery razy 50 mmkw. Kupił rurę, zaciski, przeciągnęliśmy, zacisnęliśmy. W tym czasie wykopał nowy rów, położył od razu takie dwa. Bo będzie na zapas, gdyby jeden nie starczył. Jego wiedza na temat energetyki jest naprawdę lekkośmieszna. Taki kabel w gruncie łyknie ze 150 amperów. Są też plusy takiej akcji. Przy ciężkiej, fizycznej robocie, zaczął myśleć. Przy okazji zrozumiał czasoprzestrzeń, bo kopał od słupka do czternastej trzydzieści, gdy gospodyni zawołała go na obiad. - Jeszcze trochę takiej pracy i się nauczy telegrafii! - skomentował ojciec.
_________________ Sent from Marconi Oceanspan with 3x807 in the finals. Pozdrawiam, SP5XMI Marcin
Wystarczyło by 4x 35 "kwadrat" po grzyba taki gruby??
Bo można
Stacja klasy stealth Nastawienie ojca do właściciela stacji kontestowej planowanej jako maksymalna, a zrealizowanej jako średniobudżetowa klasy stealth zaczyna się zmieniać. W końcu zaczyna używać argumentów technicznych i chyba tylko dzięki większym dawkom nervosolu jego cierpliwość wydaje się niewyczerpana. Zaczyna także przekazywać interesujące propozycje usprawnień. - Tu bardzo dobrze słyszysz na tym hexbeamie. Tak trzymać. Miej jednak ze dwie anteny dookólne do nadawania i odbioru. - Drogo! - Mam w bagażniku PKLkę, zaraz powiesimy ci poziomą deltę, z wędki zrobisz sobie vertical na 20m. - Ale po co? - Będziesz przełączał, zobaczysz z czego lepiej słychać i sam się przekonasz. Na Europę lepsza jest delta niż duże grabie. Dwie godziny później delta już wisiała, dowieszona do stodoły spod kalenicy i dwóch drzew. Tak to jest, gdy ma się sprawnego nastoletniego pomocnika, który świetnie posługuje się procą i do tego doskonale umie wiązać węzły. Harcerstwo pomaga! Ojciec wcale nie zamierza na tym kończyć: - Zobacz na ten rysunek. Ile masz tutaj metrów? Stąd – dotąd? Do czego to pasuje? I jaki to kierunek? - No nie wiem. Kierunek na Rosję ale odległość? - Oj, chyba zmęczony jesteś… chwila zamyślenia… tak, jesteś zmęczony tak samo, jak ja. Skup się. To jest odległość na długość bomu trzyelementowej anteny Yagi. W środku masz rurę, na której wisi hexbeam. Co to znaczy? To od razu ci powiem – to będzie pojemność obciążająca, by dopasowanie było lepsze. Teraz z boku trzeba będzie postawić dwa cienkie maszty. Dokładnie w tych miejscach. O tu. Uziemisz je porządnie. Mówisz wszem wobec, że to są profesjonalne piorunochrony, niezbędne, by w zabytkową wyremontowaną stodołę piorun nie przywalił. Załatwisz wszystkie pozwolenia zgodnie z przepisami. I tak to zrobisz. A cały cymes w tym, że jak dopasujesz cewką maszt od hexbeama to masz kompromisową trzyelementową antenę Yagi na 160m wycelowaną od razu na Japonię. Dmuchniesz kilowat i wyjmujesz łączności. I to nie wszystko. Ten sam maszt możesz dopasować i na 80m, też będzie działać. Lepiej niż niejeden dipol. - Da się to jakoś zrobić z rurek ze złomu? - Da się, tylko zrób to naprawdę porządnie! Dogadaj się z mężem Ewki i zrób dokładnie według projektu. Wszystkie prace dobiegły końca i ostatecznie w stodole stanął wzmacniacz w stosownych szafkach, panel połączeniowy, zasilanie i podtrzymanie wentylatora chłodzącego lampy oraz parę innych urządzeń. Na środku duży stół, gdyby ktoś chciał robić imprezę. Da się także postawić jakiś materac gdyby go z domu gospodyni wygoniła. Z drugiego boku miejsce na rowery i inne akcesoria. Młody w końcu posłuchał się ojca i wyprowadził amperomierze od wzmacniacza tuż przy stanowisku operatorskim tuż obok sterowania przełącznikami antenowymi – tak samo, jak mają duże stacje kontestowe. Na początku stopił kabel zasilający hexbeama (znowu!), ale po kilku podejściach wstawił właściwe okablowanie. Bo te dwadzieścia metrów to już nie było takie drogie i udało się go przekonać, by kupił kable dobrej jakości. Cewki dopasowujące nawinął miedzianą rurką ze złomu, ale akurat tu zrobił dobrze. Wejście do stodoły zamknął i przywiesił tabliczkę o promieniowaniu RF. Wszystko działa tak, jak powinno. Przyjechaliśmy i już w chatce obgadujemy prawie dokończony projekt: - Antenę zrobiliśmy, doprowadzenie jest solidne, teraz może dmuchnąć wszystko, co ma. - I w ten sposób za sto tysięcy powstała instalacja, którą należało zrobić od początku, za mniej niż sześć. - Bo trzeba było od razu tego hexbeama, co od początku mu radziliśmy. Mniej drażni sąsiadów niż grabie na kracie. I tańsze. - Ale to są jego pieniądze, nie nasze – powiedział ojciec. - Ja bym kupił najnowszego Elecrafta, a antenę zamówił z najlepszych materiałów – powiedział Rafał. - On będzie miał lepszą stację niż ty mimo to, że nadaje ze zwykłego Icoma za cztery koła. Wiesz dlaczego? Bo on ma porządną antenę a nie pozłacany drut do sławojki!
_________________ Sent from Marconi Oceanspan with 3x807 in the finals. Pozdrawiam, SP5XMI Marcin
Piękna powieść - miło czytać, humor się trzyma także u czytelnika. Dzięki! _________________ 73, Piotr SP8MRD ex SP6MRD, SP6KKE, SP6KGN, SP6KBR, nadal SP8POP, SP-22107-OP ------------------------------------------------------------------------------------ "Niebezpieczeństwo jest zawsze to samo: człowiek odłączony od miłości! Człowiek wykorzeniony z najgłębszego gruntu swej duchowej egzystencji, człowiek znowu skazany na „kamienne serce” – pozbawiony owego „serca z ciała”, które zdolne jest prawidłowo reagować na dobro i na zło." - Jan Paweł II - Paray-le-Monial, 5 X 1986 r. Świadectwo Andrzeja - sens życia: https://www.youtube.com/watch?v=dG4-NjcWwSo
Ząbki Pierwsza tajna stacja w okolicy jest już dobrze przetestowana, właściciel jest zadowolony i robi coraz dalsze łączności. Pewnego dnia zadzwonił do nas i poprosił o pomoc. Zdziwił się, bo mu reflektometr w transceiverze zaczął pokazywać o wiele większy SWR niż zwykle. Tata był wypoczęty, w dobrym humorze, a zatem pojechaliśmy, by pomóc biedakowi. Ojciec w drodze już proponował prawdopodobne przyczyny: - Jak on oszczędził na rurze i kablach, to pewnie rura za słaba. Pewnie mu ścisnęło koncentryk, gdy przyjechał monsieur szambelan. - Co? Kto? - Władek z szambiarą. Przecież szambiarka waży z dziesięć ton. Kabel kiepski, rura też, wykop był płytki i pewnie ścisnęło. Od razu kabel do wymiany. - A jak nie? Przecież on nie musi tamtędy wjeżdżać. - To pewnie młody coś pokombinował z hexbeamem, by lepszy SWR był, to do niego podobne. - Chyba nie, bo podobno ma ten sam efekt, gdy podłączy wzmacniacz, a do tego ledwo osiąga kilowat. Jakby cała moc szła w ciepło po drodze. - No to tak jest, kabel do wymiany. Gdy zrobi wykop, to może tym razem też się nauczy i rurę porządną wstawi, wykop głębszy zrobi, lepsze kable położy, pożytek będzie. Tak dyskutowaliśmy, aż w końcu wjechałem na podwórko. Wysiedliśmy, pogłaskaliśmy psa i poszliśmy oglądać. Wszystko wydaje się OK. Właściciel jednak mówi: - Wołałem Hiszpana na 21MHz i nagle SWR zaczął się psuć. To tak wyglądało, jak mi kiedyś wiatr ułamał antenę na bloku. Miałem pół fali i gdy gadałem przez radyjko przy wietrze, to nagle SWR ponad trzy i padła końcówka w Cobrze. - Wrrr, radyjko! Grucha, pała i dopała! - Tato, tylko spokojnie… - Nie, nie będę spokojny, idę to zmierzyć, sprawdzić. Wziął torbę i faktycznie poszedł w stronę stodoły. Wszedł do środka, włączył światło i się rozgląda. Gdy przyszliśmy, już coś oglądał w skrzynce obok wzmacniacza. - Trzeba się było słuchać, gdy mówiliśmy! Dlaczego kable wychodzące z rury z gruntu dobrze wprowadzić do grubszej rury stalowej i dopiero w niej wkładać do skrzynki? Pamiętasz? - Nie, to przecież niepotrzebne, po co taką rurę kupować? Szkoda kasy. - Szkoda, to jak krowa wejdzie w kartofle. I to tylko wtedy, gdy kartofle są twoje a krowa sąsiada! Zobacz tu. Przyszła myszka, wlazła tędy i opędzlowała najpierw oponę, a potem oplot. Kupiłeś podły kabel, to go zeżarła do plastiku włącznie. Nawet ślady po zębach są. Teraz jej poszukaj i zobaczysz która to. Dopasuj do zębów. Albo lepiej nie. Faktycznie, kabel pogryziony całkiem. Na szczęście przegryzła tam, gdzie było jej prościej wejść. Da się obciąć kabel i zalutować wtyczki, wstawić beczki i jakoś to będzie. Tylko jak zrobić, by dalej nie zeżarło? - Teraz wszystkie kable pakujesz z wtyczkami i beczkami, wstawiasz tu rurę i łączysz. Koniec rury trzeba trochę spłaszczyć, to akurat wejdzie. I masz to porządnie zatkać, uszczelnić, bo myszom dwa centymetry luzu starczą. Już mi kiedyś wlazły w skrzynkę antenową dopasowania verticala w zawodach. Cewka się spaliła, całe zawody diabli wzięli! - Mi też to się stało w zawodach. - To może te myszy wypuszcza jakaś konkurencja, albo co? Trolle z forum na PKI? Sąsiad, urwał nać! Młody zrobił się całkiem czerwony, myśli, myśli… - To ja wiem, to ten sąsiad zrobił, któremu antena się nie spodobała. Pogodziłem towarzystwo. Bo przecież wszystkiemu winna jedna mała myszka. Była głodna albo chciała sobie ząbki zetrzeć. _________________ Sent from Marconi Oceanspan with 3x807 in the finals. Pozdrawiam, SP5XMI Marcin
Poczytawszy że 3 razy powyższą prozę. Nijak nie ogarniam. A Stepy Akermańskie ogarniam _________________ Wiosna się budzi w całej naturze Witana rzewnym słowików pieniem, W zielonym gaju, ponad strumieniem, Kwitną prześliczne dwie róże.
Krew z nosa Idzie lato i razem z nim zbliżają się jedne z ciekawszych zawodów – IARU HF. Są fajne, proste, idealne wręcz dla początkujących. Koledzy zaprosili mnie do pracy na wesołej stacji kontestowej, która miała za zadanie właśnie szkolenie mniej doświadczonych operatorów oraz ogólną radochę korzystania z radia. Słaby ze mnie kontestman ale po wieloletnim jojczeniu starego w końcu nauczyłem się telegrafii. Przydam się, bo pod tym względem u nich słabo. Pomyślałem też, że trzeba ich trochę wesprzeć sprzętem. Zapakowałem do bagażnika torby z moimi antenami, dziesięciometrowy maszt, kilowatowy wzmacniacz, mniejszy tranzystorowy, trochę fiderów, dwa małe radia i składane grabie na jedno wybrane pasmo. Od biedy starczy na małą stację. Zapakowaliśmy się i byliśmy na miejscu już w czwartek wieczorem. Przemiły kolega udostępnił nam pokój na górze, po schodach. Domek uroczy. Wypiliśmy piwko. Zadzwoniłem do ojca: - Tato jesteśmy na miejscu, tu już fan dipol wisi, będzie jeszcze hex, a ja chcę powiesić deltę i yagę. Jutro rozwiniemy PKLkę. Sprawdzałem, mamy spoty, dipole działają. - Pamiętajcie, żeby mieć cokolwiek na każde z pasm. Niechby i kilka łączności wpadło, zawsze mnożnik będzie. I pamiętaj o prawie Murphy’ego dla kontestów. - Jakie ono? - Propagacja będzie zawsze gorsza niż się wam wydaje. - Tato gorzej być chyba nie może. - Może! Zobaczysz! Będziecie wołać, grzać lampy i będzie szło jak krew z nosa. - Obyś nie wywróżył! Niestety stary choć częściowo miał rację. Spadłem ze schodów i krew z nosa już mi leciała. Jeśli tak ma się zacząć dzień techniczny, to ja już się boję tego, co będzie dalej. Może nie będę do niego dzwonił? _________________ Sent from Marconi Oceanspan with 3x807 in the finals. Pozdrawiam, SP5XMI Marcin
To nie było jedno i nie piwo. Pijaki na pasmach .... _________________ Wiosna się budzi w całej naturze Witana rzewnym słowików pieniem, W zielonym gaju, ponad strumieniem, Kwitną prześliczne dwie róże.
Uziemienie Rano zbudził mnie monotonny łomot i zaraz potem chóralny rechot. Nie, to nie przyjechał miłośnik techno, to chłopaki wbijają wielkim młotem solidny uziom. Wbili pięć metrów galmara, dołączyli gruby kabel i się cieszą z nadzwyczaj dobrych wyników pomiarów. Wcale się nie dziwię, dobre uziemienie jest niezbędne do pracy stacji. Sęk w tym, że miernik chyba kłamał, bo uziemienia o tak niskiej rezystancji to ja nigdy nie widziałem. Dołączyliśmy tenże gruby kabel do radia, dokręciliśmy zacisk. Mieliśmy jeszcze dołączyć skrzynkę i wyprowadzić longwire na topband ale ważniejsze były inne anteny. Po śniadaniu zabraliśmy się za rozwijanie PKLki, z której powstanie pozioma delta. Na pytanie jednego z kolegów jak przetkamy tę linkę przez wysoką gałąź, młody adept przyniósł procę. Chwilę potem znalazła się wędka i gruba nakrętka. Sruuu i już. Godzinkę później na polu obok stanął składany maszt i do niego dowiązaliśmy linkę. Ale nie było tak prosto. Cztery razy przekładałem linkę między drzewami, by nie opierała się o pień. W końcu wszystko było prawie dobrze, dowiązaną do brzozy deltę podciągnęliśmy do góry. Za cholerę nie chciała mieć rezonansu w paśmie 80m. Wychodziło około 3MHz. Z ruskimi piratami radiowymi akurat nie chcieliśmy rozmawiać, bo za słabo posługujemy się ich dość specyficznym słownictwem, ponadto chwilowo nie mamy pozwolenia radiowego na to pasmo. Skróciliśmy raz, potem jeszcze raz, ale niewiele pomogło. Trudno, dołączymy do lampowego wzmacniacza i dociągniemy pi filtrem. Największa zabawa była jak zwykle przy składaniu anteny. Trzyelementowa Yagi jest jak najbardziej konstrukcją amerykańską a hamburgery mają to do siebie, że nie chce im się mierzyć w normalnych jednostkach. Wszystko jest w calach. - Wysuń pierwszy element o cztery jedna ósma. Następny to sześć trzy czwarte. - Cwaniaczek, a ile to jest w centymetrach? Przeliczyliśmy, złożyliśmy. Już mieliśmy wstawiać antenę na maszt, gdy jeden z kolegów pokazał nam miarkę calówkę i okazało się, że jedno z obliczeń zrobiliśmy źle. A niech to diabli z tymi cholernymi calami! Drugi kolega za to trzeźwo skomentował, że w hydraulice i stolarce cale są okej, bo prosto się to dzieli na pół. - Zobacz jak masz rurę osiem i pół cala, i masz ją przeciąć na pół, to odmierzasz dwa i ćwierć. Lub tak jakoś podobnie. Wróć! Cztery i ćwierć. W sumie trudno odmówić mu racji. Tylko, że to ma się nijak do europejskich realiów, tak samo, jak amerykańskie samochody nijak nie pasują do tego, co mamy w Europie. Hmm… ale takim Hellcatem to bym sobie pojeździł. W końcu antena poszła do góry, postawiliśmy oba verticale. Cała ekipa pracowicie utkała pajęczynę hexbeama i najsilniejszy z całej ekipy wstawił tegoż heksa na maszt. Pojechaliśmy do pobliskiego sklepu po drobne zakupy, bo później nie damy rady. Gdy wróciliśmy, akurat tenże siłacz, człowiek zaiste wielkiej postury, próbował się zmieścić do małej, sportowej Mazdy. I mu się to udało, choć nie sądzę, by dał radę długo jechać tym niezwykłym maleństwem. Zaraz potem okazało się, że delta się jeszcze bardziej nie stroi. Trzeba ją jeszcze bardziej skrócić, ale na to nie ma już czasu. Nie zdążyliśmy również rozwiesić anteny na 160m, bo zaczął padać deszcz. Mam pewne obawy, czy wobec TAKICH działań uda się nam w ogóle dokończyć te zawody. Chciałem dowiesić jeszcze półromba na USA oraz odbiorczego Beverage’a, ale się nie udało. Czułem się trochę uziemiony. Do ojca nie dzwoniłem, bo swoimi komentarzami wbiłby mnie bardziej w glebę niż koledzy wbili galmara.
_________________ Sent from Marconi Oceanspan with 3x807 in the finals. Pozdrawiam, SP5XMI Marcin
Światło i dym Trzy...dwa...jeden… start. Zaczęły się zawody, chłopaki siedzą przy radiu i kręcą gałą. Po chwili wołania zapadła konsternacja. - Zobacz, wołam go na delcie, na verticalu, na heksie i nic. Na dipolu go nie słyszę w ogóle, takie zakłócenia, na verticalach ledwo co. A on nas nie słyszy. Następni też! Jednokierunkowa propagacja, czy co? Przeprosiłem kolegę i usiadłem na chwilę na spotującym stanowisku. Mnóstwo stacji, rejwach, wywołania. Na pierwszy rzut oka wszystko na swoim miejscu. Dokładnie tak to powinno wyglądać. Ale czy na pewno? Sęk w tym, że słyszę jak wiele stacji próbuje się dowołać – z takim samym rezultatem jak my, czyli żadnym. O co tu chodzi? Kąt nie taki, anteny im nie działają? Ale dlaczego? My ich słyszymy a docelowa stacja nie? Zadzwoniłem do ojca i zreferowałem problem. - Po pierwsze spróbuj na reversebeaconie. Jak masz spoty to antena działa. - Już to robiłem, mamy spoty po całej Europie i to z 5W. - Skoro nie możesz się dobić za pomocą mocnego argumentu to użyj argumentu mocy. Podchodzę do sprzętu i hebelki do góry. Najpierw zasilanie, poczekać pięć sekund, ustawić pasmo, kondensatory według tabelki, potem wysokie napięcie, potem sterowanie. Teraz kilka słów do operatora i mam nośną do strojenia. Tune i Load na maksimum wskazania. I wysterowanie jak trzeba, prawie amper anodowego. Dostrajam na maksimum. Koniec nośnej, jedziemy. - Sierra November nine… To działa! Nagle słyszę z tyłu głos kolegi: - Światło przygasa w domu gdy wołacie. - Tak ma być! Siadam za transceiver, podstrajam do telegraficznego wycinku pasma i wołam. Wskazówka amperomierza skacze prawie do końca skali. Łączności wchodzą do logu, ale niekiedy trzeba wołać po dwa lub trzy razy, co przy tym sygnale powinno być rzadkością. Dobrzy operatorzy biorą taki sygnał z pierwszej klepki. Rzeczywiście propagacja płata figle, ale trzeba korzystać z tego, co łaskawie nam daje. W tym czasie kolega wystawia na Facebooku krótki film z „telegrafią na wizji”, gdy światło przygasa w takt kluczowania. Chwilę potem słyszę chóralny rechot. Ktoś napisał komentarz: - Widzę, że kreatywnie wykorzystujecie pozwolenie na 1500W. - Tak ma być! Minął kwadrans. Nieco się zdziwiłem, bo w tym samym, wąskim telegraficznym wycinku pasma musiałem podstroić wzmacniacz. Zaraz potem w nozdrza srodze ugryzł mnie siwy dym. Wzmacniacz? Nie, tu wszystko działa. Dym wydostawał się z przełącznika antenowego. Podobno przełącznik na półtora kilowata, ale to chyba na jakieś chińskie. Dwie solidne radzieckie lampy wygrały z przełącznikiem. Kolega z tyłu się spytał czy to tak ma być. Odpowiedziałem coś zdawkowo, dołączyłem deltę prosto do wyjścia wzmacniacza, dostroiłem i wołamy. Jeśli tak dalej wszystko będzie się psuło, to nie wiem czy uda się w ogóle poprawić ubiegłoroczny wynik. _________________ Sent from Marconi Oceanspan with 3x807 in the finals. Pozdrawiam, SP5XMI Marcin
Es en zero ha ku Oczywiście chcieliśmy koniecznie zrobić łączność z SN0HQ. Udało się ich znaleźć na paśmie, nawet było nieźle słychać. Pomyślałem, że są niedaleko. Może niekoniecznie będziemy im się wcinać, gdy mają branie od stacji zagranicznych. Słucham chwilę. Oprócz operatora usłyszałem kogoś w tle. Nie wiem co mówił, wydawało mi się, że było to coś w rodzaju „chane to nowe działki” i „wuj urwał nać”. Działkowicz? Hm, może ma takie hobby. Głos był jednak podniesiony, zdenerwowany. Coś mi tu nie pasowało. Koleżanka obok powiedziała: – To było „j...ne betonowe dziadki" a reszty to się domyśl. Aż taki niedomyślny to ja nie jestem. Najwyraźniej nasza flagowa stacja ma jakieś problemy techniczne lub organizacyjne. My też. Gdy u nas chłopaki usłyszeli otwarcie na Japonię na 21MHz, natychmiast przekręciłem im antenę na właściwy azymut. Ręcznie, bo drugiego rotora nie mamy, mój poprzedni się zepsuł. Gdy wróciłem do pokoju radiowego usłyszałem, że właśnie zdechło radio używane do spotowania. Wszak antena nadawcza była skierowana na odbiorczą, dołączoną wprost do drugiego radia. Bez żadnego tłumika itepe. Niestety FT100 nie wytrzymuje takiego sygnału. Zostaliśmy zatem z jednym radiem, bo nikt już się nie odważa dołączyć swojego transceivera do drugiej anteny podczas pracy głównej stacji. Słuchamy znowu SN0HQ, ale najwyraźniej chłopaki nadal mają problemy z programem logującym. Czyli pech dotyka nie tylko nas. _________________ Sent from Marconi Oceanspan with 3x807 in the finals. Pozdrawiam, SP5XMI Marcin
Panda Noc minęła spokojnie. Koledzy klęli, bo nie bardzo umieli stroić wzmacniacz. Brakowało nam też anteny na 160m, by dorobić choć trochę mnożników. Szło tak sobie, ale dawaliśmy radę. Mimo padu mojego biednego FT100 udało się uruchomić stację spotującą. Kolega miał ze sobą odbiornik SDR. Wzięliśmy tłumik 20dB i jakoś zaczęło to działać. Spotowanie z SDR jest bardzo efektywne. Niestety pech znowu dał znać o sobie. Po śniadaniu zbierało się na burzę, zastanawialiśmy się czy już przerywamy, czy jeszcze za chwilę. Niestety awaria przyspieszyła decyzję. Nagle nasze główne Yaesu zdechło całkiem. Ciemne. Dzwonię do ojca: - Radio nam zdechło, ciemne jest. - To może macie wersję 200W? Bo tam wtedy wbudowany zasilacz jest? - Dokładnie tak, to było dobre do poganiania wzmacniacza. - Ale mniej dobre gdy pada zasilacz. Tam jest taka hybryda, jak ona padnie to masz pięć stów w plecy i tydzień czekania. Samemu tego nie uruchomisz, bo on daje dwa napięcia, trzydzieści woltów na końcówę i normalne trzynaście do radia. - Taaa, potrzymaj mi piwo. Faktycznie zasilacz zdechł, ale może coś się da zrobić. Przypomniałem sobie, że zasilacz do tranzystorowego wzmacniacza pochodził z modułu telekomunikacyjnego i oryginalnie dostarczał 24V ale dało się go prosto skręcić do 14,4. Odłączyłem oryginalny moduł zasilacza, wziąłem trochę grubych przewodów i podlutowałem. Podkręciłem mój zasilacz do 28V. Może od biedy tyle wystarczy. Drugie napięcie wzięliśmy z mojego impulsowca, z którego całe forum PKI się śmieje, że podobno awaryjny i okrutnie śmieci. On o tym jednak nie wie – i dobrze działa. Jak ten trzmiel, co mu radzieccy uczeni wyliczyli, że podobno ma zbyt małe skrzydełka, by latać. On też o tym nie wie – i lata. Radio zaczęło działać, ale sprawdzenie na pasmach musieliśmy odroczyć, bo właśnie piorun łupnął niedaleko. Wszystkie kable odłączone, za oknem, czekamy, aż burza sobie przejdzie. W ramach rozrywki jedna z koleżanek podstawia nam naszą maskotkę – biała panda puka do nas przez okno. Wysyłam MMS, dzwonię do taty, a ten złośliwy komentuje: - Gdybyście tę pandę posadzili za radiem, to byłoby lepiej. Wyniku i tak nie macie, ale przynajmniej byście czas spędzili lepiej, niż na takim bylejakim nadawaniu. - A ty ile łączności zrobiłeś w tych zawodach? - Ani jednej. - No widzisz, my jesteśmy lepsi, bo jednak je robimy! Burza przeszła i ostatnie godziny spędziliśmy na ćwiczeniach z młodymi stażem operatorami i na dorabianiu ostatnich kilkudziesięciu łączności na telegrafii. Bo się da. Załapaliśmy się na krótkie otwarcie na 28MHz. Niby nie mieliśmy anteny na to pasmo, ale mamy na 21MHz a przecież pi filtr we wzmacniaczu dostroi nawet balustradę balkonu i karnisz. Skierowaliśmy Yagę z 21MHz na południe, dostroiliśmy i ku mojemu zdziwieniu łączności szły całkiem sprawnie. Z nieznanych powodów padł nam dodatkowo tłumik, ale bez niego główne radio też działa. Trzeba umieć sobie radzić! Pandę rzeczywiście posadziliśmy przy radiu. Siedziała wpatrzona w głuche FT100. Przypominała nam o tym, że trzeba wreszcie zrobić porządny komutator antenowy. Pociesza mnie fakt, że podobny problem z komutatorem antenowym mieli także profesjonaliści, w tym najstarsza polska stacja łączności - stacja brzegowa Gdynia Radio. A radio pewnie da się naprawić. Wszak kilowat w antenę obok to nie tak dużo w porównaniu do tego, co pchają w anteny niektóre stacje kontestowe.
_________________ Sent from Marconi Oceanspan with 3x807 in the finals. Pozdrawiam, SP5XMI Marcin