Grzegorz, Ów statek stał wtedy na stoczni w Rotterdamie gdzie był robiony podpicunek przed sprzedażą. Duńczycy sprzedawali go jakiemuś Grekowi a statek przejmowała ruska załoga. Nie było potrzeby topienia gratów w "general store". O tym jakie były jajca, zwłaszcza z ruskim kapitanem, ale i też oficerami mógłbym napisać niezłą powiastkę. Na ostatnim kółku przed sprzedażą, z Argentyny i Urugwaju do EU, jechali z nami ten kapitan i C/E. O ile C/E (oryginalny Litwin) był bardzo Ok, to ten stary..... ehhhh.... szkoda gadać _________________ 73, Mirek
Mirek, takie lub podobne historyjki z przesiadką na GMDSS są mi znane z innych statków kompani lub opowiadań kolegów, wszyscy robili tak samo. Trochę tych klamotów(elektroniki i nie tylko) Neptunowi w magazynie przybyło. Armator nawet słyszeć nie chciał żeby starocie składować w jego magazynie, niby po co ? Pamiętasz zapewne jak w polskiej flocie nawet przegniłe beczki były do zwrotu, oczywiście działo się to za totalnie chorych komunistycznych czasów. ___________ Greg SP2LIG
Swoją drogą jestem ciekaw czy Marcin SP5XMI umieści choć cząstkę Twoich opowieści w swojej książce o R/O która właśnie pisze
Nie umieści. Umieszczam tam jedynie wspomnienia R/O (nie tylko polskich, żeby była jasność) oraz ludzi morza, którzy z radiooficerami pływali lub bezpośrednio współpracowali (czytaj: kapitanów, oficerów nawigacyjnych, mechaników, elektryków, C/E, operatorów stacji brzegowych, radiotechników na lądzie serwisujących urządzenia itp a nawet stewardów). Tej zasady się trzymam, by odsiać słynne swinging the lamp pochodzące od ludzi, którzy nie wychylili głowy za główki portu. Nawet wśród tych wspomnień ludzi morza jest mnóstwo sprzeczności, które muszę uporządkować. Różnice wynikają z charakterów, z różnej epoki, w której zdarzyło im się pływać, z różnej bandery, a nawet z różnego charakteru kapitanów, z którymi przyszło im współpracować. Wierzcie mi, albo nie, ale nawet uporządkowanie takich wspomnień, to nie jest prosta sprawa. Dam przykład - wśród brytyjskich R/O przyjęte było, że byli leasingowani od firmy takiej, jak Marconi. A zatem nie byli formalnie lub towarzysko pełnoprawnymi członkami załogi. U nas było inaczej. Brytyjski R/O był trochę z boku, a polski z kolei był zazwyczaj osobą otwartą, pełną informacji i kontaktową. Gdy jeden z naszych Kolegów, również były R/O pływający w polskiej flocie przeczytał część wspomnień Brytyjczyków, natychmiast zaprotestował, bo przecież polski R/O nigdy nie był odludkiem. I ma rację - polski nie był. Na statkach pod inną banderą bywało inaczej! Dlatego już na początku zbierania materiałów (jestem mniej więcej w jednej trzeciej drogi) przyjąłem wyżej wspomnianą zasadę i ściśle się jej trzymam. Książka, nawet jeśli będzie napisana lżejszym językiem, nieencyklopedycznym, musi być wiarygodna. I taka będzie. Nie ma innej opcji.
SP1NY pisze:
Duńczycy sprzedawali go jakiemuś Grekowi a statek przejmowała ruska załoga.
Jeśli wierzyć wspomnieniom różnych ludzi, którzy pół życia spędzili na morzu, to Grecy kupowali wszystko co pływało, choćby było nawet w kiepskim stanie. Anglicy sprzedawali Grekom nawet złomy-promy, które ledwo pływały po kanale. Oczywiście przed sprzedażą naprawiali co trzeba, choćby na chwilę - mam wspomnienia jednego z R/O, który naprawiał radar firmy Kelvin Hughes. Radar był tak stary, że nawet producent nie miał części do naprawy znacznika kursu. Skończyło się na wlepieniu kawałka długopisu BIC na klej araldite, w środku R/O wsadził kontaktron, całość solidnie zapaćkał tym klejem i znacznik działał jak nowy Jeden z byłych polskich R/O rozpoznał na zdjęciu kabiny radio greckiego statku "swój" nadajnik Elektromekano. Grecy przez pośredników albo z trzeciej ręki, kupili polski wysłużony statek, nabyli go razem z radiostacją główną Elektromekano S series (być może był to już produkowany w Polsce Wieloryb, być może jeszcze oryginalne duńskie urządzenie). Sęk w tym, że w panelu zasilacza lata wcześniej padł oryginalny miernik i R/O lub serwis wymienił go na polski, produkcji bodajże Era lub Mera Błonie. Oczywiście miernik ten minimalnie różnił się wyglądem i to było widać. Starszy dziś pan prawie się popłakał z nostalgii, gdy mu tę fotkę pokazałem na jednym z portali - on na tym statku pływał i właśnie on stroił nadajnik główny patrząc na wartości wskazywane przez te mierniki. Wydrukowałem mu to zdjęcie i dałem na pamiątkę. Niestety nie wystąpi w książce z imienia i nazwiska, poprosił także, by nie podawać nazwy statku ani szczegółów, które umożliwią identyfikację. Jest osobą, która ceni sobie spokój. _________________ Sent from Marconi Oceanspan with 3x807 in the finals. Pozdrawiam, SP5XMI Marcin
Marcin, akurat w tym przypadku nie było tak jak piszesz i głosi obiegowa opinia. Duńczycy nie żałowali kasy na maintenance statku i on był naprawdę w niezłej kondycji nie był tez całkiem stary. Tuz przed sprzedażą wymienili setki metrów rurociągów freonowych, a nie było to tanie bo i rury specjalne i spawanie w osłonie argonu. Kiedyś faktycznie było tak że grecki statek = złom, ale te czasy chyba już minęły. Co by nie mówić to wprowadzenie ISM code wymogło na armatorach utrzymywanie statków na jakim takim poziomie technicznym. Oczywiście zdarzają się jeszcze pływające złomy, ale są eliminowane przez częste inspekcje Port State.
Wwspomnienie dotyczyło statku jeszcze sprzed GMDSS, bo na fotce był R/O nadający telegrafią, więc to zamierzchłe czasy. Prawdopodobnie statek ten jest dziś pierwszej klasy żyletkami (tak się to na język polski tłumaczy?). Mirku, sorry, po prostu nie zrozumieliśmy się, pisałem o tym zjawisku w czasie przeszłym, wspominając sprzedaż Grekom kilku różnych statków, które swoje najlepsze lata miały dawno za sobą. Mam nawet wspomnienie jednego z R/O, który zamustrował na statek kupiony od Anglików. Na pokład weszła ekipa i po wyjściu z portu odpaliła młoty pneumatyczne, by naprawiać mega zardzewiały pokład. Sęk w tym, że stracili całe sprężone powietrze, a silnik (bodajże Doxford, ale R/O tego nie pamiętał) miał teleskopowe elementy, chyba w korbowodach, które wymagały sprężonego powietrza do pracy. Skończyło się na odholowaniu do portu a koszty naprawy były niebagatelne. Dlaczego to wspomnienie? Bo stracili zasilanie i radiostację na 500 kHz trzeba było odpalić na awaryjnym akumulatorze. To był jedyny przypadek, gdy musiał nadać wezwanie o pomoc korzystając z awaryjnego zasilania. _________________ Sent from Marconi Oceanspan with 3x807 in the finals. Pozdrawiam, SP5XMI Marcin
Oczywiście byłoby wielkim błędem szufladkować dane osoby do stanowiska. Przecież ogólnie pojęte środowisko marynarskie było takie same jak każde inne z plusami jak i minusami tego zawodu. W środowisku naszym byli wspaniali ludzie bez względu na swoją specjalność mówię tu o kapitanach, C/E, C/M można do nich dołączyć jeszcze R/O i C/S(te ostatnie stanowisko pierwsze zostało śkancelowane) do których ludzie lgnęli jak do mamy lub taty. Ale byli też tacy na tych samych stanowiskach od których ci sami ludzie uciekali jak od zarazy. Armator miał często wielki problem skompletować załogę i wtedy wymieniał przyczynę problemu.
Marcin ma poważny problem analizy materiałów które napływają do niego, żeby wybrać prawdę ludzi którzy ją obiektywnie przekażą, czyli oddzielić plewy od ziarna.
Podam taki przykład: zostałem skierowany na cypryjski chłodniowiec który stał w stoczni Blohm/Voss w Hamburgu na remoncie zatartego wcześniej jednego z dwóch silników głównych. Pojechało nas parę osób reszta załogi miała dołączyć jak statek będzie gotowy do podróży. Po ok miesiącu czasu przyjechała na burtę reszta załogi w tym R/O. Każdy zajął się pracą na swoim stanowisku. Kapitan, C/E i reeferman byli Grekami reszta to Polacy. R/O, gość ok 40-45 lat, kapitan do niego mówił a on tylko głową kiwał, jak stary później opowiadał zaprowadził R/O do radiostacji i pokazał jemu co i jak. Kazał zapoznać się ze sprzętem bo po wyjściu będzie nadawał telegramy. R/O zażądał serwisu do uruchomienia radiostacji, stary zgłupiał po co Ci serwis jak wszystko jest cacy, problem był ale w maszynie a nie w radiostacji. Ponieważ z Hamburga szliśmy do Rostoku pod załadunek to kapitan powiedział że w Rostoku dostanie serwis. Serwisem okazał się bilet do kraju dla R/O i jeszcze dwóch innych orłów/sokołów. Problem był taki że pośrednik przysłał tamtych dwóch ale nie przysłał R/O. Stary mówi no problem. Po załadunku statek zastał skierowany do Brazylii przez Kanał kiloński, statkiem tym opłynąłem kulę ziemską. W śluzie Holtenau na kei stał sobie i spokojnie czekał starszy pan Filipińczyk który okazał się naszym nowym R/O. Gość okazał się super facetem na tyle był kumaty że radiostację uruchomił bez serwisu i cały czas odbierał dla nas "Głos marynarza i rybaka". Odbierał na CW i przepisywał na maszynie tłumacząc na polski, oczywiście były drobne błędy ale wszystko z nim było cacy. Później okazało się że polski R/O był bosmanem w MW i machał chorągiewkami na główkach wejściowych w porcie, dając czarodziejskie sygnały dla okrętów. Takiego "specjalistę" przysłał pośrednik. O filipińskim R/O wspomniałem w poście już wcześniej.
Marcin, informuję Ciebie że na takich wybitnych ludzi morza jak wyżej możesz też trafić. Jakie informacje może tobie przekazać taki lub podobny morski fachowiec ?????? Bądź czujnym, czytaj weź poprawkę na morskie opowieści. ___________ Greg SP2LIG
Cyt "Sęk w tym, że stracili całe sprężone powietrze, a silnik (bodajże Doxford, ale R/O tego nie pamiętał) miał teleskopowe elementy, chyba w korbowodach, które wymagały sprężonego powietrza do pracy. Skończyło się na odholowaniu do portu a koszty naprawy były niebagatelne." koniec cytatu.
Jeżeli statek posiadał taką instalacje pneumatyczną to powinien również posiadać stosowna instalacje alarmowa spadku ciśnienia powietrza a nawet blokadę stop engine. Właśnie żeby uniknąć zniszczenia silnika, identycznie jest przy spadku ciśnienia oleju w SG i AE. Ewidentnie mechanicy dali ciała. ____________ Greg SP2LIG
cały czas odbierał dla nas "Głos marynarza i rybaka". Odbierał na CW i przepisywał na maszynie tłumacząc na polski, oczywiście były drobne błędy ale wszystko z nim było cacy. Greg SP2LIG
Grzegorz, bez urazy, ale gazetka GMiR zawsze była nadawana w j.polskim, więc co ten filipiński R/O miał niby tłumaczyć????
No chyba że odbierał prasówkę Reutera, bo taka też była nadawana na CW w tamtych czasach, i ją dopiero tłumaczył z angielskiego na polski. Reuter leciał po angielsku więc ten "filip" musiał być niezły w naszym ojczystym języku
Grzegorz, bez urazy, ale gazetka GMiR zawsze była nadawana w j.polskim, więc co ten filipiński R/O miał niby tłumaczyć????
No chyba że odbierał prasówkę Reutera, bo taka też była nadawana na CW w tamtych czasach, i ją dopiero tłumaczył z angielskiego na polski. Reuter leciał po angielsku więc ten "filip" musiał być niezły w naszym ojczystym języku
SP1NY.
Mirek, Ty wiesz lepiej, efekt był taki że gazetka codziennie była i on ją potrafił odebrać i przepisać. Bardzo wątpię czy ten artysta z MW tego by dokonał, raczej byśmy byli tej przyjemności pozbawieni. R/O języka polskiego nie znał. Ja jeszcze nie miałem mojego czarodziejskiego Sony ICF 7600, więc zero jakichkolwiek wiadomości. W poście wyżej chciałem dać przykład jaki surowiec trafiał na morze(w związku z tym jakie mogą być "morskie opowieści") a nie to jakim sposobem była odbierana gazetka, być może nieprecyzyjnie to napisałem. Ale efekt jego pracy był. ____________ Greg SP2LIG
SP1NY nie wiedziałem że pracowałeś na SPH, tu faktycznie duży szacun jeśli nadawałeś po 350 QTC, ale jak sam piszesz nie wiesz jak Rosjanie pracowali a ja wiem, po po pierwsze dużo słuchałem a po drugie dużo rozmawiałem z operatorami stacji brzegowych, np. z wieloletnim kierownikiem i operatorem głównej stacji komunikacyjnej na tzw. Drodze Północnej na wyspie Dikson ... Poza tym jak już pisałem łatwiej komuś z zewnątrz , (wbrew pozorom w miarę jestem obiektywny w tych sprawach ) Z DYSTANSU te rzeczy porównać, ja nie wiem jak to wyglądało od środka, kto sobie jakie filmy pożyczał, tylko obserwowałem EFEKTY tej pracy w eterze...
Wiem jakie są założenia każdej służby profesjonalnej i jakie są różnice z amatorskim "paplaniem" na QRQ... Dlatego trzeba sobie zadawać sprawę że o ile wy robiliście dobrą stabilną robotę, to Rosjanie byli w pewnych momentach po prostu genialni, byli wyczynowcami, wirtuozami nawet, robili rzeczy w które trudno uwierzyć, bo trudno jest np. uwierzyć ze można nadawać na jednym kanale w 2 pary, przy czym jedna nadaje 15 WPM z sekundowymi przerwami między litera a druga para w tych przerwach nadaje całe słowo na 60 WPM a koordynacja jest po prostu niesamowita... Tak, lubili się popisywać jak ten operator z GPK i na pewno w tym wyścigu wygrali ) przynajmniej dla mnie... A ksiażki to rózne pisali i rózne napiszą, czy bedą oddawać stan faktyczny to inna sprawa... pisałem już o tzw. "prawdzie czasu i prawdzie ekranu " )
Co myślę o zakłamanym prawie w krajach kap. mógłbym Ci napisać ale już obiecałem że nie bedę pisał o polityce (przynajmniej w tym wątku ) ) Faktem jest że akurat ten zakaz był WIELOKROTNIE łamany lub naginany, dyskusje prywatne było prowadzone w latach 90-tych (gdy słuchałem) na fonii , telegrafii, na teleksach nie wiem bo tam mało słuchałem ) Więc widocznie byłeś tak zajęty tym nadawaniem tych 350 QTC ze tego nie słyszłeś . Ja słyszałem bo dla mnie to było ciekawe, to było coś innego niz sztampowe QSO, których 1000 nie pamietam a jedną takie zucie szmat pamietam, bo było wyjątkowe na tle innych...
SP5XMI czytając niektóre Twoje wypowiedzi , zaraz potem poprawiane jakby Ci ktoś podpowiadał (czyżby słynny tatuś?? ) ) mam wątpliwosci czy bym kupił Twoją ksiażkę ) Ale pisać każdy oczywiście może...
PS czy ja kiedyś coś sugerowałem że chciałbym się tam znaleźć? To raczej kolejna złośliwa nadinterpretacja SP1NY. Wątek jest o radiokomunikacji retro z lat 60-tych z którego autor zrobił znacznie szerszy wątek o radiokomunikacji morskie ogólnie, temat mnie interesuje więc się wypowiadam, i kolejny raz czytam sugestie "kombatantów" że mi tego nie wolno robić bo nie pływałęm ) SP5XMI też nie pływał a się wypowiada ) Nie rozumiem tej logiki. Może załóżcie sobie jakis klub wzajemnej adoracji na jakiejś liście r/o i tam nie bedzeie "opozycji". Polscy R/O będą zawsze "hirou" a ruscy do bani ) ..
Po prostu do mnie cały czas spływają coraz ciekawsze wspomnienia. Ludzie to czytają, nawet jeśli nie wypowiadają się na Forum. Rozpocząłem wątek, ponieważ początkowo nie wiedziałem o sprzęcie morskim prawie nic. Dziś mam dokumentacje techniczne do wielu urządzeń, mnóstwo relacji na temat działania (i nie!) różnego sprzętu. Miałem okazję posłuchać na odbiornikach CR300 i Atalanta, a także Elektromekano M84. W planach jest wyjazd do jednego z kolegów, który ma EKD i EKV oraz OMNK-111S (podobno świetny odbiornik, do tego polska konstrukcja). Książka będzie traktować o R/O jako takim, a więc nie tylko o QTC. Nadawanie i odbieranie wiadomości było tylko jednym z zadań R/O. Oprócz tego miał mnóstwo roboty papierkowej, dotyczy to zarówno floty polskiej, jak i brytyjskiej. Szczegóły znam, ale tym razem pominę. Co do samego wysyłania - SP8WJT koncentruje się tylko na jednym z aspektów, jakim jest nadawanie i dobieranie telegramów. Rosjanie mogli we dwie pary wykorzystywać tę samą częstotliwość roboczą. Ale w tym samym czasie inne statki po prostu nie musiały robić takiej ekwilibrystyki, wołały różne stacje brzegowe i już. Portishead była najbardziej "oblężoną" stacją brzegową na świecie i nadawali w podobnym tempie, który Ty całkiem słusznie nazwałeś komercyjną telegrafią. Bo to była telegrafia komercyjna, bardzo sprawna, niekoniecznie wyczynowa. Po co im w Portishead by było 40WPM, skoro 25WPM da mniej błędów po obu stronach i umożliwi bezpośredni zapis na maszynie do pisania? To nie są suche słowa, tak wyglądał egzamin z telegrafii na R/O w szkole w Glasgow. Odbierali treść w obcym języku (często był to węgierski lub któryś ze skandynawskich po uproszczeniu do alfabetu łacińskiego), tempo 25WPM, bezpośredni zapis na maszynie do pisania. To samo a propos tempa potwierdzają byli R/O, nie tylko morscy. Rosjanie byli lepsi w szybkiej telegrafii i to nie podlega dyskusji. Przyznają to nawet Amerykanie. Ale czy byli lepszymi R/O? Zależy co jeszcze oprócz QTC musieli na statkach robić. R/O w polskiej i zachodniej flocie miał też inne obowiązki. Do tego dochodzi jeszcze jeden problem - R/O był bardzo szczególną osobą na pokładzie, zanim pojawił się na statkach telefon satelitarny. Zdecydowałem się rozszerzyć tę książkę od czasów lat sześćdziesiątych aż do końca pracy R/O. Bo zawód ten jest już wspomnieniem. _________________ Sent from Marconi Oceanspan with 3x807 in the finals. Pozdrawiam, SP5XMI Marcin
W takiej postaci o jakiej tu piszecie, na statkach cargo, zgadza się. Na jednostkach offshorowych (platformach, statkach specjalistycznych, itp.) jest radiooperator (czasami nazywany radio oficerem). Czesto jest to lokalny gosciu co by ogarniał temat tubylców, potrafiacych wjechać w środek poważnej operacji. Oganizuje ruch na danym obszarze, prowadzi komunikacje z helikopterami, przekazuje najważniejsze informacje - na ostatnim kontrakcie w Nigerii najczestszym tematem ostrzegawczym bylo piractwo. Glownie działa na UKF, ale zawsze też nasluchuje ustalonej freq.na KF, osobno poza wymogiem GMDSS.
Dodatkowo ma inne zadania, ale to już zależy od kompanii.
SP5XMI masz racje tylko w tym że jak oceniam R/O to skupiam się wyłącznie na CW, bo to mnie głównie interesuje i na tym się znam, nie oceniam całości związanej z pływaniem bo na tym się nie znam... Niemniej CW w latach 60-tych od których zacząłeś była dominująca, AM i raczkująca SSB to były dodatki do CW...
Z tego co piszesz chyba nadal nie rozumiesz jak Rosjanie pracowali, to była A1B czyli telegrafia z odbiorem automatycznym, nadawali głównie z szybkością rzędu 40 WPM ale były tez systemy lądowe które nadawały z szybkością 80 WPM. De facto był to odbiór półautomatyczny, bo oprócz tego że odbierali na magnetofony to zawsze musieli słuchać co leci, bo w razie QRMu trzeba było cofnąć taśmę, więc szybkiej CW musieli się nauczyć odbierając, a wiem że szkoła im tego tak naprawdę nie dawała ,dopiero na statkach się doskonalili, nie było takiej możliwości żeby ktoś tam u nich nadawał wywołania czy opczaty ze stacja brzegową poniżej 40 WPM. Po prostu w momencie gdy na QRG czekało 20 statków i każdy miał po 30 QTC jeden taki z QRS CW by natychmiast doprowadził do zatoru łączności, po prostu nie dali by mu żyć.... Dlatego była bardzo wysoka dyscyplina i każdy musiał pracować bardzo dobrze i szybko inaczej w ogóle by nie mógł pracować na CW. Za zakłócanie lecieli po premii...
Wczoraj posłuchałem kilku nagrań z zamknięć stacji zachodnich na 500 kHz, http://archive.org/details/MalinHeadRadioEjm-The500KhzRecordingsOfFinbarOconnorEi0cf fakt nadawali bugami ale ILE BŁĘDÓW ROBILI ) jeden drugiego nie słucha, a nawet w pewnym momencie tak jakby jedna stacja drugiej zakłócała ) już nie wspomnę że na QSLki i 73 (i 88 - czyżby to ta telegrafistka którą słyszałem?) od SPH w ogóle nie raczyli odpowiedzieć ) choć widać że tam była świetnie odbierana ) Oczywiście na bugach ładnie brzmi to przeciąganie kreski to nadaje charakter, tu się zgodzę, ale coś tu chyba było nie tak z charakterem tych operatorów na zachodzie )) ja kiedyś zbudowałem sobie buga i nadawałem ale konstrukcja nie była zbyt udana i jakoś się zniechęciłem... Niemniej kropki to można też rozstrzelić na elektronicznym i nadać tak niektóre znaki, np. TET zamiast K czy EN zamiast R, to brzmi bardzo charakterystycznie
A co do krytyki zachodnich to chyba nie zrozumiałeś do końca o co im chodziło, czytaliśmy chyba tą sama stronę tam głównie chodziło o to ze zachodni R/O byli krytykowani za to ze byli NIEROBAMI ) I tu się z angielskimi marynarzami zgodzę... Bo co oni robili? Ta komercyjna (czytaj żdziercza ) ) CW miała tak wysokie ceny ze było mało telegramów, połączyli kilka rozmów na dzień i cześć... Ciężka praca to była w kabinach ruskich R/O i w polskich też i to chyba nawet było w tych podłych czasach kiedy Polacy nie trzymali jeszcze swoich dzieci w beczkach po kapuście z biedy...
Ja wiem ze Mirek zaraz zaprotestuje, ale może w latach 90-tych u duńczyków to sie juz troche zmieniło... W każdym razie nie meli co robić to sie zabrali za "woluntariat" VOS i nadawali OBS do amerykańskiego NWS.
Sprzęt oczywiscie super, znam odbiornik NRD-935 to chyba jakiś klon, te panele to poezja, sam kupowałem podobny sprzęt strasznie przepłacając, bardzo mi się podoba i mam sentymentu (choć nigdy nie pływałem ) ) a panele chyba będę robił ze starej meblościanki na wzór właśnie takich konstrukcji
SP8WJT, pisząc że R/O byli nierobami bo "nadał, odebrał, połączył i cześć" dajesz świadectwo temu jak mało wiesz o tej pracy i co, w latach 80-tych i 90-tych, należało do "działki" R/O. Był to okres kiedy większość armatorów redukowała załogi redukując rosnące koszty. Oczywiście nie dotyczyło to w takim stopniu "ruskich", bo u nich w dalszym ciągu na statkach pływały załogi 40-sto i więcej osobowe.
Ja tylko powtarzam opinie tych angielskich marynarzy, na jednym z forów o morzu, gdzie jest dział o radiooficerach... Wiem ze R/O pracowali tez trochę poza swoja kabiną radio do doraźnych napraw jako elektronicy ,ale jak to wyglądało w praktyce trudno mi powiedzieć... Jakie rosnące koszty redukowali skoro w 'kapitalizmie' był wtedy boom? Woziliscie ładunki warte dziesiątki milionów usd, więc kasa teoretycznie była... Może po prostu ci radio na zachodzie tak pracowali ze pracodawcy się ich pozbyli? Do tej pory nie mogli bo były sztywne przepisy SOLAS. Oczywiście tylko spekuluję, ale łatwo wszystko usprawiedliwić łącznością satelitarną, która wykończyła radio, ale.. nadal łączność KF jest tańsza, bez problemu mogłaby być stosowana jako uzupełnienie do nadawania niektórej korespondencji, jak wiadomo GMDSS ma swoje wady, satelity mogą zostać zniszczone podczas konfliktu zbrojnego itd ... Na wielu statkach dziś występuje ten problem ze załoga nie umie obsługiwać aparatury KF, która tam jest dla picu Czytałem artykuł że dziś rozmowy stanowią dla załogi znaczący wydatek, a przecież można by to wszystko zrobić taniej przez KF...
EDIT:
A tu kabina radiowa na M/V CREDA / ELCT4 , robi wrażenie bo ten statek został zbudowany przez japończyków jako tankowiec, w latach jak jankesi dostali kopa w d... z kilku rejonów gdzie zasysali praktycznie za darmo ropę ) wiec kasa na flotę była a rozmach iście imponujący, ten TX wyglada na 10 KW ale chyba jest z 3... A przepisy przecież mówiły o max. 1,5 kW... Więc znów ktoś złamał przepisy no a panel jak z filmu SF ...
Statek także został zezłomowany, zapewne z całą aparaturą, czasami na PLANETE można zobaczyć jak wygląda takie złomowanie przez bosonogich pracowników bardzo prymitywnymi metodami i bez sprzętu, bo Zachód nawet na tym chce zaoszczędzić...
Chłopie, Ty żyjesz w innym, swoim, świecie. Chcesz mi coś udowodnić bo gdzieś coś czytałeś, gdzieś coś słyszałeś, masz swoje podejrzenia i domysły - rzeczywistość która ja znam z autopsji jest zupełnie inna. Kiedy zaczęto ograniczać załogi na R/O spadła cała administracyjno-papierkowa robota na statku. R/O rozliczał i zamawiał prowiant, prowadził i rozliczał kantynę statkową zamawiał uzupełnienia do niej, rozliczał pensje dla załogi robiąc tzw. payrolle, przygotowywał całą papierologię do odpraw portowych i asystował staremu przy tych odprawach, często i gęsto asystował na mostku w czasie manewrów obsługując np. telegraf maszynowy, w portach gdzie było zagrożenie rozkradania ładunku przez dokerów chodził na tzw. dozory do ładowni. W niektórych firmach, m.in. jednej z moich cześć R/O przekwalifikowywano na A/O (administration officer) bo wraz z komputeryzacją i wchodzeniem kolejnych konwencji ilość roboty papierkowej wzrastała w postępie geometrycznym, z reszta wzrasta cały czas.
Co do korespondencji to o jakim KF i kosztach Ty pitolisz???? słyszałeś o Inmarsacie standard "C"???? To transmisja danych (bardzo tania!!!) wysyłasz maile via satelita bezpośrednio na komputer zainteresowanej osoby. Mail dochodzi w najgorszym przypadku w ciągu kilku minut, bez czekania na propagację, bez pośrednictwa człowieka na stacji brzegowej. W mojej firmie załoga może wysyłać i otrzymywać maile na statku za darmo!!!! Kilka miesięcy temu, będąc w morzu korespondowałem mailowo z Marcinem SP5XMI na temat jego książki. Tanie rozmowy na KF dla załogi, no nie rozśmieszaj mnie.... Inmarsat w standardzie "M" oferuje rozmowy po około 2-3$ za minutę. Roaming GSM dla rozmów przychodzących w najdroższych strefach to 4,20 zł za minutę czyli trochę ponad 1$. W wielu portach przynoszą na statek karty SIM lokalnych sieci GSM z limitem transferu 2-5 GB, czy wiesz ile to jest godzin gadania na Skype nawet używając video. W wielu portach można nabyć karty typu "Tele grosik". Taka karta za 10$ w USA daje możliwość około 4-5 godzin rozmowy z krajem. Pływając po Europie rozmowy w roamingu via GSM masz w cenie niemal takiej jak w kraju na karty prepaid. Czy Ty naprawdę myślisz, że jakakolwiek stacja brzegowa z jej kosztami utrzymania byłaby w stanie wytrzymać taką konkurencję i zaoferować niższe ceny połączeń??? Gdyby tak było, to wiele stacji brzegowych funkcjonowało by do dziś.
Wracając do pracy R/O to niestety żaden Twój ruski mistrz klucza nie byłby w stanie wykonywać tej całej pracy administracyjnej, choćby ze względu na barierę językowa. Spotykałem ruskich mechaników czy nawet nawigatorów na kontraktach ale R/O nigdy. I nie wmawiaj mi że to z obrzydzenia do kapitalizmu i "burżujstwa" ruscy nie jeździli początkowo na kontrakty, bo na $$$$ każdy rusek jest łasy, z resztą nie tylko rusek, wystarczy pojechać na wschód i zaliczyć spotkanie z tamtejszą "drogówką". Zejdź na ziemie i przyjmij do wiadomości że łączność KF na morzu się skończyła. To co zostało to tylko kwiatek do kożucha.
Ponieważ nikt w tym wątku nie dorasta fachową wiedzą morską do pięt SP8WJT, który posiadł swoją wiedzę tylko podsłuchując innych, zero autopsji i "wyspecjalizował" się w tematyce sowieckiej proponuję wrzucić na luz i nie karmić trolla. Nie docierają do niego żadne nasze argumenty podparte autopsją, więc sam siebie pozbawił dalszej wspólnej wymiany poglądów. Bo niby jak można dyskutować z kimś kto totalnie nie uznaje oczywistych racji innych dyskutantów. Takie jest moje zdanie. _____________ Greg SP2LIG
Co ten klucz telegraficzny na MV "Creda" tak łomotał jakby ktoś łopatą w podłogę walił?
Najwyraźniej ) Cieszę się że Cię kolego Zbigu odblokowali )
SP1NY to ja tu czegoś nie rozumię, to skoro w kapitalizmie było tak wspaniale to po co te wszystkie dragońskie redukcje załogi, robienie z R/O księgowego i ochroniarza? A w upadłej komunie u ruskich pływało po 40 czy 100 osób na statkach? A dzisiaj 20 i jeden robi pracę za 3 ) Gdzieś widziałem ten artykuł że marynarze gadają bardzo dużo z rodzinami i wydaja jakaś dużą część swoich zarobków na to, nie wszędzie jest pokrycie GSM i karty za grosik, wiec nie wiem komu wierzyć... Ale INM C chyba wymaga jeszcze jakiegoś abonamentu od statku, czy to tylko te same koszty za połączenia?
A z tymi załogami to czytałem jakiegoś esperta od łączności morskiej który pisał że załogi po prostu nie umieją ustawić nowoczesnego tranceivera KF zaprogramować kanałów itd, maja problemy z obsługą elektroniki, nic dziwnego przechodzą tylko bardzo podstawowy kurs radiowy ...
SQ2LIG no ty najwięcej wiesz, ze swoich morskich opowieści ) jak nawiazałęś łącznos na odbiorniku Pionier z antypodów z gdynią i uratowałeś cały statek...
Kol. SP8WJT, Ty wiesz swoje z teorii, ja wiem swoje z praktyki Nie zależy mi na udowadnianiu kto jest bliższy temu jak było naprawdę. W związku z tym nasza dalsza dyskusja byłaby bezcelowym biciem piany.
I na koniec. Ostatnio w Chinach kupowałem SIM-y China Unicom z transferem 5GB po 10-15$ za sztukę. Jak cena takiej karty ma się do moich obecnych zarobków na statku pozostawiam Twoim domysłom.