Radiostacje na polskich statkach w latach 60-tych
Co piszczało w kabinie radiooficera 50 lat temu?
Ja tylko powtarzam opinie tych angielskich marynarzy, na jednym z forów o morzu, gdzie jest dział o radiooficerach... Wiem ze R/O pracowali tez trochę poza swoja kabiną radio do doraźnych napraw jako elektronicy ,ale jak to wyglądało w praktyce trudno mi powiedzieć... Jakie rosnące koszty redukowali skoro w 'kapitalizmie' był wtedy boom? Woziliscie ładunki warte dziesiątki milionów usd, więc kasa teoretycznie była... Może po prostu ci radio na zachodzie tak pracowali ze pracodawcy się ich pozbyli? Do tej pory nie mogli bo były sztywne przepisy SOLAS. Oczywiście tylko spekuluję, ale łatwo wszystko usprawiedliwić łącznością satelitarną, która wykończyła radio, ale.. nadal łączność KF jest tańsza, bez problemu mogłaby być stosowana jako uzupełnienie do nadawania niektórej korespondencji, jak wiadomo GMDSS ma swoje wady, satelity mogą zostać zniszczone podczas konfliktu zbrojnego itd ... Na wielu statkach dziś występuje ten problem ze załoga nie umie obsługiwać aparatury KF, która tam jest dla picu pan zielony Czytałem artykuł że dziś rozmowy stanowią dla załogi znaczący wydatek, a przecież można by to wszystko zrobić taniej przez KF...





EDIT:

A tu kabina radiowa na M/V CREDA / ELCT4 , robi wrażenie bo ten statek został zbudowany przez japończyków jako tankowiec, w latach jak jankesi dostali kopa w d... z kilku rejonów gdzie zasysali praktycznie za darmo ropę wesoły) wiec kasa na flotę była a rozmach iście imponujący, ten TX wyglada na 10 KW ale chyba jest z 3... A przepisy przecież mówiły o max. 1,5 kW... Więc znów ktoś złamał przepisy wesoły no a panel jak z filmu SF wesoły ...







Statek także został zezłomowany, zapewne z całą aparaturą, czasami na PLANETE można zobaczyć jak wygląda takie złomowanie przez bosonogich pracowników bardzo prymitywnymi metodami i bez sprzętu, bo Zachód nawet na tym chce zaoszczędzić...



  PRZEJDŹ NA FORUM