Kolego SP4BHD bądź łaskaw w naukę ham spiritu i poziomu Forum włączyć także siebie. Jeśli myślisz, że krótkofalowiec nie może się śmiać, to jesteś w błędzie. Jeśli zaś czujesz się urażony - przepraszam.
Ojciec na emigracji też będzie.
P.S. A jak myślicie, ile ze mnie jest w tym "starym". Więcej, niż się większości z Was wydaje...
_________________ Sent from Marconi Oceanspan with 3x807 in the finals. Pozdrawiam, SP5XMI Marcin
Ja to czytam z usmiechem na twarzy. Niestety... ale to wszystko prawda. Chociaż nie wszystko mnie dotyczy ale znakomita wiekszość. To jakby spojrzeć w krzywe lustro lub popatrzeć z boku. Każde hobby wciąga i rochę człowieka wypacza. Wyatarczy pojechac na zlot motocyklistów. Ludzie(!) co tam sie wyrabia to szkoda mówić. U nas przynajmniej na zlotach nie ma streaptasse'u ale tam prawie na każdym! I żony puszczają facetów samych! A jak! Tylko co do krytyki trzeba mieć ostrożniejsze sformułowania bo można w dziób "wyłapać" już za usmiech nie w tym miejscu co trzeba. Ale ogólnie spoko goście tylko zakręceni na innym pnkcie niż my. Też można by sparafrazować ogłoszenie "Kupie akumulator i felgi do Opla - bo mam hopla' -hi. Jak sa ldzie zakręceni to tak po prostu bywa i już. Trza posypać głowy popiołem i działać dalej. Podobno za niedłgo koniec Świata dlatego trzeba zmontować jakiś prowizoryczny QRP trx na CW i na " bakterie słoneczne" żeby po tym całym "pierrrdut" przywrócić ludziom łączność. Jak my tego nie zrobimy to KTO to zrobi?? Wojsko które polegnie? Czy Obrona Cywilna na Motorolach? Akurat! Zasięg 30 km to bedzie za mało! Wtedy trza mieć coś na te okazję. Czyli pomimo całego śmiechu i politowania przydamy sie jeszcze Panowie pasjonaci. Marcin udowodnił nam że potrafimy śmiać sie sami z siebie i to jest piękne! Na zlotach motocyklowych pośród tej fajnej wiary popularne jest "palenie gumy" czyli zaciągniety przedni hamulec i pełny gaz kiedy tylne koło obraca sie jak najszybciej. Smród nie do opisania! A ile dymu! Przypomina mi to historie pewnego krótkofalowca co kupił u Waldka GP-7, potem podłaczył dwa kW do niej i za godzine stwierdził ze antena jest do d* bo przestała słyszeć. Jak się domyslacie zhajcował cały BAL-UN pls trzy dolne trapy. Alllle sie na DX-ował. a mówił o sobie że jest "zawodowym" krótkofalowcem. Czyli w tym co Marciń pisze "coś " jest. _________________ Pijmy piwo jedzmy śledzie , będziem silni jak niedzwiedzie!
P.S. A jak myślicie, ile ze mnie jest w tym "starym". Więcej, niż się większości z Was wydaje...
Myślę, że to prawie autobiografia. Zastanawiam się w jakim wieku jesteś i przypuszczam, że do młodzieży "blokersowej" nie należysz. Kolega Marcin SP4BHD, oceniając po fot. na qrz.com być może mógłby być Twoim synem. Piszesz z poczuciem humoru o sobie, a u umiejętność żartowania z siebie to wielka sztuka świadcząca o dystansie do siebie. Fakt język czasem dosadny i młodzieżowy, ale przecież nie jeden znany satyryk go używa w swej twórczości, a na co dzień jest bardzo kulturalnym człowiekiem. Kontynuuj proszę przerwane małym incydentem dzieło, gdyż uśmiech wywoływany na naszych twarzach jest bezcenny - pośród morza głupoty, smutku, złości, zazdrości, egoizmu, pychy ..
PS Co do grafiki, to przepraszam pomyliłem osoby - chodzi o tego typu świetną grafikę Pawła SQ5STS http://sp7pki.iq24.pl/default.asp?grupa=44695&temat=240348, która mogłaby się ładnie uzupełniać z Twoimi tekstem. - Wywołanie ogólne, wywołanie ogólne do tablicy: Co Ty na to Pawle? _________________ 73, Piotr SP8MRD ex SP6MRD, SP6KKE, SP6KGN, SP6KBR, nadal SP8POP, SP-22107-OP ------------------------------------------------------------------------------------ "Niebezpieczeństwo jest zawsze to samo: człowiek odłączony od miłości! Człowiek wykorzeniony z najgłębszego gruntu swej duchowej egzystencji, człowiek znowu skazany na „kamienne serce” – pozbawiony owego „serca z ciała”, które zdolne jest prawidłowo reagować na dobro i na zło." - Jan Paweł II - Paray-le-Monial, 5 X 1986 r. Świadectwo Andrzeja - sens życia: https://www.youtube.com/watch?v=dG4-NjcWwSo
Co do wieku, cóż, niewiele zabrakło a pierwszą licencję wydałaby mi jeszcze Państwowa Inspekcja Radiowa.
teraz życie emigranta:
Po niewłaściwej stronie kałuży Ojciec zawsze był nieustępliwy i chodził twardo po ziemi. Tej ziemi. Tym bardziej dobił go wyjazd, który zafundował mu pracodawca mamy. Niestety musiał podjąć ważną decyzję – zapakować się i wyjechać na dość długo do Chicago. Płakał, smutny był całkiem, bo zostawia swój dom, wszystko, co go wiązało z tym miejscem przez ostatnie trzydzieści lat. Na szczęście mieli wyjechać oboje. Po angielsku mówi tak sobie, także dochodzi jeszcze bariera językowa. Pocieszałem go, że w Avondale można żyć bez znajomości języka angielskiego. Gdy szedłem wzdłuż Milwaukee street, w witrynie jednego ze sklepów widziałem ogłoszenie – potrzebny sprzedawca, język angielski wymagany... Okazało się, że firma pomogła mu załatwić pracę jako elektronik i stał się lokalną "złotą rączką". Sytuację finansową miał dobrą, ale nie można tego było powiedzieć o psychice. Gdy się tylko wprowadził, zatęsknił za wszystkim, co pochodziło z Polski. Nawet kiełbasa z firmy Kurowski Sausage nie rekompensowała tęsknoty za krajem. Mama gotowała obiady, spotykał się z kilkoma kolegami, których życie rzuciło za kałużę i tam zakotwiczyli, ale niewiele to pomagało. Zgłosił się do ARRL z polską licencją, chłopaki zobaczyli do papierów i wiadomo było, że nie będzie miał problemów. Z racji na język ledwo zdał egzamin teoretyczny na któryś stopień licencji, ale w telegrafii jako opcja był lepszy od najlepszego z egzaminatorów. Dostał licencję amerykańską. Niestety musiał rozstać się z polskim znakiem, nie może nadawać cały czas jako SP ojciec i to go strasznie boli. Kupił wzmacniacz i dwie wielkie anteny, ale na szczęście zadzwonił do mnie, zanim zaczął to instalować. Obudził mnie w nocy: - Synu, usłyszysz mnie wreszcie na krótkich. - O, to świetnie, a co zamierzasz? - Kupiłem quada i wielką yagę na dwa pasma. I nowiutkiego fantastycznego Benchera! - Już zamontowałeś anteny, czy jeszcze nie? - Jeszcze nie, ale jutro zabieram się za robotę, mam wolne. Weź mamę i powiedzcie sąsiadom, że to będzie stacja do łączności kryzysowej z amerykańskim ARRL w przypadku tornada i innych klęsk żywiołowych. Przygotuj papiery i kup ubezpieczenie. Tak też zrobił. Sąsiedzi początkowo zastanawiali się, po co to komu, ale argument o ARRL i łączności kryzysowej najwyraźniej zadziałał. Od tego czasu regularnie odzywa się na KF i łapie wszystkie stacje z Polski. Powiedział mi, że strasznie mu brakuje polskiego kółeczka, prób mikrofonów, dyskusji na polskich przemiennikach i w ogóle naszego klimatu. Brakuje mu nawet polskiego QRM, bo ten amerykański jest jakiś bezduszny.
Echo-Echo? Nie, Echolink Ojciec już jakoś okrzepł w tym Chicago, regularnie rozmawiamy na KF. Specjalnie w tym celu zbudowałem szyk dwóch anten skierowanych na stałe prawie na północ. Stary zaczyna dostrzegać pewne zalety mieszkania na innym kontynencie. Przede wszystkim o wiele mocniej odbiera coś, co przedtem ginęło w szumach. Gdy w ramach urlopu pracodawca mamy zorganizował im wycieczkę po USA, zabrał ze sobą FT857 i zwijaną antenę na kilka pasm. Wyobraźcie sobie – zrobić Hawaje na 3,5 MHz, to jest fajne osiągnięcie. Jego dawne marzenie. Niestety warunki ostatnio są gorsze, słychać go słabiutko, a on mnie prawie w ogóle nie odbiera na SSB, więc w grę wchodzi wyłącznie CW. Jakoś mi ta emisja nie leży, nie wiem dlaczego. Pomyślałem i napisałem mu w mailu, by poczytał sobie o Echolinku. Podczas jednego z coraz rzadszych skedów SSB odpowiedział mi, że on nie chce żadnego echo-echo, bo to CB, a nie porządne krótkofalarstwo. Odpowiedziałem, by przeczytał dokładnie. Chwilę potem odpowiedział, że gadanie przez Internet to jak telefon, skype czy CB i zupełnie nie dla niego. A przecież to samo lata temu mówił o UKF! Pewnego dnia w ryżowcu ustawionym na lokalny siedemdziesiątkowy przemiennik usłyszałem "Connecting Kilo nine"... O! Zaraz potem wołanie. Skąd wiedział, że mam włączony transceiver? No mam, zgłosiłem się. Ten uśmiech słychać było w jego głosie. Zdziwił mnie maksymalnie. Od tego czasu na tym prześmieszniku bywa co kilka dni. Ludkowie, którzy tam rozmawiają to równa wiara, czasami zdarza się bardzo ciekawa rozmowa. Gdy towarzystwo dyskutowało głęboko w nocy o wpływie alkoholu na odbiór CW, do dyskusji dołączył mój ojciec – słuchał wszystkiego przez Echolink i sam również był po kielichu, bo uczcił sukces w pracy. Pijany głos w twoim domu! _________________ Sent from Marconi Oceanspan with 3x807 in the finals. Pozdrawiam, SP5XMI Marcin
Centymetr krawiecki Po drugiej stronie kałuży pasja zawodów wcale nie wygasła, wprost przeciwnie. Tym razem jednak ma o wiele większe możliwości. Niesamowicie podciągnął się z językiem angielskim i mówi bezbłędnie, płynnie. Zmienił licencję na wyższą kategorię, z czym się niestety wiąże kolejna zmiana znaku, ale za tym nawet bardzo nie płacze, bo i tak dla niego najważniejszy jest polski znak. Lokalny klub na przedmieściach Chicago, niedaleko pola golfowego w St. Charles bardzo chętnie przyjął nowego członka, który ma nie tylko doświadczenie w zawodach, ale także wie sporo o antenach. Trzeba przyznać, że od czasu dowcipu z fałszywą P50A mój stary się naprawdę nieźle podciągnął w technice antenowej i ze szpuli drutu, kijów drewnianych i sznurka między drzewami potrafi wyczarować niejedną świetną antenę. Tam jednak przeszedł sam siebie. Na zawody zrobił im nowy zestaw sześciu anten Beverage'a, zorganizował pełnowymiarowe monstra powieszone na jakimś powojskowym maszcie, a także zrobił skomplikowany system różnych quadów i delt na różne pasma. Nigdy w życiu nie miał takiej instalacji w Polsce. Przed zawodami postanowił wypróbować ten sprzęt. To, że dowołał się mnie za pierwszym razem na 14 MHz to nic nadzwyczajnego. Tyle że... on się dołączył do polskiego kółeczka żucia szmat na siódemce z pięknym raportem i polskim znakiem W9/SP ojciec. Oj tam, bo propagacja nadzwyczajna była. Powiedział mi potem, że przez tę krótką chwilę poczuł się jak kiedyś w kraju. Najwyraźniej tęsknota nadal go dopada. Kontrakt mamy ma się skończyć w przyszłym roku i tata odlicza dni, by wsiąść w dymlajnera i wrócić do Polski. Podobno kupił paczkę centymetrów krawieckich i codziennie odcina po kawałku. Pociesza go tylko to, że klub, w którym działa, wygrał już trzecie z rzędu zawody w kategorii CW. Przypadek jakiś, czy co? _________________ Sent from Marconi Oceanspan with 3x807 in the finals. Pozdrawiam, SP5XMI Marcin
Już po kilku dniach mama dzwoni, że z tatą jest coś nie tak, bo siedzi tylko smutny, nigdzie nie chce wychodzić, jeść też nie bardzo – słowem jak pies, gdy pan wyjedzie.
Tata był całkiem zdołowany
Za 2 tygodnie Teściowa przyjeżdża, już zapowiedziane w domu......... jak tu żyć. _________________ Jarek "nawet papier toaletowy się rozwija" Tel: 100011110001110101010110101101 http://sq9oub.pl.tl
makaroni!!! Dziesiąta rano, Okęcie, dymlajner z Chicago właśnie wylądował. Po długim korowodzie przejścia ze strefy non Schengen i równie długim oczekiwaniu na bagaże, odbieramy moich rodziców na lotnisku. Opaleni, chociaż zmęczenie widoczne na twarzach. Dwie walizki na kółkach i mnóstwo wspomnień w głowach. Byłem u nich tylko raz, nie było czasu ani kasy na dłuższy pobyt. Reszta bagaży nadana na cargo przyjedzie później. Pierwsze pytanie mojego ojca – masz ze sobą ukaefkę? Dawno nie słyszałem tak niecierpliwego wywołania ogólnego na warszawskim przemienniku. Ba, nawet ktoś się zgłosił. Całą drogę w taksówce ojciec prowadził QSO, tak bardzo był spragniony normalnych dyskusji z hamsiakami w naszym rodzimym języku. W domu natychmiast zasiadł na siódemce i gadał, gadał, gadał. W odróżnieniu od wielu emigrantów, z którymi zdarzyło mi się rozmawiać, polszczyzna mojego ojca nie złapała ani grama amerykańskiego akcentu. Na Włochów i Rosjan klnie tak samo, jak kiedyś! _________________ Sent from Marconi Oceanspan with 3x807 in the finals. Pozdrawiam, SP5XMI Marcin
Przecież to powinno być wszystko spisane i wydane ,tak jak ABC krótkofalowca Marcinie, kolego sympatyczny dziękuję Ci bardzo za mnóstwo skojarzeń życiowych z twoimi opowiadaniami i wielu śmiechów na mojej twarzy,gdy to się czyta ,pozdrawiam. _________________ SR6NR
Wybudujemy stację, jakiej świat nie widział Po powrocie starego wiele się zmieniło. Przy okazji pobytu w USA nauczył się wielu pożytecznych rzeczy, odświeżył się w dziedzinie elektroniki i zarobił trochę pieniędzy. Po drugiej stronie działki była stara posiadłość w postaci nieużytków i udało się mu ten teren tanio kupić. Powiedział sobie, że zrobi lepszą stację, niż ta w USA. A stary nigdy nie rzuca słów na wiatr. Miesiąc siedział z takim jednym kolegą nad programem do projektowania anten. Mój komputer okazał się za wolny do MMANA-GAL. Zresztą darmowa wersja jest zbyt uboga, by policzyć takie anteny, które ojciec miał w planach. Doświadczenie z USA zaprocentowało ponownie, bo znalazł bogatego sponsora, który sypnął kasą w zamian za reklamę na jednej z anten. Trzeba przyznać, że antena miała być bardzo okazała. Ludziom z wioski powiedział, że buduje wielki bilboard reklamowy. W sumie coś w tym jest. Regularnie odwiedzał firmy handlujące z agencją mienia wojskowego. Dwóch kolegów, emerytowanych inżynierów niegdyś zajmujących się mostami, zaczęło projektować dla niego konstrukcje. Śmiałem się w duchu, że to będzie Oko Warszawy na wzór Oka Moskwy, tego niedaleko Czarnobyla. Porównanie ma głęboki sens, bo spodziewam się, że moc emitowana będzie podobna i kierunek ten sam. Na Japonię będzie osobny zestaw. Pozwolenia już załatwił. Po kolejnym miesiącu analiz, projektów, obliczeń, badań i testów, zamówił Stara pełnego drutu stalowego ze złomu. Nie bardzo miał siłę kopać sam, zapłacił dwóm krzepkim wieśniakom, by zrobili płytkie wykopy. A po co to? - pytali – a bo muszę się od piorunów zabezpieczyć. Wybudował mały domek, w którym będzie instalował aparaturę. Już zrobił fundamenty pod osobne pomieszczenie na stopnie mocy i agregat prądotwórczy, przeprosił się z radzieckimi lampami GU 78B i kupił dwa wyniesione stopnie mocy od R-140. Z sąsiadem-rolnikiem dogadał się o koszenie trawy na całym polu antenowym. Na anteny kierunkowe poszła spora część dziennej produkcji aluminium w jednej z polskich hut. Zakopał mnóstwo przeciwwag, wybudował wertikale, trzy powojskowe maszty z wielkimi antenami, a ile tam drutowych kwadratów i delt oraz wyciągniętych anten Beverage, to nawet nie wiem. Pajęczyna! Reklama wygląda bardzo okazale, sponsor jest zadowolony, bo widać ją z daleka, podobno z samolotu na wysokości przelotowej da się zobaczyć logo firmy. Na rosyjskim portalu poświęconym poszukiwaniu wojskowych węzłów komunikacyjnych ta stacja ma swój osobny wątek, bo nikt nie chce uwierzyć, że to jest konstrukcja amatorska, a logo sponsora to widocznie tylko przykrywka. Ojciec zachował ten mój prymitywny nadajnik na 7MHz i z niego po dołączeniu do którejś z anten ma o wiele silniejszy sygnał z 1W niż ja z domu ze 100W... Nadal jednak jest niezadowolony, bo skądś się bierze paskudny jego zdaniem QRM. Pogadał z kolegą z UKE, złożył wniosek i chłopaki podjechali samochodem, by namierzyć źródło zakłóceń. Był nim chiński zasilacz do halogenów w sąsiedniej wsi. Ciągle coś ulepsza, chociaż słyszy już to, co nadają telegrafią czułkami mrówki u sąsiada, a gdy propagacja jest, to Michała z RPA odbiera, gdy ten nadaje z FT817. Z niepokojem czekam, co się będzie działo podczas SP DXC, bo tego, że wystartuje, jestem więcej niż pewien. Wiem nawet, w jakiej kategorii.
mam też coś bardzo refleksyjnego, smutnego i w ogóle. Raczej nie pasuje do tego wątku, chociaż stanowi ciąg dalszy. _________________ Sent from Marconi Oceanspan with 3x807 in the finals. Pozdrawiam, SP5XMI Marcin
Spełniony zawodowo, pisze od lat Właśnie dlatego tak przesadzone porównania, podobnie jak przesadzona konstrukcja stacji. Przecież to stacja - marzenie "ojca".
Tym razem mniej humorystyczny kawałek, ale bardzo refleksyjny. Dziś posłuchałem trochę na 14MHz, może to stąd?
CQ CQ DE FOR TFC LIST QSW Sobota wieczór, pięknie rozgwieżdżone niebo. Na szczycie każdego z masztów antenowych świecą się czerwone lampki antykolizyjne a sama konstrukcja wreszcie została skończona, wygląda okazale. Stacja marzeń wyczynowca. Ojciec wychodzi na zewnątrz, patrzy w niebo, jest zadowolony i spokojny. Drzwi do pokoju radiowego otwarte, z pomieszczenia cicho sączy się jakaś dyskusja na CW, w drugim odbiorniku słychać, jak nadaje dawno zaliczona ekspedycja DX na 14.195 MHz. Dobry operator – ojciec stwierdza z uśmiechem. Nagle jakiś błysk na niebie, zaraz potem drugi... Potem jeszcze dwa. Pewnie meteory, mamy jesień. Wraca do pokoju radiowego, siada w wygodnym fotelu, z zadowoleniem opiera głowę o oparcie fotela. Właśnie taka stacja mu się marzyła. Myśli odpływają daleko, jak fale radiowe. Nagle słyszy, że ktoś go woła. -SP ojciec tu SP3kolega. -Zgłaszam się tu SP ojciec. -Cześć, ty masz dobrą stację, czy możesz coś dla nas zrobić? Właśnie straciliśmy satelity telekomunikacyjne i musimy natychmiast uruchomić łączność, dasz radę? -Oczywiście, że pomogę. Co się stało. Wojna? -Nie mogę o tym mówić, ale jesteś potrzebny. Chodź na siódemkę w CW i organizuj sieć, będą telegramy do przekazania. Od tej pory masz znak SPW łamane SP ojciec. Z Polski pracują też SPA, SPE i SPH. Do ciebie będą się zgłaszać stacje z czeroliterowymi znakami. Zasady takie jak kiedyś, pamiętasz. Telegramy zapisujesz i potem je ktoś odbierze od ciebie albo przekazujesz dalej. Zobacz, Rzym już nadaje i prosi o przejście na 448 po trafikę.
Faktycznie, w tle słychać TTT CQ CQ CQ DE IAR IAR IAR FOR TFC LIST QSW 448 448 448 AR. Zaraz, ale dlaczego tak? Przecież on to skądś pamięta, sam tak nadawał dwadzieścia lat temu...
Wojna?
Myśli - trzeba zadzwonić do syna, on pewnie wie. Wyciąga komórkę, ale wyświetlacz martwy. Internet też nie działa. Coś się stało naprawdę poważnego. Kieruje anteny na ultrakrótkie na Warszawę i otwiera przemiennik. Woła, ale nikt się nie zgłasza. Dziwne. Na 3.715 ludzie jeszcze żują szmatę, ale poza tym coś wisi w powietrzu, jest tego pewien. Znikają kolejne stacje. Znowu słyszy wywołanie telegrafią podawane przez stację, która od prawie dwudziestu lat nie istnieje. Znowu jakiś harmider, na fonii Włochy, Tokio, Honolulu. Przełącza antenę na 40m, kieruje na Warszawę, nadaje wywołanie i nikt się nie zgłasza. Myśli, no tak, synowi coś się stało. Na drugim odbiorniku znowu Rzym nadaje wywołanie i jakieś stacje zaczynają się do niego zgłaszać, idzie lista trafiki. Przecież to niemożliwe, to już dawno nie istnieje! Chyba że ktoś odtworzył sieć, bo wojna zniszczyła satelity i nie ma innej łączności poza krótkimi. Wojna! Już raz ją podejrzewał, gdy zauważył o wiele większy ruch na krótkich. Zaraz potem Ruskie weszli do Afganistanu! To teraz też? A to skur....syny. Oblał go zimny pot. Dobrze, że zakopał ten stary transceiver, może się przydać, gdyby wszystko zniszczyli. Musi się dowołać do syna, musi! Szuka po pasmach, nagle znajduje i próbuje się dowołać, ale coś się nie da. W tle znowu słychać wywołanie stacji z Rzymu. Nagle...
Budzi się.
Na częstotliwości ekspedycji DX słyszy wyraźnie Italy Tokio Nine... Honolulu a na nim nadawane wywołanie CQ DE IAR. Znowu ta telegrafia. No tak, to stąd ten paskudny sen. To był tylko paskudny sen. Upewnia się, że wszystko słychać. Syn nadawał na PSK31, więc nie słyszał wołania na SSB ani na UKF, dlatego się nie zgłosił. Telefon nie działał, bo zdechła bateria. A telegrafią nadawali, by przepłoszyć Nina z częstotliwości ekspedycji DX. Kiedyś był radiooficerem na włoskim statku i teraz mu wysyłają, taki miejscowy folklor.
A co by było, gdyby to się zdarzyło naprawdę? Kto z Was jest na to gotowy?
edit po raz kolejny - następny odcinek będzie weselszy, znacznie weselszy. _________________ Sent from Marconi Oceanspan with 3x807 in the finals. Pozdrawiam, SP5XMI Marcin
Witaj w klubie Przerażający sen odcisnął straszliwe piętno na tym, co myśli i robi mój ojciec. Odtąd we wszystkich domach w całej naszej rodzinie jest rezerwowy stary transceiver na krótkie i prosta antena. Musiał to być dla niego niewyobrażalny szok, gdyż przemógł się i w każdym z tych domów jest dodatkowo CB-radio z emisją SSB i anteną magnetyczną oraz akumulatorem. Instalacji w ogóle nie widać, jest dobrze schowana, a transceivery – ukryte w szafce. Gdy tylko może, sprawdza działanie każdej stacji na obu pasmach, mimo dawniejszej odrazy do CB. Coś do niego zaczęło docierać, gdy usłyszał na 27.555 tak dobrze znane głosy niektórych hamsiaków z pasm KF, tych, którzy na ścianie mają słynną deskę z dyplomem za deiksy i są dobrze znani ze swych osiągnięć na pasmach amatorskich. Raz się nawet zapomniał i zawołał jednego po znaku, a tamten mu odpowiedział sorry, nie to pasmo, już idę megaherc wyżej. Stary zrobił się czerwony na twarzy. Podstawowym problemem dla niego jest teraz brak operatorów. Jego stacja stała się już klubową, co ma wielki sens, bo mało który klub ma TAKIE warunki antenowe. Postanowił zacząć szkolić młodzież, ale idzie mu to strasznie pod górę, bo chce zacząć naukę dzieciaków od tego, co kocha – telegrafii na poziomie hardcore. Zaczynam go edukować i mam wrażenie, że przynosi to rezultaty. W edukacji młodzieży o wiele lepsza jest moja kobieta, jakoś dobrze znajduje się z dzieciakami. Na razie prowadzę zajęcia z łączności na fonii. W dzień na 40m nadajemy mocą jeden wat, a i tak nas słychać dalej, niż byśmy sobie tego życzyli. Cholernie sprawne anteny stary zrobił. Sam chciałbym takie mieć. _________________ Sent from Marconi Oceanspan with 3x807 in the finals. Pozdrawiam, SP5XMI Marcin
Jak ktoś wyssał z mlekiem 555 to już zawsze będzie bronił "zjawiska"
Ale wracając do pomysłów .... :
Stary ma pewnie tyle latek że pamięta zabieranie zabawek po 13 grudnia ..... Jakieś wspomnienia ? _________________ Wiosna się budzi w całej naturze Witana rzewnym słowików pieniem, W zielonym gaju, ponad strumieniem, Kwitną prześliczne dwie róże.
Wspomnienia są polityczne zostawimy na inny raz, bo już mam pomysł na to. A tymczasem
Mocna grupa UKF Ojciec całkiem poważnie szykował się do zawodów na KF, ale nadal zapominał o tym, że na takim poletku z masztami, do tego na górce, aż się prosi o instalację anten na ultrakrótkie. Niby ma tam jakieś grabki, ale krótkie są i daleko nimi się nie da sięgnąć. Długo mu o tym marudziłem, aż w końcu dla własnego spokoju coś wykombinował. W jednym z rogów poletka, blisko domku, znalazło się miejsce na jeszcze jeden maszt. Chłopaki liczyli kilka dni, jak to wpłynie na charakterystykę anten na KF. Niestety trochę pogarsza w kierunku bieguna, ale tam chwilowo są tylko niedźwiedzie. Na ten drugi biegun, gdzie są pingwiny, wieża nie będzie przeszkadzać. Wieżę udało się tanio kupić, gdy ekoterroryści wygonili operatora komórkowego z jednego z rezerwatów. Teraz na tej wieży stoi szyk szesnastu anten po kilkanaście elementów każda i podobno da się z tego zrobić łączność ziemia-księżyc-ziemia. Tak to jest, jak się chce być członkiem mocnej grupy UKF...
Na razie stary bez problemu przy podniesionych warunkach wchodzi na pewien przemiennik, gdzie dyskutuje o pszczołach. Tak, ule też ma. Są przy granicy działki, a pszczoły chwilowo mu nie zakłócają odbioru na KF. Przed zawodami pewnie ule trzeba będzie gdzieś przenieść. Magnesu ujemnego też póki co nie ma i parę razy widziałem mamę z dziwną fryzurą...
Jest taki przycisk, nazywa się PTT Odkąd stary ma swoją stację, rodzice praktycznie wyprowadzili się na wiochę. Mama pracuje zdalnie, zrobiła sobie biuro i jest zadowolona. Dobrze im tam jest i chyba nie zamierzają wracać. Ojciec ma tam psa, a mama dwa przygłaskane koty, a zatem są zakotwiczeni lepiej niż maszty antenowe. Ponieważ ktoś musi się czasami opiekować domem starych, zaglądam tam regularnie. Kiedyś zajrzała do mnie dziewczyna, ja akurat totalnie wyluzowany gadałem na lokalnym przemienniku z kumplami. Mikrofon na stole, załączony VOX, by nadajnik włączał się sam. Mała moc, dobrane towarzystwo i dość wesoła rozmowa. Dziewczyna przyszła, pożegnałem się z kolegami, przyciszyłem radio i zająłem się nią. Usiadła mi na kolanach i od słowa, do słowa... no cóż, powiem tylko tyle, że zapomniałem wyłączyć układ VOX. W przerwie zauważyłem, że ktoś mi przysłał SMSa. Odczytałem cicho i prawie padłem: „WSKAKUJ NA PRZESMIESZNIK, JAKIS BEKACZ PUSZCZA POLSKIEGO PORNOSA”.
_________________ Sent from Marconi Oceanspan with 3x807 in the finals. Pozdrawiam, SP5XMI Marcin
Pierwsze zawody ze stacji marzeń Z taką stacją, stary tylko czekał, aż będzie mógł wziąć udział w zawodach. Oglądał kalendarze, ale w najbliższym czasie znalazł tylko zawody z okazji imienin burmistrza gminy miejsko-wiejskiej Władysławowo. Fajna gmina, byłem wielokrotnie. Powiedzmy to otwarcie, nie są to zawody rangi SP DX Contest, ale były to pierwsze zawody, w których stary miał wypróbować swoją stację.
Otóż krytycznego dnia byłem we właściwym czasie i we właściwym miejscu – zobaczyłem zarówno przygotowania, jak i start do zawodów. Najpierw tata przyniósł sobie kubki, zainstalował czajnik, zrobił sobie kawę, mama przyniosła kanapki. Szybki skok do domu, by potem zbyt prędko nie biegać. Ustawione dwa transceivery, wzmacniacze, anteny, przełączniki anten, drugi odbiornik, wszystko wielokrotnie sprawdzane, załączone, wygrzane, gotowe. Buziak od mamy na powodzenie (w każdych zawodach, to taka tradycja). Dłoń na kluczu, oczy wgapione w zegar i nagle, gdy wskazówka miała robić hop! usłyszał pierwsze CQ. Natychmiast wrzasnął – co za cham! To falstart, on zaczął wcześniej! Cóż, na protesty przyjdzie czas później, pora nadawać. Sprężynki błyszczącego Benchera uginają się delikatnie, wskazówka skacze pod koniec skali, a światło odrobinę przygasa w takt kluczowania. Jest! Odezwał się Jasio z Kłodzka. O, przy okazji potwierdzę sobie. 5NN 001 i następny. Dlaczego on tak wolno nadaje, szybciutko dawaj znak, numerek i jedziemy. Następny. Nożeszkur... mógłby się ten XMI w końcu telegrafii dobrze nauczyć, no numerek dawaj. AGN? Po co AGN! Naucz się pacanie! Uff, no to następny. A co na drugiej antenie? Może tu będzie lepiej? A skąd, on taki kiepski sygnał ma. No masz 599 i numerek. I następny. I jeszcze jeden.... I tak cały czas. Stukają przekaźniki, wyją wentylatory, potężny, świetnej jakości sygnał wychodzi z anten. Ojciec w transie. Kawa, gdzie jest kawa, tylko nie zalać klucza, radia ani notesu. Lewą ręką. Chlip, chlip. Kanapka. A tam cały czas CQ TEST z makra w transceiverze i nasłuch z czterech anten przełączanych co chwila na jeden z dwóch odbiorników głównych. Po paru godzinach zmęczenie zaczyna się wkradać, ale stary jest zaprawiony w bojach, nie odpuszcza. W końcu wyssał całe kółeczko, nowe stacje dosypują się pojedynczo. Potem znowu nic. Nowa kawa. O, tego już mieliśmy, niech spada i zajrzy kmiotek do dziennika. O, pardon to dziewczyna. Obojętne, niech niunia uważa. Znowu nikt. O, Polak za granicą, dobrze, będą punkty. Nagle – koniec zawodów. Ufff. Podliczenie punktów, zapisanie. Ojciec oczywiście wygrał zawody i powiesi sobie kolejny dyplom. Nie było innej opcji. W kategorii single OP, one band CW, ultra high power nie startował nikt inny. _________________ Sent from Marconi Oceanspan with 3x807 in the finals. Pozdrawiam, SP5XMI Marcin