[Humor] Mój stary jest krótkofalowcem Taki mały projekt z przymrużeniem oka |
makaroni!!! Dziesiąta rano, Okęcie, dymlajner z Chicago właśnie wylądował. Po długim korowodzie przejścia ze strefy non Schengen i równie długim oczekiwaniu na bagaże, odbieramy moich rodziców na lotnisku. Opaleni, chociaż zmęczenie widoczne na twarzach. Dwie walizki na kółkach i mnóstwo wspomnień w głowach. Byłem u nich tylko raz, nie było czasu ani kasy na dłuższy pobyt. Reszta bagaży nadana na cargo przyjedzie później. Pierwsze pytanie mojego ojca – masz ze sobą ukaefkę? Dawno nie słyszałem tak niecierpliwego wywołania ogólnego na warszawskim przemienniku. Ba, nawet ktoś się zgłosił. Całą drogę w taksówce ojciec prowadził QSO, tak bardzo był spragniony normalnych dyskusji z hamsiakami w naszym rodzimym języku. W domu natychmiast zasiadł na siódemce i gadał, gadał, gadał. W odróżnieniu od wielu emigrantów, z którymi zdarzyło mi się rozmawiać, polszczyzna mojego ojca nie złapała ani grama amerykańskiego akcentu. Na Włochów i Rosjan klnie tak samo, jak kiedyś! |