[Humor] Mój stary jest krótkofalowcem
Taki mały projekt z przymrużeniem oka
Pierwsze zawody ze stacji marzeń
Z taką stacją, stary tylko czekał, aż będzie mógł wziąć udział w zawodach. Oglądał kalendarze, ale w najbliższym czasie znalazł tylko zawody z okazji imienin burmistrza gminy miejsko-wiejskiej Władysławowo. Fajna gmina, byłem wielokrotnie. Powiedzmy to otwarcie, nie są to zawody rangi SP DX Contest, ale były to pierwsze zawody, w których stary miał wypróbować swoją stację.

Otóż krytycznego dnia byłem we właściwym czasie i we właściwym miejscu – zobaczyłem zarówno przygotowania, jak i start do zawodów. Najpierw tata przyniósł sobie kubki, zainstalował czajnik, zrobił sobie kawę, mama przyniosła kanapki. Szybki skok do domu, by potem zbyt prędko nie biegać. Ustawione dwa transceivery, wzmacniacze, anteny, przełączniki anten, drugi odbiornik, wszystko wielokrotnie sprawdzane, załączone, wygrzane, gotowe. Buziak od mamy na powodzenie (w każdych zawodach, to taka tradycja). Dłoń na kluczu, oczy wgapione w zegar i nagle, gdy wskazówka miała robić hop! usłyszał pierwsze CQ. Natychmiast wrzasnął – co za cham! To falstart, on zaczął wcześniej!
Cóż, na protesty przyjdzie czas później, pora nadawać. Sprężynki błyszczącego Benchera uginają się delikatnie, wskazówka skacze pod koniec skali, a światło odrobinę przygasa w takt kluczowania. Jest! Odezwał się Jasio z Kłodzka. O, przy okazji potwierdzę sobie. 5NN 001 i następny. Dlaczego on tak wolno nadaje, szybciutko dawaj znak, numerek i jedziemy. Następny. Nożeszkur... mógłby się ten XMI w końcu telegrafii dobrze nauczyć, no numerek dawaj. AGN? Po co AGN! Naucz się pacanie! Uff, no to następny. A co na drugiej antenie? Może tu będzie lepiej? A skąd, on taki kiepski sygnał ma. No masz 599 i numerek. I następny. I jeszcze jeden.... I tak cały czas. Stukają przekaźniki, wyją wentylatory, potężny, świetnej jakości sygnał wychodzi z anten. Ojciec w transie.
Kawa, gdzie jest kawa, tylko nie zalać klucza, radia ani notesu. Lewą ręką. Chlip, chlip. Kanapka. A tam cały czas CQ TEST z makra w transceiverze i nasłuch z czterech anten przełączanych co chwila na jeden z dwóch odbiorników głównych.
Po paru godzinach zmęczenie zaczyna się wkradać, ale stary jest zaprawiony w bojach, nie odpuszcza. W końcu wyssał całe kółeczko, nowe stacje dosypują się pojedynczo. Potem znowu nic. Nowa kawa. O, tego już mieliśmy, niech spada i zajrzy kmiotek do dziennika. O, pardon to dziewczyna. Obojętne, niech niunia uważa. Znowu nikt. O, Polak za granicą, dobrze, będą punkty. Nagle – koniec zawodów. Ufff.
Podliczenie punktów, zapisanie.
Ojciec oczywiście wygrał zawody i powiesi sobie kolejny dyplom. Nie było innej opcji.
W kategorii single OP, one band CW, ultra high power nie startował nikt inny.


  PRZEJDŹ NA FORUM