| |
SP2LIG | 10.01.2016 12:38:53 |
Grupa: Użytkownik
QTH: GDYNIA
Posty: 13101 #2224708 Od: 2009-3-16
| frantastic pisze: SP2LIG pisze:
Na statkach można było spotkać również to że kabina mieszkalna r/o była tylko szotem oddzielona od pomieszczenia radiostacji. R/o mógł błyskawicznie przejść z jednej do drugiej. Uważam że wielkiej pomyłki nie popełniłeś.
Pomyłka ma charakter niuansu. Wszyscy związani z morzem i nie związani prawidłowo interpretują temat. To tylko gwoli ścisłości.
Gdy kabina r/o sąsiadowała z radiostacją najczęściej drzwi pomiędzy nimi były otwarte całą dobę. Niektórzy mówili, że radio to ma dobrze: budzi się, spuszcza nogi z koi i jest w pracy.
O tym właśnie wspomniałem. ______________ Greg SP2LIG |
| |
Electra | 28.11.2024 03:50:44 |
|
|
| |
SP2LIG | 10.01.2016 12:50:30 |
Grupa: Użytkownik
QTH: GDYNIA
Posty: 13101 #2224714 Od: 2009-3-16
| SP1ST pisze:
Grzegorz,
Kto to był "junga", czy "szkoła jungów", powinieneś to wiedzieć.
SP1ST.
Krzysztof, wiem. _____________ Greg SP2LIG |
| |
SP5XMI | 10.01.2016 18:43:48 |
Grupa: Użytkownik
QTH: Warszawa
Posty: 3444 #2224825 Od: 2012-12-16
| frantastic pisze:
Gdy kabina r/o sąsiadowała z radiostacją najczęściej drzwi pomiędzy nimi były otwarte całą dobę. Niektórzy mówili, że radio to ma dobrze: budzi się, spuszcza nogi z koi i jest w pracy.
Warto tu wspomnieć o urządzeniu "autoalarm" czyli odbiorniku sygnałów alarmowych. R/O po skończonej wachcie załączał autoalarm i dołączał go do odbiornika (niekiedy urządzenie miało własny odbiornik, który był również odbiornikiem awaryjnym, to zależało od wyposażenia). Każde wzywanie pomocy (SOS) i niektóre istotne komunikaty dla bezpieczeństwa (XXX, na przykład ostrzeżenie o cyklonach lub innych zdarzeniach pogodowych krytycznych dla żeglugi) były poprzedzane dwunastoma długimi kreskami (kreska 4s, przerwa 1s). Sygnał alarmu mógł być nadawany automatycznie przez automatyczny klucz sygnałów alarmowych, ale można go było nadać ręcznie przy pomocy sztorcowego klucza. Urządzenie podchodziło do długości kresek oraz przerw dość tolerancyjnie.
Nadmienię, że w latach sześćdziesiątych były to urządzenia wykorzystujące elementy elektromechaniczne, napędzane silnikiem z odpowiednią przekładnią. Zestaw zapadek wyzwalanych elektromagnesem do którego doprowadzano sygnał z odbiornika zatrzaskiwał się przy kolejnych kreskach i gdy wszystkie obracające się krzywki znalazły się na swoich miejscach, zamykał się przekaźnik, który załączał alarm.
Autoalarm reagował zatem na cztery długie kreski i włączał dzwonek na mostku, w kabinie radio i w kabinie R/O. Wtedy radio wstawał z koi i szybko biegł do kabiny radiostacji, gdzie odbierał sygnał niebezpieczeństwa. Niekiedy podczas silnej burzy w tropikach autoalarm reagował na trzaski i włączał alarm zupełnie bez potrzeby. Ze względu na konieczność dojścia do kabiny radio z różnych miejsc pomieszczenie to zawsze miało dwoje drzwi, było zlokalizowane blisko mostku. Na wielu statkach, o których czytałem, kabina radio była blisko kabiny kapitana. Radiooficer musiał mieć kabinę blisko kabiny radiostacji, gdyż od możliwości łatwego dotarcia do radiostacji w przypadku alarmu lub niebezpiecznych zdarzeń zależało niejednokrotnie bezpieczeństwo żeglugi. _________________ Sent from Marconi Oceanspan with 3x807 in the finals. Pozdrawiam, SP5XMI Marcin |
| |
frantastic | 10.01.2016 19:49:21 |
Grupa: Użytkownik
QTH: Olsztyn
Posty: 477 #2224862 Od: 2015-6-17
| SP5XMI pisze:
Ze względu na konieczność dojścia do kabiny radio z różnych miejsc pomieszczenie to zawsze miało dwoje drzwi, było zlokalizowane blisko mostku. Na wielu statkach, o których czytałem, kabina radio była blisko kabiny kapitana. Radiooficer musiał mieć kabinę blisko kabiny radiostacji, gdyż od możliwości łatwego dotarcia do radiostacji w przypadku alarmu lub niebezpiecznych zdarzeń zależało niejednokrotnie bezpieczeństwo żeglugi.
Radiostacja miała dwoje drzwi, jedne do korytarza a drugie na zewnątrz na tył lewego skrzydła mostka. Wspomniane sąsiedztwo było nieomal regułą na statkach starszych i mniejszych. W latach osiemdziesiątych na statkach dużych i nowych na pokładzie mostka nie budowano żadnych kabin mieszkalnych, nawet kapitana. Jak jest teraz niech się wypowie ktoś nadal związany z morzem. Ts/s "Stefan Batory" miał nietypowo radiostację i kabiny mieszkalne r/o pokład niżej niż mostek. Z radiostacji na mostek korytarzami trzeba było pokonać około 5 sztuk drzwi i schody. Otwartym pokładem spacerowym i skrzydłem mostka było to dwoje drzwi i schody. Tak czy owak było to bardzo blisko. Kabina kapitana była zaraz za mostkiem.
_________________ Teoria i praktyka to immanentne części jednej całości. |
| |
dxhunter | 10.01.2016 20:51:56 |
Grupa: Użytkownik
QTH: Gdynia
Posty: 342 #2224905 Od: 2011-6-11
Ilość edycji wpisu: 2 | Witam ja mam pamiątke po moim dziadku co pływał w PLO.
Jest to odznaka zasłużony pracownik PLO Jak znajde zdj to wkleje |
| |
SP5WA | 10.01.2016 21:36:43 |
Grupa: Użytkownik
QTH: Warszawa_Wesoła
Posty: 1316 #2224938 Od: 2012-7-2
Ilość edycji wpisu: 2 | Przysłowie: "Słyszy, że dzwonią, ale nie wie, w którym kościele"
Ironia marynistyczna: Pewien admirał wszedł statkiem w gęstą mgłę na morzu, w cieśninach duńskich. O tej porze roku to nic dziwnego. Mgła gęsta jak mleko a informacji i sygnałów ostrzegawczych wokół mnóstwo z różnych kierunków. Który jest właściwy, żeby ominąć mieliznę? Wybrał kierunek jedynie słuszny, według niego. Wziął azymut na "ucznia". Aby podkreślić swą nieomylność wyraził to tubalnym głosem wielkich liter w pisowni: powiedziałem przecie, że kurs na status UCZNIA - do stu tysięcy beczek skwaśniałego wina!!! Niestety, wybór był błędny i wszedł statkiem na skały. Rozpruł poszycie i osiadł na dnie. Na szczęście załoga zdołała się ewakuować. Biedaczysko z tego admirała, teraz będzie się tłumaczył przed Izbą Morską.
Konkrety o szkolnictwie morskim Do lat 50tych szkolnictwo morskie było na poziomie szkół średnich. W nich uczono się zawodu i dopiero zdawano maturę. Tam uczyli się jungi, kadeci, uczniowie i wszyscy oni mieli status ucznia. W Gdyni od 1958 a w Szczecinie od 1963 roku do Państwowych Szkół Morskich zaczęto przyjmować kandydatów po maturze i w trakcie 3,5 letniej nauki mieli status słuchaczy (a nie uczniów). Od tego momentu Szkoły Morskie były uznawane jako pomaturalne szkoły zawodowe podległe Ministerstwu Żeglugi. W 1968 roku nastąpiło połączenie PSM Gdynia (Państwowej Szkoły Morskiej) i PSRM Gdynia (Państwowej Szkoły Rybołówstwa Morskiego) w jedną PSM Gdynia nadal na poziomie pomaturalnym ze statusem uczących się jako słuchaczy. Od roku 1969 zarówno PSM Gdynia i PSM Szczecin zostały przekształcone (a nie uległy "kasacji") na Wyższe Szkoły Morskie - odpowiedniki lądowych WSI (Wyższych Szkół Inżynierskich). Od tej chwili studiujący mieli status studentów. ZSP działało w WSM Gdynia od 1969 roku. Był też mniej liczny ZMS. W 1973 roku scalono obie organizacje w jedną o nazwie SZSP (Socjalistyczny Związek Studentów Polskich). Niestety takie były czasy. WSM Gdynia i WSM Szczecin podlegały Ministerstwu Żeglugi więc były to szkoły resortowe. Wiązał się z tym nieco inny sposób finansowania i szkół i słuchaczy / studentów niż lądowych WSI czy politechnik i uniwersytetów zależnych od Ministerstwa Szkolnictwa Wyższego i Nauki.
Konkluzje Środowisko morskie respektowało swoją tradycję a przez to było dość konserwatywne. Np. kompletnie nie przyjął się we flocie agresywnie wprowadzany przez władze rządowe i armatorów nowy słownik marynistyczny. Głównym celem miało być wyeliminowanie obcego nazewnictwa angielskiego. Nie przyjęły się dziwaczne pachołki lub radzik. Wówczas konserwatyzm odegrał pozytywną rolę. Wykładowcami w szkołach morskich byli ich wcześniejsi absolwenci. Wracali więc ze swoimi dawnymi zwyczajami i nazewnictwem i stosowali je na co dzień. Stąd w nieoficjalnych wyrażeniach starych pracowników jeszcze długo utrzymywały się określenia uczeń na słuchacza a nawet (jak sam pamiętam) studenta. Podobnie było we flocie. Jednak w sytuacjach oficjalnych przestrzegano właściwego statusu słuchaczy i studentów. Jeszcze w 1972 roku akademiki w WSM były nazywane internatami a w ramach tzw. wychowania morskiego przeprowadzano wieczorne apele, były też kontrolowane i limitowane wyjścia na miasto. Oczywiście wszyscy chodzili w mundurach na wykłady, a w internatach zakładali tzw. khaki. Na początku lat 70tych dosyć głośno upominaliśmy się o prawa studenckie. Wiedli w tym chłopaki z wydz. elektrycznego i radiowcy. Mieli swoje nieformalne kontakty w środowisku studenckim Wybrzeża, byli bywalcami Żaka i innych klubów. W 1973 roku potrafili zaprosić do szkolnego klubu Bukszpryt i załatwić wieczorny koncert life samej Maryli Rodowicz. To był głośny wyczyn, który pomógł też w normalizacji statusu studentów. Zapewne admirałowi czapka by spadła z głowy. Jednak on wolał zbierać dobrą nowinę o "statusie UCZNIA" w messach załogowych, kubrykach lugrotrawlerów albo też kajutach bocznokołowca wiślanej żeglugi na trasie do Młocin. Tak oto admirał pływa wyobraźnią i ze śpiewem na ustach: https://www.youtube.com/watch?v=5bLlo94yX2s - czy w takiej czapce jak na filmie admirał "walił do dacha"?
Źródła https://www.am.szczecin.pl/uczelnia/historia http://www.am.gdynia.pl/historia-psm-powoj http://wn.am.gdynia.pl/2013/04/18/80-urodziny-prof-jurdzinskiego/# Konkluzje pochodzą z autopsji a nie z lektur barwnej beletrystyki marynistycznej.
_________________
--
73 es good DX, Bogdan, SP5WA (ex.SP5CPR/5N3CPR)
mailto:sp5wa.bogdan@gmail.com http://www.qrz.com/db/SP5WA ........... "You can never have too many antennas"
|
| |
frantastic | 10.01.2016 22:06:36 |
Grupa: Użytkownik
QTH: Olsztyn
Posty: 477 #2224945 Od: 2015-6-17
| SP5WA pisze:
Na początku lat 70tych dosyć głośno upominaliśmy się o prawa studenckie. Wiedli w tym chłopaki z wydz. elektrycznego i radiowcy.
Widać robiliście to skutecznie, bo w drugiej połowie lat siedemdziesiątych nie trzeba już było tego robić. WSM dawała już tytuł mgr inż. na wszystkich wydziałach poza administracją gdzie był to mgr. Klub Bukszpryt na dyskotekach był pełen dziewczyn z całego Trójmiasta w tym także z Akademii Medycznej i Uniwersytetu a studenci WSM byli dobrze widziani we wszystkich klubach studenckich Trójmiasta. _________________ Teoria i praktyka to immanentne części jednej całości. |
| |
SP5WA | 10.01.2016 23:52:25 |
Grupa: Użytkownik
QTH: Warszawa_Wesoła
Posty: 1316 #2224974 Od: 2012-7-2
| frantastic pisze:
... Klub Bukszpryt na dyskotekach był pełen dziewczyn z całego Trójmiasta w tym także z Akademii Medycznej i Uniwersytetu a studenci WSM byli dobrze widziani we wszystkich klubach studenckich Trójmiasta.
Nie powiem, że NIE. Bardzo zażyłe i ogniste kontakty towarzyskie na linii klubów Bukszpryt - Medyk były utrzymywane już to od 1972 roku, gdy wywalczyliśmy tzw. dobówki czyli wyjścia sobotnio - niedzielne. Wyraźnym potwierdzeniem takich relacji były duże grupy pasażerów wysiadających z ostatniej SKMki na przystanku Gdynia-Stocznia. Wszyscy w mundurach szkolnych dreptali pod ten sam adres na Czerwonych Kosynierów 83. Hi. Ubocznym efektem było sporo zaobrączkowanych kolegów jeszcze przed dyplomem. Oczywiście przez Bukszpryt wcześniej też przewijał się wielobarwny tłumek mini spódniczek. Ale zaznaczę bez pruderii: gdyńskie mewki trzymały się osi ulicy Świętojańskiej i Skweru Kościuszki. Na Grabówek nie było im jakoś po drodze. Faktem jest, że sobotnie wojaże po klubach 3Miasta wymagały wyskoku nieco wcześniej na bocznicę kolejową via a vis szkoły (i akademika), gdzie parkowały wagony z koksem. Tam był szybki cash i ... bąble na palcach dla mniej wprawnych. Zasady krwiopijczego kapitalizmu i zapach socjalistycznych banknotów poznawaliśmy wcześnie. Później sprawy się unormowały. Zaczęto nas akceptować w studenckich spółdzielniach pracy. Bukszprytem zarządzali elektrycy i radiowcy. Prowadzili wszystkie dyskoteki: i sprzęt nagłośniający i DJ z nowymi vinylami przywiezionymi prosto z Hamburga czy Rotterdamu. Nawet Tomasz Mann miałby w czym wybierać. Oni też wprowadzili prawem kaduka (choć nie jestem pewien) sprzedaż wina w barku. Powszechne dziś wszędzie piwo wówczas było trudno dostępne (w gólnokrajowym deficycie). Ekipa była zgrana. Trzech z nich to Warszawiacy ale to było bez znaczenia w szkole. I tu kolejna bardzo ważna sprawa. Mimo, że przyjechaliśmy do Gdyni z różnych stron kraju to nie było żadnych antagonizmów regionalnych między nami. Integracja była bardzo naturalna. Wszyscy chcieliśmy pracować na morzu. _________________
--
73 es good DX, Bogdan, SP5WA (ex.SP5CPR/5N3CPR)
mailto:sp5wa.bogdan@gmail.com http://www.qrz.com/db/SP5WA ........... "You can never have too many antennas"
|
| |
elbezet | 11.01.2016 01:28:11 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 20 #2224988 Od: 2015-2-15
|
Faktem jest, że sobotnie wojaże po klubach 3Miasta wymagały wyskoku nieco wcześniej na bocznicę kolejową via a vis szkoły (i akademika), gdzie parkowały wagony z koksem. Tam był szybki cash i ... bąble na palcach dla mniej wprawnych. Zasady krwiopijczego kapitalizmu i zapach socjalistycznych banknotów poznawaliśmy wcześnie. [/quote]
- dla mnie był "kesz" gdy usłyszałem komunikat; halo, halo, tu mówi Polskie Radio Szczecin - podajemy komunikat; Zarząd Portu Szczecin wzywa rezerwę portową....
Rano po szóstej na przystanku tramwajowym dylemat; "dymamy pieszo" czy jedziemy "na winogrono" (na waleta zewnątrz). Decyzja; "ty jesteś najmniejszy, wepchniemy cię do środka". Po przejechaniu "Mostu Długiego" wszyscy z naszej rezerwy mieli miejsca siedzące - śmierdziało mączką rybną tak iż "socjalistyczny obywatel" wysiadał na następnym przystanku. Najzabawniejsza była blenda ołowiowa - łopata duża, ale podneść można tylko tyle "co kot napłakał" na łopatę.
Bocznicą kolejową był dla mnie TURZYN - szczególnie jesienią, gdy wozacy (końmi) rozwozili węgiel.
|
| |
sp1jpm | 11.01.2016 04:27:50 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 284 #2224992 Od: 2013-11-7
| Z Kad ja to znam, ale upajam sie opowiesciami z mesy, mam radioteleks z ostatniego rejsu kaszuby ii i adasia sp2aop, przywiozl ze wsschodniego wybrzeza sobie sprzet radiowy, to byl jego ostatni rejs przed emerytura, bylem u niego na goclawiu z corka, niedlugo cieszyl sie emerytura, jak przyplywal do sz-cina przyjezdzal czesto z zona do mnie do Trzebiezy. |
| |
elbezet | 11.01.2016 06:46:33 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 20 #2224999 Od: 2015-2-15
| sp1jpm pisze:
Z Kad ja to znam, ale upajam sie opowiesciami z mesy, mam radioteleks z ostatniego rejsu kaszuby ii i adasia sp2aop, przywiozl ze wsschodniego wybrzeza sobie sprzet radiowy, to byl jego ostatni rejs przed emerytura, bylem u niego na goclawiu z corka, niedlugo cieszyl sie emerytura, jak przyplywal do sz-cina przyjezdzal czesto z zona do mnie do Trzebiezy.
"aopa" ja znłem osobiście, byliśmy z sp1tc u niego w czasie gdy odbywał się Zjazd SPDXC w Gdańsku na "Jaśkowej Dolinie. W którym roku to było tego nie pamiętam. On zawsze majstrował. Przed "pływaniem" pracował w innej firmie, a zaraz po wojsku jeszcze w innej (znam z opowieści). 73 Roman |
| |
Electra | 28.11.2024 03:50:44 |
|
|
| |
sp1jpm | 12.01.2016 05:55:22 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 284 #2225450 Od: 2013-11-7
| [quote=kreator]W latach 50tych na Polskich statkach używano przeważnie sprzęt firmy Marconi: MERCURY (1017) N.S.601 15Khz-4.0MHz (Siemens G11) oraz ELECTRA (1018) N.S.301 250Khz-25.0MHz (Siemens G12). Te firmy Siemens są dużą rzadkością na dzień dzisiejszy lecz Marconi bywają na giełdach itp. Mam zestaw tych odbiorników, były wymontowane z Polskiego statku dalekomorskiego.
[A GLOSNICZKI MARCONIEGO - juz pisalem , do dzis mam ten dzwiek w uszach, byly takie na stanowisku X T SPE/SPO/SPB bezpieczenstwa w 1975r i pomyslec ze moglem je miec, No cudenka rxy txy w ron tez sie super spisywaly 73 Kaz] |
| |
frantastic | 16.01.2016 23:46:31 |
Grupa: Użytkownik
QTH: Olsztyn
Posty: 477 #2227770 Od: 2015-6-17
Ilość edycji wpisu: 5 |
Z nagłym, niespodziewanym powstaniem domów akademickich WSM przy ul. Beniowskiego oddanych ostatecznie do użytku studentów jesienią 1977 roku związana jest pewna plotka. Syn dyrektora fabryki wielkiej płyty (Kokoszki obok Trójmiasta) służącej do budowy 11-piętrowych bloków mieszkalnych był podówczas studentem wydziału mechanicznego WSM. Nie był on studentem zbyt pilnym i został z powodu zasług własnych skreślony z listy studentów. W drodze nieformalnego porozumienia między dygnitarzami uwczesnego systemu jakimi byli zarówno rektor WSM jak i dyrektor "Kokoszek", wspomniany niefrasobliwy student zyskał nową szansę na kontynuowanie studiów a załoga fabryki wielkiej płyty podjęła zobowiązanie wyprodukowania elementów do budowy trzech wieżowców (akademików) ponad plan. Byłem jednym z beneficjentów tego manewru. Jesienią 1976 roku przenieśliśmy się z nieprawdopodobnie przepełnionych akademików w skrzydłach głównego gmachu przy ul. Czerwonych Kosynierów 83 do nowego, przestronnego akademika. Kolejne akademiki przekazano kilka miesięcy później. W jednym z pomieszczeń pierwszego, nowego akademika w którym mieszkał wydział elektryczny i dziewczyny z wszystkich wydziałów powstał klub krótkofalarski SP2PGU. Napiszę o tym przy najbliższej okazji.
_________________ Teoria i praktyka to immanentne części jednej całości. |
| |
sp3suz | 17.01.2016 11:07:14 |
Grupa: Użytkownik
QTH: JO72SV
Posty: 3411 #2227868 Od: 2011-3-19
| Z każdą chyba długo działającą sprawa w rodzaju uczelni czy instytucji produkcyjnej istniała jakaś legenda. ten "student" wbrew pozorom zapisał się złotymi zgłoskami w annałach szkoły. Za swoje że tak powiem "nieuctwo" w pewien sposób "ufundował" studentom akademiki. Ciekaw jestem czy jakby w podobnej sytuacji syn np. dyrektora stoczni zatopił swoim niefachowym działaniem jakiś statek to czy było by możliwe odtworzenie z "rezerw magazynowych" nowego i na dodatek po cichu Zakładając że załoga by nie ucierpiała, np. wodujemy kadłub jakiegoś dziesięciotysięcznika a ten nam tonie w basenie portowym zaraz po zwodowaniu (ktoś zapomniał zamknąć "kingstony") i co wtedy? Wiem że na świecie takie przypadki były tylko nie wiem jak to się skończyło. _________________ Pijmy piwo jedzmy śledzie , będziem silni jak niedzwiedzie! |
| |
SP2LIG | 30.01.2016 12:07:47 |
Grupa: Użytkownik
QTH: GDYNIA
Posty: 13101 #2232803 Od: 2009-3-16
| Stasiek.
Dobrze trafiłeś, tego materiału jeszcze tu nie było. ______________ Greg SP2LIG |
| |
sp3suz | 30.01.2016 18:57:41 |
Grupa: Użytkownik
QTH: JO72SV
Posty: 3411 #2232935 Od: 2011-3-19
| SP2LIG pisze:
Stasiek.
Dobrze trafiłeś, tego materiału jeszcze tu nie było. ______________ Greg SP2LIG
Słyszałem tę rozmowę na swoim odbiorniku. Swego czasu sporo tego słuchałem ale jak wiadomo podpisane "kwity" i zmowa milczenia nie pozwalały się tym chwalić Stary USP i Antena LW 160 metrów swoje potrafiła usłyszeć. _________________ Pijmy piwo jedzmy śledzie , będziem silni jak niedzwiedzie! |
| |
sp1jpm | 31.01.2016 09:57:47 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 284 #2233163 Od: 2013-11-7
| Stasiu to SPO qso min z Soldkiem ktory to mogl byc rok chyba szescdziesiaty kturys czy moze jeszcze wczesniej Jak kapalismy sie na walach Rozroka odrzaanska jak plynal Soldek z weglem do ODENSE to zbieralismy sie do domu na kolacje i lulu mozna, bylo regulowac zegarki tylko malo kto je wtedy z nas mial, a blizniak to Jednosc robornicza.Rok temu Konczac rejs s/y Zbigniew Bolinski marinie Gdansk miale okazie go zwiedzic i zobaczyc jako muzeum, zresta Blyskawice tez. Jak sluzylem na tralach w Swinkowie stala na dozorze, nie zdarzylem jedynie zwiedzic Fregaty i bardzzo zalowalem ale za to przywiozlem Ambrosja gold wasser liqueur. |
| |
SP2LIG | 31.01.2016 12:22:58 |
Grupa: Użytkownik
QTH: GDYNIA
Posty: 13101 #2233228 Od: 2009-3-16
| Uzupełnię powyższy post, zapewne Stasia zainteresuje. Oprócz w/w dwóch tj s/s Sołdek i s/s Jedność Robotnicza w polskiej flocie(wpierw w ŻP później w PŻM)były jeszcze trzy z tej samej serii B-30 tj: s/s Brygada Makowskiego, s/s Pstrowski i s/s Wieczorek. Wszystkie opalane węglem, natomiast wyposażenie radiowe było różne. Dziwne nazwy były w 100% przynależne do polskich stachanowców.
Moje zródło informacji w temacie radiostacji statkowych kolega Bogdan SP2RQ ex r/o do dwóch lat jest SK, wielka szkoda bo to była kopalnia wiedzy radiowej. ___________ Greg SP2LIG |
| |
SP2LIG | 31.01.2016 17:59:25 |
Grupa: Użytkownik
QTH: GDYNIA
Posty: 13101 #2233351 Od: 2009-3-16
| Stasiu.
Zdjęcia są super, jako ciekawostkę podam że m/s Mazowsze statek pasażerski pełnomorski był zbudowany na Węgrzech. Drugie zdjęcie: po ubiorach tych pań sadzę że to jest przełom lat 50-60 ubiegłego wieku, natomiast w budynku w tle mieściła się ówczesna Państwowa Szkoła Rybołówstwa Morskiego przy Al Zjednoczenia. Dzisiaj po m/s Mazowsze pozostały tylko zdjęcia i wspomnienia a w zamian PSRM istnieje Wydział Nawigacji AM przy alei ale już JP II. Charakterystyczny jest widoczny obecnie rząd anten radarowych których brak jest na eksponowanym zdjęciu. _____________ Greg SP2LIG Pozostałe zdjęcia również można skomentować . |
| |
frantastic | 31.01.2016 19:50:05 |
Grupa: Użytkownik
QTH: Olsztyn
Posty: 477 #2233412 Od: 2015-6-17
| Żeby nie było zanadto poważnie przytoczę trochę frywolną anegdotę z przełomu lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych zasłyszaną od starszego kolegi po fachu. Nota bene obecnie jestem dużo starszy niż opowiadający tę anegdotę gdy ja byłem młody, rozpoczynałem morską przygodę i jej słuchałem. Rzecz miała miejsce przy kei opodal obecnego Wydziału Nawigacji AM lub jak kto woli Akwarium Morskiego. Statki zwykle po powrocie do kraju, po odczekaniu swego na redzie wchodziły do portu i rodziny były wpuszczane albo i nie wpuszczane dopiero po odprawie WOP (dla młodych wyjaśniam - to coś takiego jak imigration). Czasami zdarzało sie jednak w drodze wyjątku, że statek cumował tymczasowo przy publicznie dostępnej kei. Oczywiście rodziny, w tym przypadku, do czasu zakończenia odprawy granicznej WOP na statek wejść nie mogły ale mogły mieć kontakt wzrokowy i głosowy w czasie cumowania. W tym czasie marynarze przywozili żonom tzw. komplety, rodzaj kolorowej włóczkowej garsonki składającej się ze sweterka i spódniczki. Prosze sobie wyobrazić, że statek podchodzi do cumowania a na kei stoi garstka żon. Żona bosmana, który brał udział w manewrach na dziobie już z daleka rozpoczęła krzyczaną konwersację z mężem. Po zadaniu paru różnych pytań potwierdzonych raczej gestami bosmana zadała pytanie zasadnicze: co mi przywiozłeś? Zirytowany bosman odpowiedział: komplet. Padło krzyczane pytanie żony: jaki komplet? Bosman nie wytrzymał i odkrzyknął: Ch.ja z jajami.
Przepraszam jeżeli kogoś zniesmaczyłem.
_________________ Teoria i praktyka to immanentne części jednej całości. |
| |
Electra | 28.11.2024 03:50:44 |
|
|