Radiostacje na polskich statkach w latach 60-tych Co piszczało w kabinie radiooficera 50 lat temu? |
SP5WA pisze: Faktem jest, że sobotnie wojaże po klubach 3Miasta wymagały wyskoku nieco wcześniej na bocznicę kolejową via a vis szkoły (i akademika), gdzie parkowały wagony z koksem. Tam był szybki cash i ... bąble na palcach dla mniej wprawnych. Zasady krwiopijczego kapitalizmu i zapach socjalistycznych banknotów poznawaliśmy wcześnie. [/quote] - dla mnie był "kesz" gdy usłyszałem komunikat; halo, halo, tu mówi Polskie Radio Szczecin - podajemy komunikat; Zarząd Portu Szczecin wzywa rezerwę portową.... Rano po szóstej na przystanku tramwajowym dylemat; "dymamy pieszo" czy jedziemy "na winogrono" (na waleta zewnątrz). Decyzja; "ty jesteś najmniejszy, wepchniemy cię do środka". Po przejechaniu "Mostu Długiego" wszyscy z naszej rezerwy mieli miejsca siedzące - śmierdziało mączką rybną tak iż "socjalistyczny obywatel" wysiadał na następnym przystanku. Najzabawniejsza była blenda ołowiowa - łopata duża, ale podneść można tylko tyle "co kot napłakał" na łopatę. Bocznicą kolejową był dla mnie TURZYN - szczególnie jesienią, gdy wozacy (końmi) rozwozili węgiel. |