| Strona: 1 / 2>>> strony: [1]2 |
Ekspedycje radiowe | |
| | SM0JHF | 11.02.2019 14:30:45 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 102 #2636571 Od: 2013-6-25
| Radiem i radioamatorstwem interesuję się od sześćdziesięciu lat. Mimo tego, nadal pozostaje dla mnie zagadką motywacja tych amatorów, którzy nakładem dużych kosztów i podwyższonego ryzyka, podejmują grupowe wyjazdy do niecywilizowanych, lub czasami bezludnych, miejsc i sprawdzają czy fenomen radia tam działa, wymieniając tysiące razy five-nine lub nadając z komputerów 5NN. Spytałem o to raz kolegę, który kilka lat temu pojechał na koralowy atol o nazwie Clipperton, ale powiedział tylko, że taki wyjazd daje duży zastrzyk adrenaliny. Wydaje mi się, że są tańsze i bezpieczniejsze metody. Nie znam innych uczestników takich wyjazdów, określanych jako ekspedycje deiksowe, więc pomyślałem, żeby zwrócić się na forum do kolegów mających własne doświadczenie i chętnych do tego aby podzielić się nimi z innymi.
Na początku lutego 2019, trzech radioamatorów uczestniczących w ekspedycji dieksowej na wyspie Nowa Gwinea, na północ od Australii, zostało kompletnie okradzionych przez lokalnych złodziei. Staruszkowie— G3KHZ, 83 lat, K5WQG, 77 lat, SM6CVX, 73 lata — poszli spać i choć ogrodzony hotel miał ponad dziesiątkę wartowników, to obudzili się bez sprzętu, komputerów, pieniędzy i dokumentów. Taka wiadomość zrodziła w mojej głowie po raz kolejny pytanie — PO CO TAM POJECHALI? Szczególnie, że niektórzy z nich byli tam już kilka razy. Znam kilka innych podobnych przypadków.
Ryzykować własne życie, zdrowie i dobytek, płacąc niemałe pieniądze za siedzenie w mało higienicznych warunkach i powtarzanie five-nine przez kilkanaście godzin dziennie, jest dla mnie zupełnie niezrozumiałe. Zwykle nie przyznaję się znajomym do mojego hobby, bo większość normalnych ludzi nie rozumie w jakim celu można się tym zajmować. W krajach Trzeciego Swiata, gdy musiałem się ujawnić bo potrzebowałem pomocy przy założeniu anteny, zawsze pytano mnie “A ile się na tym zarabia?”. Czasami zabierałem ze sobą radiostację na wyjazdy, aby mieć co robić wieczorami. Nie chodzę do barów i dyskotek, nie oglądam telewizji, więc mała radiostacja i prosta antena daje sporo przyjemności, szczególnie gdy usłyszy się z dużej odległości swoich znajomych. Nigdy nie pojechałem i nie pojechałbym dokądś po to aby siedzieć przy radiostacji. Wiem, od czasu gdy zrobiłem łączności z Nową Zelandią, Patagonią, Bazą McMurdo na Antarktydzie i wyspą Pitcairn, jakieś pięćdziesiąt lat temu, że fale radiowe docierają wszędzie na Ziemi, a nawet tu i ówdzie, w Kosmosie. Udowodnianie tego po raz kolejny, kosztem dziesiątek lub setek tysięcy dolarów, nie ma sensu i raczej świadczy o szaleństwie.
Ja doskonale rozumiem, że podróże mogą być fascynujące, pouczające i przyjemne. Rok temu docierały raporty od grupy starszych panów (3Y0Z), którym udało się obejrzeć z pokładu statku wyspę Bouvet w okolicy Antarktydy. Wątpię, aby była to przyjemna 31-dniowa podróż, choć dobrowolna.
Łączność radiowa na falach krótkich miała i nadal ma wiele zastosowań. Pamiętam jak w roku 1948, ekspedycja przez Afrykę utrzymywała kontakt z cywilizacją korzystając z pasm KF i badano propagację m.in. ze szczytu Kilimandżaro. Rok wcześniej, tratwa Kon-Tiki na Pacyfiku miała na wyposażeniu radiostacje KF i radioamatorzy przekazywali wiadomości od załogi. Dziś radiowe urządzenia krótkofalowe są często uzupełnieniem bardziej nowoczesnych systemów, choćby w amatorskiej łączności kryzysowej.
Kilka lat temu szwedzka organizacja SSA wyprodukowała filmik mający zachęcać młodzież do zainteresowania się naszym hobby, ponieważ przeciętny wiek radioamatorów w Szwecji przekroczył 65 lat. Na filmie pokazano dużą ekspedycję dieksową na wyspę na Oceanie Indyjskim. oraz jedną z lepiej wyposażonych stacji w Szwecji, z wielkimi obrotowymi masztami i kilkoma stanowiskami dla operatorów. Ja przewidziałem reakcje widzów, ale zarząd był zdziwiony, że taka wizja tego wspaniałego hobby nie przyciągnęła nowych kandydatów. Nikt przy zdrowych zmysłach nie zainteresuje się hobby, które wymaga tak wielkich nakładów finansowych… i nie daje żadnych dochodów.
Od kilku lat IARU organizuje wycieczki dla młodych radioamatorów do największych stacji używanych w zawodach KF. Nie jestem przekonany, że da to jakikolwiek znaczący wzrost zainteresowania takim hobby. Wybudowanie konkurencyjnej stacji kosztuje dziś setki tysięcy i wymaga wiedzy, cierpliwości, kontaktów w urzędach. Po co tyle zachodu, skoro zabawa jest porównywalna z grami komputerowymi, które są tańsze i łatwe w zdobyciu, a jeszcze można je sprzedać, gdy się znudzą? Co dostajesz za dziesiątki tysięcy — PLN lub EUR — wydane na anteny, radiostacje i komputery? Ktoś tam gdzieś, na jakiejś wyspie, zapisze twój znak wywoławczy w swoim komputerze.
Podstawy powstania radioamatorstwa jako hobby zanikły niemal zupełnie. Nabycie wiedzy i umiejętności, eksperymentowanie i komunikowanie się z innymi, możliwość nauki języków — wszystko to stało się niepotrzebne. Niewielu jest dziś radioamatorów, którzy naprawdę rozumieją jak działają ich urządzenia i jak je poprawnie obsługiwać. Producenci urządzeń chcą abyśmy kupowali nowe modele i chwalili się nimi. Większość użytkowników tych urządzeń pobiera z Internetu informacje kto i na jakiej częstotliwości nadaje, ogranicza się do naciskania klawiszy i zapisywaniu w komputerze kolejnych znaków wywoławczych. Rozwój technologiczny nie zawsze jest rozwojem ludzkości.
Na koniec moje pytanie do kolegów doświadczonych w ekspedycjach: O co tak naprawdę chodzi? Wydać dziesiątki tysięcy, ryzykować swoje zdrowie i życie, przez kilka dni wpisywać do komputera jak najwięcej znaków wywoławczych — gdzie jest przyjemność i korzyść z tego w dalszym życiu? Zależy mi na racjonalnych i przekonywujących argumentach, zrozumiałych dla przeciętnych amatorów radia, takich jak ja. Kilkanaście lat temu głośno było o wielkiej polskiej ekspedycji z udziałem radioamatorów na Francuskie Terytoria Południowe i Antarktyczne, ale nie znalazłem nigdzie wspomnień, ani refleksji uczestników tego wydarzenia, Może ktoś się odezwie.
Uprzejmie proszę uczestników forum, którzy nie mają nic do powiedzenia na ten temat, aby nie dopisywali swoich komentarzy. Obserwuję czasami to forum i zauważyłem, że bardzo wiele wypowiedzi jest nie na temat, albo tylko modną obecnie mową nienawiści. | | | Electra | 23.11.2024 22:03:47 |
|
| | | SQ5AM | 11.02.2019 14:40:05 |
Grupa: Użytkownik
QTH: KO02LG
Posty: 2240 #2636575 Od: 2009-2-3
UŻYTKOWNIK ZABLOKOWANY | Henryku, idąc tym tokiem rozumowania to najlepszym wyjście jest położyć się i w spokoju i bez ryzyka zaczekać na śmierć. Ja nie zaglądam innym do portfela na co wydają swoje pieniądze i nie lubię jak ktoś próbuje rozliczać mnie za moich wydatków. Ofiarą kradzieży można tak samo paść w każdym nawet bardzo cywilizowanym miejscu, więc nie trzeba organizować w tym celu ekspedycji. Jeden lubi ogórki, drugi ogrodnika córki i jeśli tym nie krzywdzi innym to nic im do tego. ,) _________________ Adrian | | | sp9uxy | 11.02.2019 14:43:33 |
Grupa: Użytkownik
QTH: Gliwice
Posty: 2075 #2636577 Od: 2009-8-25
| Uważam że jak ludzi na to stać i mają z tego przyjemność to niech dalej to robią i nic nikomu do tego. Można się też zapytać po co ludzie idą na wyprawy wysokogórskie, ta sama odpowiedź jak ich stać i sprawia im to przyjemność to niech to robią, jak przypłacą życiem to trudno, powinni zdawać sobie z tego sprawę. | | | SP9SM | 11.02.2019 14:48:40 |
Grupa: Użytkownik
QTH: Mikołów (JO90kd)
Posty: 658 #2636581 Od: 2016-7-16
| Wprawdzie nie uczestniczę w wyprawach i będę się chwalił wyprawami innych ale wydaje mi się, że jakaś żałość przez Ciebie przemawia. Po pierwsze kto bogatemu zabroni?. Po drugie skromna osoba nie zawsze musi się chwalić! Po trzecie to chyba źle szukasz informacji o wyprawach. Są kraje albo lepiej DXCC, gdzie nikt nie zamieszkuje a każdy chętnie chciałby taki zaliczyć. Z innej jednak strony jak w przypadku wyprawy do Kyrgystanu (EX0PL) Bielskiej ekipy powstał wspaniały film i chętne osoby mogły go zobaczyć i wysłuchać wspomnień po wyprawie. Pozdrawiam _________________ Nie polemizuj z głupcami, prędzej czy później sprowadzą Cię do swojego poziomu! | | | SP5GNI | 11.02.2019 17:55:07 |
Grupa: Użytkownik
QTH: Warszawa
Posty: 419 #2636656 Od: 2018-3-8
| Mam wrażenie, Henryku, że Twoja wypowiedź to prowokacja ,) Ale jeśli naprawdę tak myślisz to moim zdaniem: - ludzie jeżdżą do rzadkich krajów bo takie SĄ (podobnie jak z tym Mount Everestem) - może zaspokajają swoją próżność - sława w środowisku - może są altruistami i chcą innym zrobić "dobrze" - a może po prostu nie maja co zrobić z wolnym czasem. Co do kosztów to znaczna ich część jest pokrywana z dotacji i składek (nie mówiąc o direct-ach). Zgadzam się że krótkofalarstwo przeżywa pewien kryzys, ale z drugiej strony ciągle pojawiają się ludzie, dla których nie jest istotne, że rozmawiają Burkina Faso, ale ważne że rozmawiają za pomocą środków, które wymagają czegoś więcej niż pieniędzy, po prostu odrobiny szaleństwa. Czyż np. budowa 3 el. yagi na 80 m to nie szaleństwo? https://www.youtube.com/watch?v=T_g2tnCRO9k 73! Mirek SP5GNI _________________ 73 Mirek SP5GNI | | | sp6axw | 11.02.2019 19:30:08 |
Grupa: Użytkownik
QTH: Wałbrzych
Posty: 154 #2636705 Od: 2017-2-26
| SP5GNI pisze:
Co do kosztów to znaczna ich część jest pokrywana z dotacji i składek (nie mówiąc o direct-ach). Mirek SP5GNI
Mirku, byłem w kilku miejscach na świecie z radiem i uwierz mi, że nie miałem żadnych dotacji, nikt się nie składał, a zyski z directów są mityczne. Wolę od razu wrzucić log na lotw, aby ograniczyć obrót kartami qsl, bo to tylko kłopot.
73 Kazik sp6axw | | | SP9SM | 11.02.2019 19:47:31 |
Grupa: Użytkownik
QTH: Mikołów (JO90kd)
Posty: 658 #2636714 Od: 2016-7-16
| Jakaś prowokacja kolegi my piszemy a on ?. _________________ Nie polemizuj z głupcami, prędzej czy później sprowadzą Cię do swojego poziomu! | | | frantastic | 11.02.2019 19:55:56 |
Grupa: Użytkownik
QTH: Olsztyn
Posty: 477 #2636720 Od: 2015-6-17
| Człowiek tylko z pozoru jest racjonalny. Wiele do powiedzenia mają hormony. Ewolucja wykształciła w człowieku te cechy, które każą mu ciągle do czegoś dążyć, zdobywać szczyty, zdobywać kobiety, pieniądze i inne rzeczy w ilości i jakości niekoniecznie potrzebnej do przeżycia. Ludzkość jako gatunek dzięki temu osiągnęła sukces biologiczny i cywilizacyjny. _________________ Teoria i praktyka to immanentne części jednej całości. | | | sq6ade | 11.02.2019 20:07:54 |
Grupa: Użytkownik
QTH: Wrocław (Breslau) Party-n
Posty: 15172 #2636729 Od: 2008-3-21
Ilość edycji wpisu: 1 | frantastic pisze:
Człowiek tylko z pozoru jest racjonalny. Wiele do powiedzenia mają hormony. Ewolucja wykształciła w człowieku te cechy, które każą mu ciągle do czegoś dążyć, zdobywać szczyty, zdobywać kobiety, pieniądze i inne rzeczy w ilości i jakości niekoniecznie potrzebnej do przeżycia. Ludzkość jako gatunek dzięki temu osiągnęła sukces biologiczny i cywilizacyjny.
No grubo pojechane po koleżankach w eterze _________________ Wiosna się budzi w całej naturze Witana rzewnym słowików pieniem, W zielonym gaju, ponad strumieniem, Kwitną prześliczne dwie róże.
| | | SP8ILF | 11.02.2019 21:40:10 |
Grupa: Użytkownik
QTH: HR08
Posty: 982 #2636778 Od: 2011-10-23
| SM0JHF pisze:
Radiem i radioamatorstwem interesuję się od sześćdziesięciu lat. Mimo tego, nadal pozostaje dla mnie zagadką motywacja tych amatorów, którzy nakładem dużych kosztów i podwyższonego ryzyka, podejmują grupowe wyjazdy do niecywilizowanych, lub czasami bezludnych, miejsc i sprawdzają czy fenomen radia tam działa, wymieniając tysiące razy five-nine lub nadając z komputerów 5NN. Spytałem o to raz kolegę, który kilka lat temu pojechał na koralowy atol o nazwie Clipperton, ale powiedział tylko, że taki wyjazd daje duży zastrzyk adrenaliny. Wydaje mi się, że są tańsze i bezpieczniejsze metody. Nie znam innych uczestników takich wyjazdów, określanych jako ekspedycje deiksowe, więc pomyślałem, żeby zwrócić się na forum do kolegów mających własne doświadczenie i chętnych do tego aby podzielić się nimi z innymi.
Na początku lutego 2019, trzech radioamatorów uczestniczących w ekspedycji dieksowej na wyspie Nowa Gwinea, na północ od Australii, zostało kompletnie okradzionych przez lokalnych złodziei. Staruszkowie— G3KHZ, 83 lat, K5WQG, 77 lat, SM6CVX, 73 lata — poszli spać i choć ogrodzony hotel miał ponad dziesiątkę wartowników, to obudzili się bez sprzętu, komputerów, pieniędzy i dokumentów. Taka wiadomość zrodziła w mojej głowie po raz kolejny pytanie — PO CO TAM POJECHALI? Szczególnie, że niektórzy z nich byli tam już kilka razy. Znam kilka innych podobnych przypadków.
Ryzykować własne życie, zdrowie i dobytek, płacąc niemałe pieniądze za siedzenie w mało higienicznych warunkach i powtarzanie five-nine przez kilkanaście godzin dziennie, jest dla mnie zupełnie niezrozumiałe. Zwykle nie przyznaję się znajomym do mojego hobby, bo większość normalnych ludzi nie rozumie w jakim celu można się tym zajmować. W krajach Trzeciego Swiata, gdy musiałem się ujawnić bo potrzebowałem pomocy przy założeniu anteny, zawsze pytano mnie “A ile się na tym zarabia?”. Czasami zabierałem ze sobą radiostację na wyjazdy, aby mieć co robić wieczorami. Nie chodzę do barów i dyskotek, nie oglądam telewizji, więc mała radiostacja i prosta antena daje sporo przyjemności, szczególnie gdy usłyszy się z dużej odległości swoich znajomych. Nigdy nie pojechałem i nie pojechałbym dokądś po to aby siedzieć przy radiostacji. Wiem, od czasu gdy zrobiłem łączności z Nową Zelandią, Patagonią, Bazą McMurdo na Antarktydzie i wyspą Pitcairn, jakieś pięćdziesiąt lat temu, że fale radiowe docierają wszędzie na Ziemi, a nawet tu i ówdzie, w Kosmosie. Udowodnianie tego po raz kolejny, kosztem dziesiątek lub setek tysięcy dolarów, nie ma sensu i raczej świadczy o szaleństwie.
Ja doskonale rozumiem, że podróże mogą być fascynujące, pouczające i przyjemne. Rok temu docierały raporty od grupy starszych panów (3Y0Z), którym udało się obejrzeć z pokładu statku wyspę Bouvet w okolicy Antarktydy. Wątpię, aby była to przyjemna 31-dniowa podróż, choć dobrowolna.
Łączność radiowa na falach krótkich miała i nadal ma wiele zastosowań. Pamiętam jak w roku 1948, ekspedycja przez Afrykę utrzymywała kontakt z cywilizacją korzystając z pasm KF i badano propagację m.in. ze szczytu Kilimandżaro. Rok wcześniej, tratwa Kon-Tiki na Pacyfiku miała na wyposażeniu radiostacje KF i radioamatorzy przekazywali wiadomości od załogi. Dziś radiowe urządzenia krótkofalowe są często uzupełnieniem bardziej nowoczesnych systemów, choćby w amatorskiej łączności kryzysowej.
A może po to abyśmy mogli zaliczyć kolejny kraj ,wyprawę , wysepkę . Sa sprawy bez racjonalnego wytłumaczenia . Jeśli za swoje pieniądze zabierają nam czas i nerwy a mimo wszystko ,kręcimy gałą szukając ich to...
Kilka lat temu szwedzka organizacja SSA wyprodukowała filmik mający zachęcać młodzież do zainteresowania się naszym hobby, ponieważ przeciętny wiek radioamatorów w Szwecji przekroczył 65 lat. Na filmie pokazano dużą ekspedycję dieksową na wyspę na Oceanie Indyjskim. oraz jedną z lepiej wyposażonych stacji w Szwecji, z wielkimi obrotowymi masztami i kilkoma stanowiskami dla operatorów. Ja przewidziałem reakcje widzów, ale zarząd był zdziwiony, że taka wizja tego wspaniałego hobby nie przyciągnęła nowych kandydatów. Nikt przy zdrowych zmysłach nie zainteresuje się hobby, które wymaga tak wielkich nakładów finansowych… i nie daje żadnych dochodów.
Od kilku lat IARU organizuje wycieczki dla młodych radioamatorów do największych stacji używanych w zawodach KF. Nie jestem przekonany, że da to jakikolwiek znaczący wzrost zainteresowania takim hobby. Wybudowanie konkurencyjnej stacji kosztuje dziś setki tysięcy i wymaga wiedzy, cierpliwości, kontaktów w urzędach. Po co tyle zachodu, skoro zabawa jest porównywalna z grami komputerowymi, które są tańsze i łatwe w zdobyciu, a jeszcze można je sprzedać, gdy się znudzą? Co dostajesz za dziesiątki tysięcy — PLN lub EUR — wydane na anteny, radiostacje i komputery? Ktoś tam gdzieś, na jakiejś wyspie, zapisze twój znak wywoławczy w swoim komputerze.
Podstawy powstania radioamatorstwa jako hobby zanikły niemal zupełnie. Nabycie wiedzy i umiejętności, eksperymentowanie i komunikowanie się z innymi, możliwość nauki języków — wszystko to stało się niepotrzebne. Niewielu jest dziś radioamatorów, którzy naprawdę rozumieją jak działają ich urządzenia i jak je poprawnie obsługiwać. Producenci urządzeń chcą abyśmy kupowali nowe modele i chwalili się nimi. Większość użytkowników tych urządzeń pobiera z Internetu informacje kto i na jakiej częstotliwości nadaje, ogranicza się do naciskania klawiszy i zapisywaniu w komputerze kolejnych znaków wywoławczych. Rozwój technologiczny nie zawsze jest rozwojem ludzkości.
Na koniec moje pytanie do kolegów doświadczonych w ekspedycjach: O co tak naprawdę chodzi? Wydać dziesiątki tysięcy, ryzykować swoje zdrowie i życie, przez kilka dni wpisywać do komputera jak najwięcej znaków wywoławczych — gdzie jest przyjemność i korzyść z tego w dalszym życiu? Zależy mi na racjonalnych i przekonywujących argumentach, zrozumiałych dla przeciętnych amatorów radia, takich jak ja. Kilkanaście lat temu głośno było o wielkiej polskiej ekspedycji z udziałem radioamatorów na Francuskie Terytoria Południowe i Antarktyczne, ale nie znalazłem nigdzie wspomnień, ani refleksji uczestników tego wydarzenia, Może ktoś się odezwie.
Uprzejmie proszę uczestników forum, którzy nie mają nic do powiedzenia na ten temat, aby nie dopisywali swoich komentarzy. Obserwuję czasami to forum i zauważyłem, że bardzo wiele wypowiedzi jest nie na temat, albo tylko modną obecnie mową nienawiści. ,) _________________ SP8ILF Marian Roman Wszyscy młodzi, piękni i mądrzy za lat 50-siąt będziecie starzy , pomarszczeni , łysi i psu na budę Wasza dzisiejsza wiedza . Pamiętajcie !!! I błagam piszcie jeśli macie coś konkretnego do powiedzenia, jeśli nie to włóżcie palec w ... a nie stukajcie w klawiaturę !!! 73 mni dx | | | SP8ILF | 11.02.2019 21:51:06 |
Grupa: Użytkownik
QTH: HR08
Posty: 982 #2636781 Od: 2011-10-23
| SP8ILF pisze: SM0JHF pisze:
Radiem i radioamatorstwem interesuję się od sześćdziesięciu lat. Mimo tego, nadal pozostaje dla mnie zagadką motywacja tych amatorów, którzy nakładem dużych kosztów i podwyższonego ryzyka, podejmują grupowe wyjazdy do niecywilizowanych, lub czasami bezludnych, miejsc i sprawdzają czy fenomen radia tam działa, wymieniając tysiące razy five-nine lub nadając z komputerów 5NN. Spytałem o to raz kolegę, który kilka lat temu pojechał na koralowy atol o nazwie Clipperton, ale powiedział tylko, że taki wyjazd daje duży zastrzyk adrenaliny. Wydaje mi się, że są tańsze i bezpieczniejsze metody. Nie znam innych uczestników takich wyjazdów, określanych jako ekspedycje deiksowe, więc pomyślałem, żeby zwrócić się na forum do kolegów mających własne doświadczenie i chętnych do tego aby podzielić się nimi z innymi.
Na początku lutego 2019, trzech radioamatorów uczestniczących w ekspedycji dieksowej na wyspie Nowa Gwinea, na północ od Australii, zostało kompletnie okradzionych przez lokalnych złodziei. Staruszkowie— G3KHZ, 83 lat, K5WQG, 77 lat, SM6CVX, 73 lata — poszli spać i choć ogrodzony hotel miał ponad dziesiątkę wartowników, to obudzili się bez sprzętu, komputerów, pieniędzy i dokumentów. Taka wiadomość zrodziła w mojej głowie po raz kolejny pytanie — PO CO TAM POJECHALI? Szczególnie, że niektórzy z nich byli tam już kilka razy. Znam kilka innych podobnych przypadków.
Ryzykować własne życie, zdrowie i dobytek, płacąc niemałe pieniądze za siedzenie w mało higienicznych warunkach i powtarzanie five-nine przez kilkanaście godzin dziennie, jest dla mnie zupełnie niezrozumiałe. Zwykle nie przyznaję się znajomym do mojego hobby, bo większość normalnych ludzi nie rozumie w jakim celu można się tym zajmować. W krajach Trzeciego Swiata, gdy musiałem się ujawnić bo potrzebowałem pomocy przy założeniu anteny, zawsze pytano mnie “A ile się na tym zarabia?”. Czasami zabierałem ze sobą radiostację na wyjazdy, aby mieć co robić wieczorami. Nie chodzę do barów i dyskotek, nie oglądam telewizji, więc mała radiostacja i prosta antena daje sporo przyjemności, szczególnie gdy usłyszy się z dużej odległości swoich znajomych. Nigdy nie pojechałem i nie pojechałbym dokądś po to aby siedzieć przy radiostacji. Wiem, od czasu gdy zrobiłem łączności z Nową Zelandią, Patagonią, Bazą McMurdo na Antarktydzie i wyspą Pitcairn, jakieś pięćdziesiąt lat temu, że fale radiowe docierają wszędzie na Ziemi, a nawet tu i ówdzie, w Kosmosie. Udowodnianie tego po raz kolejny, kosztem dziesiątek lub setek tysięcy dolarów, nie ma sensu i raczej świadczy o szaleństwie.
Ja doskonale rozumiem, że podróże mogą być fascynujące, pouczające i przyjemne. Rok temu docierały raporty od grupy starszych panów (3Y0Z), którym udało się obejrzeć z pokładu statku wyspę Bouvet w okolicy Antarktydy. Wątpię, aby była to przyjemna 31-dniowa podróż, choć dobrowolna.
Łączność radiowa na falach krótkich miała i nadal ma wiele zastosowań. Pamiętam jak w roku 1948, ekspedycja przez Afrykę utrzymywała kontakt z cywilizacją korzystając z pasm KF i badano propagację m.in. ze szczytu Kilimandżaro. Rok wcześniej, tratwa Kon-Tiki na Pacyfiku miała na wyposażeniu radiostacje KF i radioamatorzy przekazywali wiadomości od załogi. Dziś radiowe urządzenia krótkofalowe są często uzupełnieniem bardziej nowoczesnych systemów, choćby w amatorskiej łączności kryzysowej.
Kilka lat temu szwedzka organizacja SSA wyprodukowała filmik mający zachęcać młodzież do zainteresowania się naszym hobby, ponieważ przeciętny wiek radioamatorów w Szwecji przekroczył 65 lat. Na filmie pokazano dużą ekspedycję dieksową na wyspę na Oceanie Indyjskim. oraz jedną z lepiej wyposażonych stacji w Szwecji, z wielkimi obrotowymi masztami i kilkoma stanowiskami dla operatorów. Ja przewidziałem reakcje widzów, ale zarząd był zdziwiony, że taka wizja tego wspaniałego hobby nie przyciągnęła nowych kandydatów. Nikt przy zdrowych zmysłach nie zainteresuje się hobby, które wymaga tak wielkich nakładów finansowych… i nie daje żadnych dochodów.
Od kilku lat IARU organizuje wycieczki dla młodych radioamatorów do największych stacji używanych w zawodach KF. Nie jestem przekonany, że da to jakikolwiek znaczący wzrost zainteresowania takim hobby. Wybudowanie konkurencyjnej stacji kosztuje dziś setki tysięcy i wymaga wiedzy, cierpliwości, kontaktów w urzędach. Po co tyle zachodu, skoro zabawa jest porównywalna z grami komputerowymi, które są tańsze i łatwe w zdobyciu, a jeszcze można je sprzedać, gdy się znudzą? Co dostajesz za dziesiątki tysięcy — PLN lub EUR — wydane na anteny, radiostacje i komputery? Ktoś tam gdzieś, na jakiejś wyspie, zapisze twój znak wywoławczy w swoim komputerze.
Podstawy powstania radioamatorstwa jako hobby zanikły niemal zupełnie. Nabycie wiedzy i umiejętności, eksperymentowanie i komunikowanie się z innymi, możliwość nauki języków — wszystko to stało się niepotrzebne. Niewielu jest dziś radioamatorów, którzy naprawdę rozumieją jak działają ich urządzenia i jak je poprawnie obsługiwać. Producenci urządzeń chcą abyśmy kupowali nowe modele i chwalili się nimi. Większość użytkowników tych urządzeń pobiera z Internetu informacje kto i na jakiej częstotliwości nadaje, ogranicza się do naciskania klawiszy i zapisywaniu w komputerze kolejnych znaków wywoławczych. Rozwój technologiczny nie zawsze jest rozwojem ludzkości.
Na koniec moje pytanie do kolegów doświadczonych w ekspedycjach: O co tak naprawdę chodzi? Wydać dziesiątki tysięcy, ryzykować swoje zdrowie i życie, przez kilka dni wpisywać do komputera jak najwięcej znaków wywoławczych — gdzie jest przyjemność i korzyść z tego w dalszym życiu? Zależy mi na racjonalnych i przekonywujących argumentach, zrozumiałych dla przeciętnych amatorów radia, takich jak ja. Kilkanaście lat temu głośno było o wielkiej polskiej ekspedycji z udziałem radioamatorów na Francuskie Terytoria Południowe i Antarktyczne, ale nie znalazłem nigdzie wspomnień, ani refleksji uczestników tego wydarzenia, Może ktoś się odezwie.
Uprzejmie proszę uczestników forum, którzy nie mają nic do powiedzenia na ten temat, aby nie dopisywali swoich komentarzy. Obserwuję czasami to forum i zauważyłem, że bardzo wiele wypowiedzi jest nie na temat, albo tylko modną obecnie mową nienawiści. ,)
Nie tam napisałem gdzie chciałem wpis wyżej
A może po to abyśmy mogli zaliczyć kolejny kraj ,wyprawę , wysepkę . Sa sprawy bez racjonalnego wytłumaczenia . Jeśli za swoje pieniądze zabierają nam czas i nerwy a mimo wszystko ,kręcimy gałą szukając ich to...
_________________ SP8ILF Marian Roman Wszyscy młodzi, piękni i mądrzy za lat 50-siąt będziecie starzy , pomarszczeni , łysi i psu na budę Wasza dzisiejsza wiedza . Pamiętajcie !!! I błagam piszcie jeśli macie coś konkretnego do powiedzenia, jeśli nie to włóżcie palec w ... a nie stukajcie w klawiaturę !!! 73 mni dx | | | Electra | 23.11.2024 22:03:47 |
|
| | | sp3suz | 11.02.2019 21:57:20 |
Grupa: Użytkownik
QTH: JO72SV
Posty: 3407 #2636788 Od: 2011-3-19
| Henryku! A czytałeś "przygody Tomka" autorstwa Alfreda Szklarskiego? A czytałeś "Tumbo z Przyladka dobrej Nadziei" Centkiewiczów? Jak nie, to przeczytaj. A słuchałeś "zakazanych owoców" czyli pirackich stacji? A słuchałes RWE? To TU jest magia radia! Przynajmniej dla mnie. Seks jest nieprzyzwoity tylko gdy jest właściwie uprawiany ! Podobnie jest z krótkofalarstwem - hi. _________________ Pijmy piwo jedzmy śledzie , będziem silni jak niedzwiedzie! | | | click | 11.02.2019 22:32:08 |
Grupa: Użytkownik
QTH: Warszawa
Posty: 30 #2636811 Od: 2018-10-27
| Pasiecie starego wypalonego trola _________________ FT1000D TS940S TH6DXX HF2V ALL OLD | | | sq6ade | 11.02.2019 22:34:31 |
Grupa: Użytkownik
QTH: Wrocław (Breslau) Party-n
Posty: 15172 #2636812 Od: 2008-3-21
|
Z Rybnika ? _________________ Wiosna się budzi w całej naturze Witana rzewnym słowików pieniem, W zielonym gaju, ponad strumieniem, Kwitną prześliczne dwie róże.
| | | SQ5W | 11.02.2019 23:30:36 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 1177 #2636830 Od: 2010-3-17
UŻYTKOWNIK ZABLOKOWANY | Myślę, że odpowiedź można sprowadzić do jednego, wyczerpującego wszystkie wątpliwości słowa: PRZYGODA. | | | sp3suz | 12.02.2019 09:06:27 |
Grupa: Użytkownik
QTH: JO72SV
Posty: 3407 #2636891 Od: 2011-3-19
| SQ5KLN pisze:
Pojechali, bo chcieli i mogli - to wystarcza. Zdarza mi się brać udział w różnych wyprawach survivalowych czy offroadowych (żadne tam wyczynowe "UAZ-em na biegun" czy "ze scyzorykiem przez Syberię", wolę bardziej lightowe klimaty) i gdyby tak próbować podać racjonalne powody "za", to... nie ma żadnego. Obiektywnie to tylko niepotrzebna strata pieniędzy i czasu, ale są też czynniki nieobiektywne jak frajda z pokonywania kłopotów i trudności po drodze, dużo czasu spędzonego w gronie przyjaciół itp. Jednemu frajdę sprawia skok na spadochronie, drugiemu zebranie kolekcji unikatowych znaczków pocztowych a trzeciemu pokazanie, że da się wleźć z radiem na Bouvet bez pomocy śmigłowca - ludzie to robią nie dlatego, że obiektywnie "tak trzeba", tylko że można a oni chcą (subiektywnie) to zrobić.
Apropos filmów promocyjnych o których wspomniałeś: różne rzeczy do różnych ludzi trafiają, do niektórych trafia film pokazujący topową stację a do drugiego wręcz odwrotnie, trafi pokazanie, że można mieć "shack w plecaku" (sam fakt, że zabieram na zloty survivalowe FT-817 spowodował, że w eterze mamy kilka nowych znaków, nie musiałem nic promować, żadnych szyldów, filmów, specjalnych koszulek i czapek czy ulotek, wystarczyło, że ktoś podszedł i się zapytał po co ja wieszam ten wielki trójkąt z kabla na drzewach i "co to za CB-radio", pół godziny rozmowy, pokazanie co i jak a przy następnym zlocie za rok już niektórzy przychodzą pochwalić się znakiem ). Promowanie poprzez przedstawianie co jest marzeniem czy ideałem już dla wkręconych w to hobby na niektórych działa zachęcająco, a dla innych zadziała odwrotnie, od razu powiedzą "za wysokie progi na moje nogi", dlatego warto też przedstawiać nie tylko jak wyglądają topowe stacje, ale także te przeciętne oraz lowendowe czy QRP.
To prawda. Pokazanie ludziom że poza CB i klasycznym Radio TV jest jeszcze coś przez duże "C", i że nie taki diabeł straszny. Bo niektórzy nawet o tym słyszeli ale sie bali do tej pory "bo to za trudne". Jeden dobry nadawca w okolicy przyjazny dla młodych i starych moze wiecej zachęcić jak wszystkie kluby na raz. Kluby są daleko a taki gość blisko. W dodatku okazuje się ze to jak to sie mówi normalny ktoś. I to jest TO. _________________ Pijmy piwo jedzmy śledzie , będziem silni jak niedzwiedzie! | | | SM0JHF | 07.03.2019 15:17:32 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 102 #2644636 Od: 2013-6-25
| Na początku lutego 2019 upubliczniłem moje pytanie na temat ekspedycji radiowych organizowanych przez radioamatorów. Nikt nie podał racjonalnych i przekonywujących motywów takich akcji. Najbardziej ubawiła mnie wypowiedź, że takie przedsięwzięcia propagują i upowszechniają zainteresowanie techniką radiową i amatorską radiokomunikacją. Jest to szczególnie aktualne na bezludnych wyspach lub w środku dżungli. Inspiracją do mojego pytania była przygoda trzech staruszków, którzy wybrali się po raz kolejny na wyspę Nowa Gwinea. Po kilku dniach nadawania na krótkich falach, zostali okradzeni ze wszystkiego przez tubylców. Domyślam się, że tubylcy zainteresowali się radiokomunikacją amatorską i postanowili poznać tajniki tego hobby.
Kilka dni temu przypomniałem sobie moje pytanie, także za sprawą Nowej Gwinei. Dowiedziałem się, że od początku tego roku ponownie, choć sporadycznie nadaje ze wschodniej części wyspy polski misjonarz, Brat Wiktor, SVD - ze Zgromadzenia Słowa Bożego. Używa on znaku wywoławczego P29KW i uruchomił się także emisją FT8. Nie jest to oczywiście żadna ekspedycja radiowa, ale doskonały przykład zastosowania amatorskiej radiokomunikacji jako wsparcia i alternatywy w trudnych warunkach. Na wyspie istnieje sieć komunikacji cyfrowej, włącznie z telefonią GSM. Rok temu rejon nawiedzony został przez bardzo silne trzęsienie ziemi. Poza tym, infrastruktura komunikacyjna jest bardzo zawodna w tropikalnym klimacie. Wiktor, P29KW, zajmuje się m.in. utrzymaniem w dobrym stanie elektronicznych urządzeń misjonarzy. Jego sprzęt radioamatorski jest dość skromny. Ma stuwatowy transceiver FT-857, piętnastowatowy SDR RS-918 używany do emisji cyfrowych i antyczny, lampowy Kenwood TS-520. Antena to wielopasmowy Inverted-V, ale wkrótce spodziewa się przywrócić do dobrego stanu 6-elementową Yagi.
www.qrz.com/db/P29KW
https://pl.wikipedia.org/wiki/Werbi%C5%9Bci
Od kilku dni trwa akcja wsparcia misjonarzy pod nazwą Misjonarz na Post. Okazuje się, że ponad 2000 polskich misjonarzy - księży, zakonników i zakonnic - działa na całym świecie. Akcja ma na celu duchowe wsparcie. Mimo tego, że sam jestem niereligijny, wiem, że misjonarze pomagają wielu ludziom żyjących w bardzo trudnych warunkach. Uczestnicy ekspedycji z reguły nie pomagają nikomu, a jedynie generują megawatowe chmury smogu elektromagnetycznego z tysięcy radiostacji. Ilu jest obrońców klimatu wśród tych łowców?
https://misjonarznapost.pl/
Nie chciałbym zostać ani misjonarzem, ani uczestnikiem ekspedycji radiowej. Ale widzę sens w używaniu amatorskiego radia w dżungli, lub w bazie na Antarktydzie. Nadal nie widzę racjonalnego motywu wyjazdu z toną sprzętu, ryzykując zdrowie i życie, w celu zapisywania innych radioamatorów do swojego komputera i powtarzanie five-nine przez cały czas. Ponad 10 lat temu organizowano polską ekspedycje radiową na francuskie wyspy przy Antarktydzie - nazywane TAAF. Podobno zgłosiło się kilku, a może kilkunastu chętnych i chciałbym aby ktoś z nich wyłożył mi - ciemnemu głupkowi - co ich do tego skłoniło. I jak tam było.
W miejscowości Pieniężne na Warmii działa misyjne seminarium i był tam klub krótkofalowców SP2YSD, który wpłynął na to, że wśród zakonników SVD jest kilku aktywnych nadawców. Klub nie jest dziś aktywny, ale w budynku seminarium jest bardzo ciekawe muzeum etnograficzne, które mam zamiar odwiedzić przy najbliższej okazji. Można się tam dowiedzieć czegoś interesującego o egzotycznych miejscach, a nie tylko five-nine.
www.qrz.com/db/SP2YSD
https://pl.wikipedia.org/wiki/Muzeum_Misyjno-Etnograficzne_Ksi%C4%99%C5%BCy_Werbist%C3%B3w_w_Pieni%C4%99%C5%BCnie
Powtarzam moją prośbę o niewypowiadanie się nie na temat, lub po to aby dodać, że nie ma się nic do powiedzenia.
Henryk, SM0JHF
| | | sp3mep | 07.03.2019 23:29:13 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 3889 #2644737 Od: 2009-2-21
| no tak , sporo racji w tym co piszesz, ale idąc Twoim tokiem rozumowania, po co włazić na K2 ? albo , po co z K2 zjeżdżać na nartach ? a po co lecieć na Marsa? każdy z nas ma swój Mount Everest, _________________ Jurek ------------------- od czasu jak znam alfabet Morsa nie mogę słuchać padającego deszczu, wczoraj wołał mnie na drinka, trzy razy, i to po imieniu, (nie moje :-)) | | | EI2KK | 08.03.2019 00:10:31 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 1746 #2644740 Od: 2012-8-7
| sp3mep pisze:
, po co włazić na K2 ?
Mount Everest,
...bo one tam są... _________________ Alles hat ein Ende, nur die Wurst hat zwei.
DMR TG 2600 (2720126)
| | | SP5XO | 08.03.2019 06:46:35 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 101 #2644779 Od: 2017-2-12
| Myślałem, że na tym forum nic mnie nie zdziwi. Jednak ten temat jest jednym z najbardziej kuriozalnych, jakie tu znalazłem. Nie dlatego, żeby pytanie było kuriozalne. Nie jest może specjalnie mądre ale ktoś może przecież nie wiedzieć niczego o wyprawach DX. Kuriozalne staje się to wszystko, gdy zobaczymy kto pyta. To trochę tak, jakby Dariusz Szpakowski zapytał o sens grania w piłkę nożną.
Henryk poznał setki czołowych krótkofalowców na całym świecie. Czołowych w krótkofalarskim sporcie - contestingu i dxingu. Był u nich, rozmawiał, robił zdjęcia, pisał o ich pasji. Mógłby wiele o tym opowiedzieć. A on przychodzi na PKI i pyta po cholerę wyprawy z radiem w XXI wieku. Robi to z nutą lekceważenia i nie oczekuje poważnej odpowiedzi. W moim odczuciu jest to zwykłe trolowanie, którego motywacji nie jestem specjalnie ciekaw. Mogę się rzecz jasna mylić a prawdziwe intencje są zgoła inne. Jeśli tak, to forma aroganckiego odpytywania trochę mnie zwiodła, bo też takich intencji nie oddaje. Jednak kawałki o wyższości misjonarzy nad "wyprawowcami" zdają się potwierdzać trolową istotę tego kuriozalnego wątku.
Szkoda, bo Henryk mógłby jak mało kto opowiedzieć o ludzkiej pasji ale zamiast tego wybrał ton wtajemniczonego, który pyta ignorantów dlaczego błądzą. | | | Electra | 23.11.2024 22:03:47 |
|
|
| Strona: 1 / 2>>> strony: [1]2 |
Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!! |
|