Witam serdecznie. Jako że interesuję się historią z lat 1935-1990 już od dawien dawna, a dwa miesiące temu obudziło się zamiłowanie do krótkofalarstwa to chciałem zadać pytanie łączące te dwie kwestie. Mianowicie szukam informacji jak wyglądała łączność od strony technicznej przenośnych radiostacji wykorzystywanych przez konspirację różnych państw. Zasięg tych urządzeń był zapewne nie wielki z uwagi na brak możliwości zastosowania większych anten (ze zrozumiałych względów), odbiorca natomiast często w innym państwie, przykładowo Francja-Anglia. Jasnym jest że korzystano z telegrafii, ale czy wykorzystywano sprzyjającą propagację czy falą bezpośrednią ? Prosiłbym o wszelkie informacje techniczne z tym związane. _________________ CW + QRP - Esencja krótkofalarstwa
Tak masz rację co do łączności ,małe moce i anteny i mniejszy smog eterowy .Zwykła RBM potrafiła zapewnić łączność na 300 km na CW oczywiście na długiej antenie.Na krótkich antenach typu parasol na telegrafii średnio na przyziemnej do 50km. _________________ http://sp6ix.pl.tl
W pieniaczej ziemi jest miasto Pysków. Tam jęzorami robi się wszystko, męstwo w jęzorze, siła w jęzorze, jęzor tam miele, piele i orze.
W internecie niewiele jest takich informacji. Ale jak masz taka możliwość to poszukaj takie pozycji: Kazimierz Malinowski, "Żołnierze Łączności Walczącej Warszawy", Instytut wydawniczy PAX 1983 ISBN 83-211-0378-2. Sporo zdjęć, rysunków i schematów.
Jako ciekawostkę podam, że AK produkowała sprzęt radiowy do komunikacji także na falach UKF w zakresie częstotliwości powyżej 200 MHz. Było to o tyle istotne, ze Niemcy nie dysponowali sprzętem odbiorczym na te pasma i komunikacja mogła się odbywać bezkarnie. Sam kiedyś także usiłowałem zbierać na ten temat informacje i z tego co wiem do budowy tych "tornistrów" (bo tak się te radiostacje nazywały) stosowano wynoszone z zakładów na Karolkowej (Phillips) lampy z produkcji wojskowej RV12P2000. Już za samo posiadanie takich lamp stawiali pod ścianą. Sukcesów.
Dzięki za szybkie i ciekawe odpowiedzi. Fakt, że tych informacji nie ma za dużo a temat bardzo ciekawy, bynajmniej dla mnie. _________________ CW + QRP - Esencja krótkofalarstwa
Jako ciekawostkę podam, że AK produkowała sprzęt radiowy do komunikacji także na falach UKF w zakresie częstotliwości powyżej 200 MHz. Było to o tyle istotne, ze Niemcy nie dysponowali sprzętem odbiorczym na te pasma i komunikacja mogła się odbywać bezkarnie *. (...) do budowy (...) stosowano wynoszone z zakładów na Karolkowej (Phillips) lampy z produkcji wojskowej RV12P2000. ...
Do czego w takim razie były potrzebne Niemcom ukf-owe lampy RV12P2000 jeżeli nie mieli ukf-owego sprzętu ??? Kolejna "urban legend"?
Pewnie zainteresuje Cię więc radiostacja z okresu II WŚ o nazwie Paraset. Wielu ludzi na świecie buduje repliki tej radiostacji. Planuję też się kiedyś za to wziąć. Jest sporo materiałów i dokumentacji na jej temat, np: http://members.shaw.ca/ve7sl/paraset.html _________________ http://www.qrz.com/db/sq1res
Witam. Fakt informacji nie ma zbyt dużo, ale jak się tą tematyką trochę interesuje to całkiem sporo materiału na temat wojennego sprzętu łączności ( w tym polskiego) można zgromadzić. Czy Kolegę interesuje tylko sprzęt nasobny, czy tzw. clandestine (czyli radiostacje szpiegowskie) czy wszystko jak leci? Część materiałów mogę przekazać ale części nie mogę upubliczniać, gdyż nie wiem jak to jest z prawami autorskimi (muszę poszukać źródeł).
Radary.... na falach metrowych... ;-) A potem nie chcieli wierzyć (głównie Doenitz), że alianci mają na falach decymetrowych...
To Ci kolego się trochę pomyliło .Było właśnie odwrotnie , Anglicy mieli radar na maks 30Mhz podczas bitwy o Anglię a na wybrzeżu Francuskim pracowały Freye na 150Mhz ,potem Wurzburgi na magnetronach wnękowych ca 400Mhz. ,poczytaj rewelacyjną książkę Narzędzia mroku Alfreda Prica.Anglicy i Amerykanie byli na poziomie 0 w stosunku do zaawansowanej technologi radiowej Niemiec.Pierwsze radio naprowadzanie poza horyzontalne niemieckich bombowców na cele w Anglii było na niskim UKF (50 MHz), Anglicy do końca nie wierzyli że UKF może "polecieć poza horyzont".Niemcy jedną wiązkę dawali z Dani (kropki), drugą z Francji (kreski), na przecięciu sygnałów operator słyszał dźwięk ciągły i zwalniał bomby , rozrzut nie większy niż 2-3km. Co przy 100 bombowcach nie robiło różnicy.Nocne myśliwce KG100 miały radary na 150Mhz i dwie anteny po bokach kabiny. Problem był w Kriegsmarine z pojmowaniem techniki , ale to chyba bardziej kwestia mentalności dowództwa niż braku dostępności bardzo zaawansowanej technologi, przynajmniej od roku 1941. Grzegorz
Nie całkiem prawda ,Anglicy może i tak ale alianci mieli na Lancasterach pierwszy radar na 3cm z anteną pierścionkową (loopantena) mnie też to intrygowało i znalazłem opisy wykorzystania tego typu radarów,tylko poszukać historia radarów i radia jest jak wiosenny poranek w słońcu i bardzo ciekawa. _________________ http://sp6ix.pl.tl
W pieniaczej ziemi jest miasto Pysków. Tam jęzorami robi się wszystko, męstwo w jęzorze, siła w jęzorze, jęzor tam miele, piele i orze.
nic mi się nie pomyliło - vide wpis Grzegorza :-). Anglicy już mieli na jednostkach nawodnych stacje w zakresie decymetrów, a Niemcy ciągle wierzyli, że "metrowe" to jest to... Potem alianci jeszcze skrócili - m.in. wzrosła dokładność namierzania... Niemcy mieli duże możliwości techniczne w bardzo różnych dziedzinach (np. fotografia :-)) co mnie fascynuje, ale z różnych względów praktyczne zastosowania (np. radarów dm/cm były bardzo opóźnione... jak dla mnie bardzo ciekawe sprawy, szczególnie te dotyczące u-boot'ów i ich wyposażenia... No, ale to trochę taki off-topic ;-) Może kiedyś się pojawi taki temat w oddzielnym wątku - chętnie poczytam :-).
Serdecznie pozdrawiam fascynatów techniki z okresu II wojny światowej ( wtym niemieckiej) Jurek, SP5TZY _________________ Jurek, SP5TZY
Nie wspomnieliście jeszcze o pracy ludzi pokroju inżyniera Manczarskiego i Heftmana. Otóż podczas wojny powstała polska radiostacja desantowa nazywana popularnie pipsztokiem (pierwsza wersja to była Nelka). Był to transceiver z odbiornikiem reakcyjnym, nadajnik stabilizowany kwarcem. Urządzenie o dwa razy większej mocy wyjściowej niż paraset i bardzo dobrym odbiornikiem. DEtale są tutaj. Pierwszą radiostacją de facto desantową tej klasy była A1 wyprodukowana w zakładach AVA w Warszawie (nazwa od znaków Palluth+Heftman, TPAV+TPVA). A1 miała nadajnik na lampie 6L6, podobnie jak wiele innych radiostacji z tego okresu. Przy mocy nadawczej rzędu 10W taka radiostacja w zakresie około 5-7MHz w dzień i 3-5MHz w nocy zapewniała bezproblemową łączność z Londynem na telegrafii. Oto polska radiostacja A2 czyli Nelka w rękach francuskiego kolekcjonera:
nadajnik
Niestety nie mam zdjęcia radiostacji A1. Późniejsze modele już wykonane w Anglii korzystały z podwójnej tetrody strumieniowej, która oddawała jeszcze większą moc do anteny. Polska radiostacja była prawie dwa razy mocniejsza od amerykańskiej szpiegowskiej RS-1. Była także przystosowana do anteny promieniowania pionowego (antena Manczarskiego), dzięki której namierzenie stacji na fali przyziemnej było bardzo trudne.
Do tego należy dodać fakt, że inżynierowie przygotowali obwód końcowy w ten sposób, by radiostacja potrafiła wykorzystać antenę z różnymi przeciwwagami, w tym z zasilaniem symetrycznym. Takie radio mogło z powodzeniem użyć długiej anteny longwire, która przy zysku rzędu 6-8 dB do anteny izotropowej dawała bardzo dobre wyniki. W tym czasie po prostu nie było tak silnych zakłóceń.
W dokumencie z Dropboksa jest błąd - późniejsze serie nie zawierały już lampy 6L6 ale tak, jak wspomniałem podwójną tetrodę 829 a zatem dysponowały nadajnikiem o całkiem solidnej mocy. Oto schemat urządzenia ze strony cryptomuseum.com
_________________ Sent from Marconi Oceanspan with 3x807 in the finals. Pozdrawiam, SP5XMI Marcin
Czy Kolegę interesuje tylko sprzęt nasobny, czy tzw. clandestine (czyli radiostacje szpiegowskie) czy wszystko jak leci?
Generalnie i jedno i drugie z dużo większym naciskiem na te "tajemne". Przykładowo jedna z radiostacji komunikowała się z Anglią (dokładnego miejsca odbiorcy nie pamiętam) z okolic Bordeaux (Francja), w prostej linii chociażby do wybrzeża Anglii mamy +-700km. Brak niestety dokładnej nazwy radiostacji nadawczej jaki był wykorzystany, jednak nie mogło być to nic dużego na tych terenach. Teraz gdy zgłębiam tematykę krótkofalarstwa, zasięgów, anten itd. zrozumiałem że takie odległości mogły być problemowe w łączności. Daty i godziny transmisji były dokładnie wyznaczone więc łączność musiała być stosunkowo pewna. Więc ciekawe czy przy wyznaczaniu terminów kontaktu brali pod uwagę propagację, bezpośrednio to raczej ciężko. Ciekawa jest też kwestia ówczesnej wiedzy na temat propagacji i rozchodzenia się fal radiowych. Może doczytam coś w materiałach od Was które pozostawiłem na późny wieczór. Dziękuję za wszystkie informacje i cenne namiary na źródła wiedzy. Chciałbym pogadać z Wami o tym w eterze ale niestety radiowo to mam puste biurko i brak licencji, wszystko w trakcie realizacji.
Badania nad propagacją rozpoczęto jeszcze przed II wojną, a firmy takie jak Marconi już w 1940 miały opracowane podręczniki dla radiooficerów zawierające porady w zakresie propagacji. Jednocześnie dają radę namierzać niemieckie stacje morskie - także wiedza w tym zakresie już w latach czterdziestych była o wiele większa niż się wielu ludziom wydaje. Z agencjami wojskowymi współpracowali wtedy także radioamatorzy:
Na odbiornikach Marconi serii CR100 skonstruowanych w 1941r. (od nich pochodziły niesamowicie popularne CR300, instalowane na wielu statkach marynarki handlowej oraz korwetach klasy Flower) regularnie prowadzono nasłuchy. Czułość tych urządzeń jest całkiem niezła i z powodzeniem mogły odbierać sygnały na 3-5-7MHz pochodzące z Europy. Miałem okazję słuchać trochę na CR100 i osobiście zrobiłem QSO z kimś, kto słuchał na CR300/3 - a ja nadawałem z FT817ND. Antena to pozioma delta, pasmo 7MHz, odbiornik niedaleko Stanford, nadajnik w SP5. _________________ Sent from Marconi Oceanspan with 3x807 in the finals. Pozdrawiam, SP5XMI Marcin
Ja polecam książkę "W imieniu Rzeczypospolitej" Stefana Korbońskiego. Delegata na kraj w Polskim Państwie Podziemnym. Bardzo sporo informacji jest w niej zawartych właśnie na temat łączności radiowej w czasie okupacji. Wiele wątków związanych z krótkofalowcami. Bo to oni w głównej mierze tworzyli struktury łączności AK. Generalnie znali zasady rozchodzenia się fal radiowych i propagacje na poszczególnych pasmach. To w tamtych czasach dla fachowców było ogólnie znane. Używano różnych pasm. W większości były to jednak łączności na fali "jonosferycznej". Mam na myśli łączności typu "okupowany kraj a Anglia". W książce bardzo ciekawie jest opisana miedzy innymi działalność konspiracyjnej radiostacji " Świt". Bardzo ciekawy wątek. Radiostacja nadawała z tereny Wielkiej Brytani. Ale chodziło o to żeby przekonać społeczeństwo iż nadaje z terenu okupowanego kraju. co podnosiło morale społeczeństwa a Niemców doprowadzało do wściekłości ! I to się udawało ! W tym celu potrzebna była bardzo szybka wymiana aktualnych informacji miedzy krajem a centralą w UK. Informacji nawet sprzed kilku godzin ! Np dotyczących represji okupanta czy tez akcji AK. Ale to wszystko jest własnie świetnie opisane w tej książce . Polecam ! _________________ 73 Marek sp6nic
Tak przy okazji - łączność Warszawa-Londyn nie była jakoś szczególnie trudna od strony propagacji. Załóżmy, że po obu stronach są proste anteny - dipol na 10m - moc nadajnika 10W, emisja CW. Tak mógł wyglądać plan:
W praktyce jednak w centrum nasłuchowym były o wiele lepsze anteny - najbliższym odpowiednikiem powinna być antena ścianowa lub rombowa o zysku rzędu 13-15dB do izotropowej. Przy 5W i dipolu na 10m, widać, że łączność do takiego centrum nietrudno nawiązać:
Wniosek jest prosty - zimą w dzień trzeba użyć częstotliwości w okolicach 7-10MHz, w nocy 3-5MHz. Latem 10MHz w dzień, 5-7MHz w nocy. Przy predykcji założyłem aktywność słoneczną właściwą dla 1942r. (zejście z górki, odpowiada z grubsza predykcji na 2017).
Nawet najgorszy możliwy wariant - moc 1W, CW, obie anteny izotropowe (bez żadnego zysku energetycznego!) - łączność da się nawiązać. Z okolic Paryża do Londynu jest jeszcze prościej - wg predykcji wystarczy 0,5W i dwa dipole, 5MHz dzień, 3MHz nocą. Radiostacja klasy pipsztoka dysponująca 10W w antenie longwire 2 lambda wycelowanej na Londyn mogła zapewnić stuprocentową łączność przez praktycznie całą dobę. _________________ Sent from Marconi Oceanspan with 3x807 in the finals. Pozdrawiam, SP5XMI Marcin
Z mojej zabawy w krótkofalarstwo pamiętam łączności z RBM-1 z wymienioną końcówką około 10W zrobiłem z LW83m swojego pierwszego Wujca na CW w roku 66 to była zabawa. _________________ http://sp6ix.pl.tl
W pieniaczej ziemi jest miasto Pysków. Tam jęzorami robi się wszystko, męstwo w jęzorze, siła w jęzorze, jęzor tam miele, piele i orze.