| Strona: 1 / 1 strony: [1] |
[HUMOR] Meksykanie nie są krótkofalowcami (raczej)Czyli fotominiantenowa relacja z Meksyku.... | |
| | SQ5KVS | 25.08.2015 16:53:03 |
Grupa: Użytkownik
QTH: Warszawa/Gocław
Posty: 2339 #2163166 Od: 2011-9-28
Ilość edycji wpisu: 3 | Witajcie. Będzie długo, ale jednorazowo.
Byłem w Meksyku, i wróciłem. Choć niektórzy sugerowali że powinienem zaszczepić się na ołów, inni z kolei mówili ze szczepienia są darmowe jeszcze na lotnisku w Meksyku City, to muszę powiedzieć, że było super. I nic złego nie widziałem. Tzn prawie.
Ponieważ moja Luba miewa konferencje naukowe w różnych (dość nieraz dalekich) miejscach na kuli ziemskiej, tak jakoś wyszło że najnowsza konfa odbywała się w Meksyku - a konkretnie w San Cristobal de Las Casas - małym, liczącym nieco ponad sto tysięcy mieszkańców miasteczku na południu Meksyku. Uczelnia pokrywa część wydatków, więc ja, niejako na doczepkę, też tam byłem, szkoda nie lecieć, przecież półdarmo
Na początku próbowałem podejść do sprawy jak krótkofalowiec - tzn przed wyjazdem zobaczyć czy i jak w ogóle można stamtąd nadawać. Bardzo szybko okazało się że nie jest to takie proste, a w zasadzie - z różnych powodów - jak odpisał mi ichniejszy odpowiednik PZK i klub krótkofalarski w San Cristobal - NIE DA SIĘ. Nie da się uzyskać tymczasowego pozwolenia na nadawanie, bo mieli miesiąc temu wybory prezydencko/lokalne, w związku z czym urzędnicy którzy mogli by wystawić odpowiednie papierki - już nie pracują/jeszcze nie pracują, niepotrzebne skreślić, potrzebne dopisać - okres przejściowy plus minus pół roku, a poza tym mają problem ze strajkującymi nauczycielami/lokalsami (w zależności od stanu) / studentami / służbami / niepotrzebne skreślić, potrzebne dopisać. Dodam, że jako naród południowy, przykładają się do tego co robią całym sercem, więc jak strajkują to na całego - tzn to co robią np. nasi strajkujący górnicy (czyli petardy i śruby) to poziom mniej więcej sypiania piaskiem po oczach w piaskownicy. W każdym razie, nadawanie wybiłem sobie szybko z głowy, w ramach możliwości odbioru poprzestałem na donglu do netbooka (zawsze można ściemnić że to do telewizji
Nie będę rozpisywał się co robiliśmy, i gdzie byliśmy, zatoczyliśmy coś w rodzaju okręgu przez południowy Meksyk. Podróżowaliśmy autokarami raczej lepszymi - koszt przejazdu 500km busem z klimą i WC'tem to jakieś 100zł. Drogi raczej średnie, dużo spowalniaczy.
Nasz objazd obejmował mniej więcej: MexicoCity - 2200m npm, przyjemna temperatura 22-258C, tłum, lekki smrodek, 15 linii metra, piramidy Teotichuacanu, Frida + Diego Rivera + masa policji w 500 rodzajach + wojsko w 200 rodzajach + na ulicach pojazdy wszelkiej maści i koloru, od starych rzęchów do cacuszek z USA. -> Oaxaca - bardzo miłe centro Historico, wizyta - przypadkowa w planetarium, wizyta w ruinach Zapoteków w Mitli + wizyta w skamieniałym wodospadzie "Hierve el Agua" i destylarni Metaxy
-> Salina Cruz nad Pacyfikiem - pół dnia, 40 stopni + 100% wilgotności + miasto - nic fajnego, ale za to ekstra fale + serferzy. No i pomocny, mocno zalany meksykanin który na wieść że jesteśmy z Polski krzyknął "Dzień dobry!!" a zaraz potem dodał "La Kurwa Mać!!"
-> Nocna jazda autokarem do San Cristobal - też 2000 npm, bardzo fajny klimat, jak nasze Zakopane tylko mniej ludzi i ładniej, dużo Indian, głównie Majów, ciekawa kultura + wizyta w Majańskim kościele - rewelacja i totalne zaskoczenie, przepłynięcie Kanionu Sumidero - ściany ponad 1500m w górę i wiele więcej, aha, no i konferencja..
-> Nocna jazda do Vera Cruz - zobaczyć z kolei jak wygląda zatoka Meksykańska. Vera Cruz wygląda jak portowe miasto. Tym razem było 100 stopni + 200% wilgotności.. Obejrzeliśmy stary fort gdzie trzymali większość znanych i zasłużonych osobistości (np. Benito Juareza, pierwszego prezydenta). I wycieczka do el Tahin - znów piramidy, tym razem bardziej w dżungli. Na plus bardzo wygadany (po angielsku) przewodnik plus jego lokalny kolega - świr geomancer albo coś jakby
-> Puebla - takie miasteczko kilkumilionowe, słynące zwłaszcza z produkcji ceramiki (Hiszpanie zaraz jak zauważyli że Indianie mają zdolności artystyczne, to tych co znali się na wyrobach garncarskich zgonili właśnie do Puebli celem zmuszania do produkcji). Bardzo ładne, sporo domów w kaflach różnej maści i pokroju, hitem były też ceramiczne umywalki/klozety itp, w kwiatki, wzorki, ptaszki, pieski itp, itd.. Oczywiście kilka kafli (umywalka była za ciężka, a szkoda) kupiliśmy. No i wizyta w piramidach w Choluli - kto wie czy nie największa w Meksyku, choć słabo ją widać, bo na górze postawili całkiem słusznych rozmiarów, pełnowymiarowy kościół... -> I znów Meksyk, skąd znów 11 godzin lecieliśmy, tym razem do Frankfurtu... Bolały nas tyłki, a o 23-ciej podali obiad
Podsumowując - bardzo różnorodnie, ciekawie, kolorowo, nieco smrodliwie i natrętnie (dodatek - 60% ludności Meksyku to metysi, około 30% to czystej krwi indianie, reszta to kosmici zza atlantyku). Krajobrazy - ekstra. Kultura indiańska przemieszała się z hiszpańską i momentami nie wiadomo co jest na wierzchu - przykład właśnie Majańskiego kościoła, w którym wszystko jest totalnie inaczej, tylko fasada jest jakby nam znana. Meksykanie raczej mili, jakoś nas nie kantowali, ale znajomość hiszpańskiego choćby w podstawach jest konieczna. W pogodny wieczór fiesta, wszyscy wyłażą na place i śpiewają, bawią się, dzieciaki ganiają, jest miło i radośnie.
To czego się należy wystrzegać to - przesadnego podejścia do różnych praw np ruchu drogowego (choć są mocno uważni), terminów ("jutro, później"), niemożności czegoś ("wszystko się da"), oraz - poważnie - kontaktu - zwłaszcza w sytuacjach krytycznych - z wszelkiej maści biurokracją. Biurokracja jest łasa na pieniądze, rozdęta, powolna, można gdzieś zaginąć i nigdy nie wypłynąć. Jeśli jeszcze jest to jakaś policja i wojsko, to żegnajcie. Po Meksyku wzdłuż i wszerz biegają hordy mundurowych (policja municipal, policja federal, policja auxilar, policja jakaśtam.... + wojsko), które to hordy zapewne ganiają hordy przemytników, producentów koki, El Ciapę, migrantów z południa do USA i strajkujących nauczycieli (którzy, jak słyszeliśmy, w ramach strajku wysadzili jeden czy dwa lokale wyborcze.. ot tak). Jedni (na pewno, bo widziałem) i drudzy (bardzo prawdopodobne) mają w dłoniach karabiny lub przynajmniej strzelbę. Skontrolować mogą cię zawsze i po prostu - np, w autobusie pod piramidy - dwóch panów wsiada, jeden trzyma kamerę i kręci wszystkich pasażerów, drugi dla utrzymania powagi urzędu, karabin. Jak nie musisz, nie dyskutuj. Albo - w środku dżungli w autobusie, śpisz a tu nad tobą staje gość w czapce z daszkiem i szortach. I mówi żeby paszport okazać. Władza jest święta, i identyfikować się (jak choćby u nas, konduktor) nie czuje potrzeby, bo jest władzą. Ten gość mnie nieco zestresował, dać mu do ręki paszportu bym mu nie dał, ale zobaczył tylko że my z UE i poszedł. Na szczęście.
No ale, wracając do tematu... Radio, w ogólnym znaczeniu tego słowa czyli radiokomunikacja, jednakowoż jest tam rozpowszechniona. O dziwo (może to ktoś wyjaśni kto ma większą wiedzę w zagadnieniach TV Sat) prawie na każdym dachu jest słusznych rozmiarów antena satelitarna. Część co prawda nie używana, bo widziałem taką która została wykorzystana jako przykrycie altanki (w sumie sprytne.... krzaki się dobrze po tym pną..). Tak więc gdyby ktoś szukał talerzy w dobrej wielkości i na pewno tanio - niech pyta znajomych z Meksyku
Widać ze to kraj gdzie wyładowania elektryczne się zdarzają często, bo na większości budynków (poza talerzem) jest też sporej wysokości patyk który wygląda jak piorunochron. Część masztów sprawia wrażenie jakby były tylko po to. Druga dziwna rzecz, której nigdzie indziej nie widziałem - na dużej ilości budynków "poważniejszych" typu urząd, stacja benzynowa, itp jest sporej wielkości maszt (kilkanaście metrów) z kilkoma antenami:
Gdzieś na mikrofalach padło pytanie czy ekranować talerze przed wpływem (albo wypływem)z zewnątrz. Tak się zdarza - to fotka z jakiegoś centrum radionadawczego (tuz koło planetario w Oaxace):
Maja też zwykłe anteny TV, montowane na "dachach" domów (prawo budowlane w Meksyku mówi chyba że pozwolenie trzeba mieć tylko na fundament. A potem ile pięter się chce. Ponieważ finanse pozwalają na postawienie N pięter, to dach zawsze jest płaski i ZAWSZE wystają z niego pręty zbrojeniowe w górę, żeby móc dobudować N+1 piętro. Ohyda, naprawdę...)
A co się tyczy dbałości instalatorskiej... Hm... Wolna mezo-amerykanka. Tak wygląda ulica, ciekawa sprawa że przewód zerowy jest goły, a dookoła niego okręcona (chyba) faza.
- te mogłem spokojnie dotknąć ręką....
Widzieliśmy też anteny typu fraktalna choinka:
Słusznych rozmiarów po ch..ju cewkę od CB (wymiękajcie nasi CB-ści )
Oraz bardzo popularną antenę typu cactus:
Sporadycznie, zwłaszcza przy granicy z Gwatemalą, widywałem wojsko które nadawało z przydrożnych rowów zwykłą anteną typu kawał druta rzucony na drzewo (mieli izolatory porcelanowe!). Jakim TRX'em - nie zdążyłem zobaczyć a pytać nie miałem śmiałości. Wyglądało na coś małego. Zapewne to jakiś NVIS czy cuś. W tych miejscach jest górzysto, infrastruktura komórkowa jest słaba, las, więc zostają tylko krótkie fale.
Próbowałem też coś odebrać, ale zwykle wieczorem padaliśmy ze zmęczenia na twarz, a jak już włączyłem odbiornik to poziom zakłóceń był zbyt wysoki żeby coś dalszego odebrać...
Zdrówko! PS: A gdyby ktoś chciał więcej zdjęć i bez anten, to tu:
http://ponioslo.aminus3.com/image/2015-07-10.html _________________ Karol SQ5KVS | | | Electra | 01.12.2024 02:24:31 |
|
| | | SQ8CBF | 25.08.2015 17:15:02 |
Grupa: Użytkownik
QTH: KN09VQ KROSNO
Posty: 533 #2163181 Od: 2010-5-30
| he he mógłbyś pisać książki podróżnicze.......przeczytałem z zaciekawieniem.. zazdroszczę widoków...VY73! | | | sp9ozz | 25.08.2015 17:18:08 |
Grupa: Użytkownik
QTH: JO90kh
Posty: 266 #2163184 Od: 2010-4-1
| Przydałoby się więcej takich ciekawych reportaży.Bardzo dobrze napisane,czytałem z dużym zainteresowaniem. _________________ 73! Tadeusz SP9OZZ | | | SP2LIG | 25.08.2015 17:43:14 |
Grupa: Użytkownik
QTH: GDYNIA
Posty: 13101 #2163189 Od: 2009-3-16
Ilość edycji wpisu: 1 | W obu Amerykach są tylko dwa normalne kraje tj USA i Kanada reszta zdecydowanie podlega pod przymiotnik dzikie. Jedne bardziej drugie mniej ale dzikie. Jak ognia i zarazy należy unikać jak to jest tylko możliwe wszelkiego kontaktu z wszelkimi osobnikami mundurowymi.
Meksyk ma tą przypadłość że tam ludzie po prostu wyparowują tz był ale już delikwenta nie ma. Swego czasu byłem w dwóch miastach meksykańskich tj w Veracruz od strony Atlantyku i w Acapulco od strony Pacyfiku w obu miastach w miarę bezpiecznie było w dzień. Najlepiej było być ubranym w T-shirt, stare dżinsy i stare klapki, totalnie bez jakiejkolwiek biżuterii. Kasiora to max 10$, wysoce nie wskazany było oddalanie się od centrum miasta to było gwarancją bezpiecznego powrotu do miejsca pobytu. Oczywiście nie wszyscy znikali jak kamfora ale byliśmy ostrzeżeni o takiej możliwości i braku ogólnie pojętego bezpieczeństwa.
Kurorty są bezpiecznie dla gości ale totalnie nie odzwierciadlają codziennego Meksyku. _____________ Greg SP2LIG | | | SQ5KVS | 25.08.2015 18:15:31 |
Grupa: Użytkownik
QTH: Warszawa/Gocław
Posty: 2339 #2163198 Od: 2011-9-28
Ilość edycji wpisu: 1 | Cóż. Wycieczka nasza nie była zorganizowana. Po miastach poruszalismy się wyłącznie środkami komunikacji zbiorowej typu metro, busy colectivo, lub - wszedzie poza Mexico City - na piechotę. Z racji ciekawości były to raczej centra historyczne , ale czasem zaszło się tez poza. W Mexico city zrobilismy pewnie ze 30km pieszo. I żadnego kurortu z palmą i basenem nie mieliśmy Z dworca autobusowego w Salina Cruz do plaży trzeba było obejść cały port, będzie z 5 km. Wracalismy w zasadzie nocą. W ręku aparat, nieco zdarty, no ale jednak.. Kasy tez trochę, choc głownie w pesos. Nic złego, nawet potencjalnie nam się nie przytrafiło. Oczywiście ze nie laziliśmy po fawelach nocą. Nawet w Polsce wolał bym nie. Mieliśmy szczęście? Myśle (i lokalni ludzie to raczej potwierdzali) ze teraz jest tam dużo bezpieczniej niż w latach 90tych czy 10lat temu. Ale pod granicę z USA bym się nie wybierał - Ciudad Juarez i pogranicze - tam trwa wojna. _________________ Karol SQ5KVS | | | sp8nth | 25.08.2015 20:06:25 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 716 #2163260 Od: 2008-9-2
Ilość edycji wpisu: 1 | Witam Byłem w Meksyku w 2009 roku, miejsca mniej więcej te same, podróż zajęła mi prawie miesiąc: https://picasaweb.google.com/105563175675378741819/Meksyk_2009# https://picasaweb.google.com/105563175675378741819/Meksyk_2009_2 https://picasaweb.google.com/105563175675378741819/Meksyk_nurkowanie_Cenoty
Mogę potwierdzić większość spostrzeżeń Karola.
Od siebie dodam tylko, że przed wyjazdem pisałem e-maile do kilku krótkofalowców z Meksyku aby umówić się na spotkanie, niestety żaden nie odpisał, również podczas pobytu żadnych anten krótkofalarskich nie udało mi się wypatrzeć.
Poza tym pyszne jedzonko, super klimat (chciałbym w takim mieszkać), przepiękne zabytki, super nurkowanie w cenotach. Chętnie tam wrócę.
Grzegorz | | | nowy1970 | 25.08.2015 22:37:36 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 126 #2163332 Od: 2011-8-12
| Z Ameryk pisuje Futrzak, tez fajnie się czyta: https://futrzak.wordpress.com/ | | | sp4jfr | 26.08.2015 07:27:24 |
Grupa: Użytkownik
QTH: KO04RA, Nakomiady, Mazury
Posty: 1745 #2163394 Od: 2011-8-12
| Czytałem z ciekawością. Muszę przyznać że masz talenty literackie. _________________ VY 72&73 Bolek
K2 QRP + PA, anteny: druty + HexBeam | | | SQ5KVS | 26.08.2015 10:45:43 |
Grupa: Użytkownik
QTH: Warszawa/Gocław
Posty: 2339 #2163506 Od: 2011-9-28
Ilość edycji wpisu: 3 | Jeszcze krótkie info a propo cen i jedzenia. Sam bilet do Mexico City z Frankfurtu był najdroższym elementem. Cała reszta czyli prawie trzy tygodnie + wycieczki + wyżywienie + przejazdy + hostele i co tam jeszcze to około 3-4 tyś / głowę, więc nie kokos. Ceny - jeśli nie chcecie oszczędzać - nieco tańsze niż u nas (powiedzmy 70%).
Jeśli chodzi o jedzenie to lokale dzielą się (tak jak zresztą wszędzie) na: Bary - piwo + czasem tequilla lub metaxa i jakieś zakąski. Raczej na dłuższą metę będzie ciężko wyżyć Jadłodajnie - czyli można zjeść nieźle w cenach dla ludzi, ale nie oczekujmy że ceratka będzie zawsze starta do czysta - I tu należy się stołować - generalnie - jeść tylko tam gdzie jedzą lokalni ludzie w większych ilościach, a Meksykanie niezbyt często jedzą śniadania (ja np. jem raczej spore), więc jak już muszą to na mieście. Tam gdzie jedzą lokalni, zwykle jest świeże, całkiem niezłe i przystępne. Przystępne to znaczy około 70 pesos (powiedzmy 15 zł). Za tyle też nieraz jest bufet, czyli można jeść ile chcecie Można też drożej, oczywiście, albo taniej (zdarza się i za 20 pesos). Nie zamawiać rzeczy których nie ma w cenniku, bo może się okazać że sałatka kosztuje 100 pesos
Degustatornie - lepiej nie wchodzić. Zwykle pusto, co prawda bywa klima, ale ceny z kosmosu, a nawet jeśli nie to można się najwyżej oblizać bo na jedzenie to jest stanowczo za mało..
Kończąc temat jedzenia - jakiś rozstrój się przytrafi tak czy inaczej, więc jakieś kilka węgli w zapasie + flaszeczkę tequilli czy metaxy (robią też ziołowe, nasze odpowiedniki żołądkowej gorzkiej) jest wskazane, i pomaga. Wegeterianie mają przekichane - z mięsem jest prawie wszystko, poza sałatkami, pizzą margeritą i spagetti. Praktyka pokazała że osobnicy wegetariańscy mogą tam przeżyć, ale jak się pytali o coś bez mięsa, to lokalni ludzie na początku nie rozumieli, a potem mówili: "no, mamy, np kurczak...".
Komunikacja też jest dość tania - bilet na metro w Mexico City to chyba 5 czy 10 pesos - czyli 2.5zł. I - uwaga - można się przesiadać ile się chce, czyli jeździć cały dzień (jakby ktoś się nudził). Co gdzie jest i jak tam trafi, najlepiej wie lokalny menel oraz sprzątacz ulic. Do lokalnych punktów informacyjnych nie ma sensu chodzić (przynajmniej takie jest nasze doświadczenie)
Busy - colectivo mają śmieszną cenę , ale ciężko dowiedzieć się gdzie stają. Koniec języka za przewodnika. Colectivo to takie busiki wielkości.. busika, z dwiema ławkami, a czasem z fotelami. Busy w sensie wycieczki - jeśli całodniowa wycieczka ze zwiedzaniem piramid i dżunglą kosztuje 450 pesos czyli 115zł to chyba tanio? Bywają oczywiście droższe i tańsze.
Busy w sensie autokary komunikacja dalekobieżna - można dojechać wszędzie i niezbyt (jak na nas) drogo. Dwaj główni przewoźnicy czyli ADO i OCC (teraz OCC też jest ADO). Busy dzienne i nocne. Od zwykłego busa po busa z klimą i wucetami (dla pań i panów). Oraz obowiązkowo z ekraników film o Benito Juarezie "La revolucion!". Ceny różne, ale nie powalające - kilkaset pesos.
Hostele - kilkaset pesos. Dokładnie nie pamiętam, bo nie ja miałem kredytówkę Dopytam i dopowiem.
Żeby nie było totalnie offorumowo: Dwa adresy (gdyby ktoś miał pokusę korespondować z nimi na tematy krótkofalarskie): Joaquín Solana XE1R <xe1yjs@jsolana.com.mx> - to jakiś koleś z tego klubu krótkofalarskiego w San Cristoball del las Casas. Odpowiedział na mojego meila, więc żyje.
Víctor Damián Pinilla Morán <xe1vp@fmre.mx> - to osoba z ichniego związku krótkofalarskiego. Też odpisał na meila.
Żeby nie tworzyć nastepnego postu: My z wodą nie mieliśmy problemu - no może faktycznie czasem była trochę letnia. Ale w hostelach byliśmy tylko bardzo rano i prawie w nocy. Warto jednak nieco zaplanować trasę i na booking.com posprawdzać opinie o hostelach, wtedy będzie wiadomo
Zdrówko!
PS: Gdyby ktoś chciał wiedzieć, jak upubliczniać na forum zdjecia z dysku google to tu jest recepta: http://szewski.blogspot.com/2014/01/darmowy-hosting-zdjec-przy-uzyciu.html _________________ Karol SQ5KVS | | | sp8nth | 26.08.2015 11:12:38 |
Grupa: Użytkownik
Posty: 716 #2163526 Od: 2008-9-2
| Dodam od siebie trochę ciekawostek - najlepsze jedzenie jest na bazarach, targowiskach - zawsze jest miejsce gdzie znajduje się kuchnia i stoliki pod chmurką lub kawałkiem brezentu i tam można zjeść świeże lokalne jedzonko za małe pieniądze. W metro w godzinach szczytu obowiązkowe rozdzielanie do osobnych wagonów kobiet od mężczyzn, chyba że kobieta się uprze to wtedy podróżuje w wagonie dla samców - odwrotnie nie dopuszczalne. BUS-y dalekobieżne nocne - uwaga na złodziei, wartościowe przedmioty należy trzymać przy sobie lub pod sobą, w czasie snu w drodze do Meridy poniosłem lekką stratę, jednak to żadna strata w porównaniu z przygodą jaką jest podróż po Meksyku. Hostele szczególnie w głębi kraju proponuję wybierać te w stylu kolonialnym, niezapomniane wnętrza, architektura, woda ciepła tylko o określonych godzinach.
Grzegorz
| | | SQ8CBF | 26.08.2015 15:36:41 |
Grupa: Użytkownik
QTH: KN09VQ KROSNO
Posty: 533 #2163697 Od: 2010-5-30
| Tylko czekać jak odezwie się pan Wojtek C.znany "bosy" podróżnik. i coś jeszcze extra z Meksyku dorzuci. hehe | | | Electra | 01.12.2024 02:24:31 |
|
|
| Strona: 1 / 1 strony: [1] |
<< Pierwsza | < Poprzednia | Następna > | Ostatnia >> |
Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!! |
|