@SP95094KA A może jednak Facebook będzie lepszym miejscem na zamieszczanie fotek z wakacji nad morzem z następującymi później komentarzami i like'ami??
Jeszcze raz przepraszam za frywolną anegdotę i proponuję dla odmiany inną poważną aż do bólu. Rzecz dotyczy radzieckiej (rosyjskiej) rzeczywistości morskiej. Będzie więc jednocześnie "smieszno i straszno". Anegdotę opowiedział "radziecki" marynarz w czasie wizyty na ich statku by za flaszkę whiskacza wycyganić magnetron do radaru. Opowiedział on jak to w czasie kryzysu kubańskiego (bodajże 1962r.) na łowiskach Północnego Pacyfiku uratowali załogę amerykańskiego trawlera. Z powodów których nie pamietam trawler amerykański zatonął i załoga znalazła się w szalupach i na tratwach ratunkowych. Wcześniej nadali "distress". W pobliżu był tylko jeden trawler radziecki, który niebawem przybył na miejsce wydarzenia. Pompolit i kapitan obejrzawszy miejsce napisali telegram do Moskwy z prośbą o pozwolenie (razreszeniie) na uratowanie amierikancow. Radiofocer go nadał. Minęło bodajże ledwie 4 godziny, gdy z Moskwy nadeszła odpowiedź pozytywna i wtedy szalupy z ludzmi zostały podniesione z wody a statek udał się do najbliższego portu USA by ich zdać. Nawet laikowi nie trzeba wyjaśniać, jak bardzo było to niezgodne z różnymi konwencjami o ratowaniu życia na morzu. Opowiadający marynarz nie widział nic niestosownego w tym, że o pozwolenie pytano Moskwę i że o wszystkim decydował pompolit (politiczeskij pomoszcznik kapitana). Na polskich statkach politruków nie było poza czasami najcieższego stalinizmu. _________________ Teoria i praktyka to immanentne części jednej całości.
... o wszystkim decydował pompolit (politiczeskij pomoszcznik kapitana). Na polskich statkach politruków nie było poza czasami najcieższego stalinizmu.
Zamiennikiem hardcorowej wersji sowieckiego pompolita był w polskiej flocie KO = oficer kullturalno-oświatowy potocznie "kaoszczak" - wersja lajtowa wobec wszechmogącego politruka. W latach 1951 - 1956 KO mustrował na statek na etacie oficerskim. Prowadził pogadanki ("wykłady") ideologiczne na zebraniach załogowych w rejsie, pisał raporty do komitetu zakładowego partii, niekiedy pisał donosy do UB (urząd bezpieczeństwa), gdzie "królowa mórz" w mundurze majora pozbawiła niejednego marynarza prawa do pływania. W sprawach zawodowych kaoszczak nie wcinał się do prac żadnego działu może z wyjątkiem kucharza, gdy decydował z ilu jajek ma dostać poranną jajówę. R/O również prowadził łączności zgodnie z procedurami radiokomunikacyjnymi a nie poleceniami kaoszczaka. Na morzu polski kapitan był zawsze pierwszym po Bogu.
P.S. No a "w całym obozie (...socjalistycznym) i tak najweselej było w polskim baraku" Po krwawym czerwcu 1956 i październikowej odwilży kaoszczacy zniknęli z burty. Dla porównania radzieccy towarzysze jeszcze w 1979 roku wychodzili na spacer w Hamburgu tylko trójkami po otrzymaniu rozrieszenia od pompolita.
Tak na marginesie - bardzo dobrym wskaźnikiem poziomu paranoi były drzwi do pokoju radio. Na polskich statkach były normalne. Na radzieckich były pancerne i miały przycisk dzwonka, by "radista" ze środka otworzył. Na polskich i brytyjskich bywały często otwarte na oścież (niektórzy oficerowie lubili dźwięki telegrafii dochodzące z kabiny radio), u nas radio był osobą, która "zawsze coś wiedziała". Echo podobnych nawyków zauważył jeden z naszych kolegów, który kilka lat temu pływał z radiostacją amatorską na pokładzie. Specjalnie słuchał CW na szerszym filtrze i na głośnik. Kapitan i dwóch oficerów jeszcze pamiętali te odgłosy i przychodzili z nostalgią (to nie jest żart).
Bardzo proszę nie zaśmiecać głównego tematu wątku pobocznymi wspomnieniami wakacyjnymi itp. Dziękuję. _________________ Sent from Marconi Oceanspan with 3x807 in the finals. Pozdrawiam, SP5XMI Marcin
.....Na morzu polski kapitan był zawsze pierwszym po Bogu.
Na morzu owszem był ale w porcie krajowym już był którymś z kolei czyli maluczkim. Dwóch innych(dobrze wiesz o kim piszę) często mogli więcej od kapitana, szczególnie w sprawach załogowych. Czy tym razem też będziesz zaprzeczał że tak nie było ????? ___________ Greg SP2LIG
Tak na marginesie - bardzo dobrym wskaźnikiem poziomu paranoi były drzwi do pokoju radio. Na polskich statkach były normalne. Na radzieckich były pancerne i miały przycisk dzwonka, by "radista" ze środka otworzył. Na polskich i brytyjskich bywały często otwarte na oścież....
SP5XMI.
Marcin, na polskich statkach(PŻM)generalnie drzwi do kabiny radiostacji( nie pokoju) były otwarte. To tez zależało od kaprysu r/o. Zamknięte były tylko w czasie rozmów służbowych jak i prywatnych co jest totalnie normalne i zrozumiałe. Prawdą jest również to ze delikatne echo telegrafii rozchodziło się po nadbudówce, nie za mocne bo ludzie wolni od wacht spali. ___________ Greg SP2LIG
Na morzu owszem był ale w porcie krajowym już był którymś z kolei czyli maluczkim. Dwóch innych(dobrze wiesz o kim piszę) często mogli więcej od kapitana, szczególnie w sprawach załogowych. Czy tym razem też będziesz zaprzeczał że tak nie było ????? ___________ Greg SP2LIG[/quote]
"Dwóch innych(dobrze wiesz o kim piszę) często mogli więcej od kapitana, szczególnie w sprawach załogowych."
Zgaduję;
Ten najważniejszy to przewodniczący NSSZ Solidarność - facet od "taczek" i "czuj się zwolniony"?
Zamiast dyskusji o politrukach proponuję coś ciekawego - ciąg dalszy wspomnień o stacji Gdynia Radio.
Gdzie byli najlepsi telegrafiści? W jakim tempie się do nich nadawało? Kto łączył literki w jeden ciąg a nadal pewne słowo i tak wszyscy odbierali? Co wystarczyło napisać, by telegram dotarł na Batorego? Ile ich było?
O tym się dowiecie w trzecim odcinku "CQ DE SPH"
_________________ Sent from Marconi Oceanspan with 3x807 in the finals. Pozdrawiam, SP5XMI Marcin
Pan Jan Kupski jako były operator stacji brzegowej Gdynia Radio specjalista od telegramów(sam się tak określił) w swojej wypowiedzi dotyczącej wysyłania telegramów od rodzin na statek jako przykład zaadresowania podał: Jan Kowalski m/s Stefan Batory.
Statek Stefan Batory został zaprojektowany i zbudowany jako statek z napędem parowym turbinowym i jego symbol był: ts/s a nie m/s. Ten drugi był przynależny dla statków z napędem motorowym, np. m/s Batory.
Być może pan JK przejęzyczył się ale ja to błyskawicznie wyłapałem z jego ciekawej aczkolwiek krótkiej wypowiedzi. ___________ Greg SP2LIG
m/s - motor ship ts/s - turbine steam ship t/s - training ship hms - her majesty ship s/v - sailing vessel st/s - sail training ship
Skrutów przed imionami statków jest niezliczona ilość. Skróty z wyrazem training to po polsku statki szkolne np. Akademii Morskiej. Skrót nie zawsze zawierał prawdę o napędzie lub rodzaju przewożonego ładunku. Przykładowo t/s "Jan Turlejski" był statkiem szkolnym i to było w skrócie ale tego, że miał tłokową maszynę parową w skrócie nie było. Z kolei st/s "Dar Mlodzieży" miał pełniejszy opis.
ps. Jan Turlejski/SPIL _________________ Teoria i praktyka to immanentne części jednej całości.
m/s - motor ship ts/s - turbine steam ship t/s - training ship hms - her majesty ship s/v - sailing vessel st/s - sail training ship
Skrutów przed imionami statków jest niezliczona ilość. Skróty z wyrazem training to po polsku statki szkolne np. Akademii Morskiej. Skrót nie zawsze zawierał prawdę o napędzie lub rodzaju przewożonego ładunku. Przykładowo t/s "Jan Turleski" był statkiem szkolnym i to było w skrócie ale tego, że miał tłokową maszynę parową w skrócie nie było. Z kolei st/s "Dar Mlodzieży" miał pełniejszy opis.
Jeżeli chodzi o t/s Jan Turlejski to wytłumaczenie skrótu t/s jest takie, to znaczy trochę inne jak podałeś : statek został zbudowany 1950r jako trawler i przekazany do eksploatacji Dalmorowi pod nazwą t/s Raba jako statek łowczy. W 1953r decyzją MŻ t/s Raba została przekazana PSRM w Gdyni jako statek szkolny rybacki, wtedy dopiero otrzymał nazwę t/s Jan Turlejski. Skrót do kasacji statku pozostał ten sam czyli t/s. Tankowce również miały przed nazwą t/s - tanker ship.
Nie odbieraj mojego postu że czepiam się, ale nasze wypowiedzi czytają koledzy zieloni w temacie i oni muszą znać stan faktyczny. ______________ Greg SP2LIG
Greg, skoro jesteś taki skrupulatny i poprawiasz drobiazgi, to poproszę podaj razem z nazwą statku także jego znak wywoławczy. To się da znaleźć. Ludziom morza jest prościej. Mogą pójść na przykład do Akademii (którą większość dawniej ukończyła) albo do Muzeum Morskiego. Mają znajomości, wiedzą do kogo zadzwonić.
Ja mogę szukać tylko w Internecie. Gdy montowałem filmy z listami trafiki stacji Gdynia Radio/SPH i Szczecin Radio/SPE, udało mi się zebrać znaki i zdjęcia (!) wielu wywoływanych statków wywoływanych. Szukanie statku znając jego znak jest o wiele trudniejsze niż szukanie znaku statku o znanej nazwie. _________________ Sent from Marconi Oceanspan with 3x807 in the finals. Pozdrawiam, SP5XMI Marcin
Greg, skoro jesteś taki skrupulatny i poprawiasz drobiazgi, to poproszę podaj razem z nazwą statku także jego znak wywoławczy.....
Proszę bardzo, jak pan każe sługa musi; statek szkolno rybacki t/s Jan Turlejski ex trawler t/s Raba posiadał znak wywoławczy SPIL.
Marcin, tak jak napisałem wcześniej ten wątek czytają również koledzy totalnie bez jakiejkolwiek wiedzy morskiej i im jesteśmy winni przekazać w miarą naszych możliwości prawdę czyli tak jak było faktycznie a nie jakieś półprawdy lub niedomówienia. Dlatego jak mam wiedzę w danym temacie to ją ujawniam lub próbuję wprowadzić korektę podpartą osobistym doświadczeniem lub wiedzą z innego ale wiarygodnego zródła.
Jeżeli chodzi o znaki wywoławcze to nie wszystkie zródła je podają ale będę starał się na przyszłość podawać znaki wywoławcze dla wszystkich statków polskich które trafią tu do wątku.
Cyt" skoro jesteś taki skrupulatny i poprawiasz drobiazgi " koniec cytatu. Marcin powyższe nie wynika z mojej złośliwości tylko z mojego charakteru. Dzięki temu że nigdy nie podcierałem tyłka szkłem to zawsze dopłynąłem do portu bez pomocy holowników, ot i cała tajemnica. Nie raz i nie dwa trzeba było z g.... bat kręcić żeby płynąć dalej. Jeżeli będę mógł Tobie pomóc to chętnie to zrobię w temacie morskim, oczywiście jeżeli będę posiadał stosowną wiedzę. ____________ Greg SP2LIG
Dzięki, teraz wrócimy na chwilę do fonii. Wiecie o tym, że R/O rozmawiał za darmo? Rozmawiał krótko, ale nigdy za to nie płacił. Przedstawimy także zabójcę telegrafii. Był nim radioteleks SITOR ARQ. Pierwsze w Polsce urządzenie firmy Philips zostało zainstalowane na stacji Gdynia Radio oraz na pewnym bardzo znanym polskim statku badawczym. Miłego oglądania.
Następny odcinek będzie z pewnym opóźnieniem, wymaga dalszych poszukiwań. Niestety nie dysponuję zdjęciem kabiny radiostacji na Prof. Siedleckim, nie mam również zdjęć kilku innych urządzeń. _________________ Sent from Marconi Oceanspan with 3x807 in the finals. Pozdrawiam, SP5XMI Marcin
statek szkolno rybacki t/s Jan Turlejski ex trawler t/s Raba
W czasie wielu lat w służbie szkolnictwa morskiego t/s Turlejski był na początku po przekazaniu rzeczywiście statkiem szkolno - rybackim. Większość czasu był jednak statkiem wyłącznie szkolnym. Tak też był zapisywany w pismach. W roku 1977 w trzymiesięcznym rejsie Gdynia - Odessa - Gdynia pracowaliśmy jako SP2PGU/mm na pasmach amatorskich i w łącznościach fonicznych używaliśmy wyłącznie "training ship". Jedynie kapitan Wiktor Gorządek czasami się zapominał rozmawiając na UKF - ce z mostka z lądem lub innymi statkami i mówił trawler. Zdarzało mu się to szczególnie w portach szkockich w tym ulubionym Aberdeen, które z powodu bytności tam w czasie wojny traktował jak macierzystą Gdynię i miał wielu kolegów. _________________ Teoria i praktyka to immanentne części jednej całości.
Tak mogło być jak podajesz, jednak w dostępnych materiałach jest podawany jako statek szkolno rybacki. Jedna podróż jeszcze niczego nie przesądza. Turlej(zdrobnienie jest Tobie zapewne dobrze znane)w czasie bycia własnością szkolnictwa morskiego(celowo tak napisałem) dokonywał wielu połowów w tym szkolnych na różnych akwenach świata. Kpt W. Gorządka miałem przyjemność poznać osobiście aczkolwiek z rybołówstwem morski nigdy nie miałem nic wspólnego. Można było kapitana często zobaczyć(latem) na skrzydle mostku jak statek stał przy nabrzeżu Pomorskim vav szkoły, ale to już prehistoria. ___________ Greg SP2LIG
Z dużą przyjemnością posłuchałem opowieści pana Jana o Gdyni Radio. To, że r/o zawsze rozmawiał za darmo nie było jednak regułą. Korzystali z tego tylko ci którzy chcieli. Odbywało się to zwykle tak, że na koniec gdy już cała chętna załoga porozmawiała r/o mówił: poproszę o numerek dla mnie i po skończonej rozmowie nie dostawał czasu za połączenie więc nie wpisywał swojej rozmowy w wykaz. Pracownicy Gdyni Radio nie słuchali połączonych rozmów także dlatego, że były one zwykle, sztampowe i nieciekawe. Nie słuchali także dlatego, że w tym czasie wykręcali numer telefoniczny następnego połączenia by mieć je gotowe na linii gdy kończyła się poprzednia rozmowa. Polska telefonia na lądzie była wtedy w takim stanie, że aby połączyć telefon należało go wykręcić nieraz kilkakrotnie a nieraz zamówić na centrali. Do wykręcania numerów służyła tradycyjna tarcza obrotowa i po 12 godzinach pracy palec bolał od wykręcania. Co do rozmowy pierwszego r/o z Batorego Jurka K. to było tak, że jego żona była nauczycielką wuefu w szkole i trenowała sztuki walk wschodu. Praca fizyczna nie była dla niej problemem. Zwykle żartowaliśmy: Jurek bądź grzeczny bo żona cię znowu przerzuci przez biodro jak ostatnio jak się dowie. Część r/o dobrze znała Gdynię Radio bo czekając na zamustrowanie zamiast chodzić do portu na statki na tzw. dejmanki wolała oczekiwać pracując w Gdyni Radio. Studenci radiokomunikacji w WSM też znali Gdynię Radio bo każdy musiał odbyć miesięczną praktykę wakacyjną bodajże po pierwszym lub drugim roku. Centrum odbiorcze Gdyni Radio w Rekowie było zbudowane staranniej niż większość zachodnich stacji brzegowych. Praktycznie każda relacja jak wspominał pan Jan była w oddzielnym wygłuszonym pomieszczeniu i można było pracować komfortowo bez słuchawek. Wyposażenie techniczne było na światowym poziomie. Używano najlepszych wówczas odbiorników Racal RA1776. Wrażenie robiło pole zestawu wieloelementowych kierunkowych anten odbiorczych. Przed budynkiem znajdował się duży przeciwpożarowy basen z czystą wodą gdzie jako studenci beztrosko relaksowaliśmy się w upał. Gdynię Radio było dużo lepiej słychać i ona zwykle lepiej słyszała niż Szczecin Radio. Trudne były połączenia telefoniczne za granicę. Na Batorym pasażerów zagranicznych zaraz po wyjściu z Gdyni łączyło się więc przez Rone Radio z Bornholmu. _________________ Teoria i praktyka to immanentne części jednej całości.
chlopaki to nie clkiem prwda co mowi pan Kupski ze najlepsi rdiotelegrafisci byli radiooficerami w dalmorze ja znalem np bardzo dobrych r/o w gryfie i transoceanie odrze i dygresja. W latach 70-tych pracownikom coz trzebiez nalezal sie rejs na koniec sezonu np we wrzesniu pazdzierniku, poplyneli koledy w rejs s/y Smialy i przemycili w swinkowie sztruks zawiniety np w bomie miedzy lachami jaka byla radosc w Trzebiezy ze sie udalo ale krotko bo tu byli celnicy i gpk. celnik poprostu przzez lornetke luknal jak zdejmowali i byli ugotowani hi