Samochodowa ładowarka do akumulatorów żelowych 12V |
Cześć, dorzucę coś od siebie. Miałem i mam nadal te same wątpliwości, co wy. Od kiedy jeżdżę z drugim akumulatorem, ładuję go przez 20-amperową diodę Schottky'ego (autoelektryk miał rację). Napięcie w samochodzie najczęściej przekracza 13,6 V, a tyle potrzeba, żeby podtrzymać stan naładowania akumulatora. Zakładam więc, że jeśli: 1. wstawiam naładowany akumulator 2. nadaję przy w większości włączonym silniku (i w ogóle dużo jeżdżę) 3. nie pracuję emisją cyfrową lub FM, dużą mocą 4. spadek na diodzie nie przekracza 0,3 v 5. obroty silnika nie spadają na biegu jałowym tak, że alternator nie ładuje (ważne w korkach) 6. akumulator nie jest to złomem akumulatorowym 7. nie jestem gadułą i nadaję sporadycznie - całość się bilansuje. Najprostsze możliwe rozwiązanie przez 5 lat okazało się skuteczne. Wymyślone patenty mają swoje plusy, ale również wiele niewiadomych (zakłócenia, odporność na w.cz.???). Na pewno dodatkowy akumulator nie musi oddawać prądu rozruchu, więc 40A ładowania i grube przewody są zbędne, a akumulator może być mały, jeśli się pracuje na 100-200W. Problemem jest częsta praca na postoju. Tu pojawia się potrzeba doładowania akumulatora i tzw. patenty. Zaletą tego rozwiązania jest małe sprzężenie z siecią pokładową, łatwość oddzielenia w.cz. niedużym filtrem, cienkie przewody i możliwość korzystania z gniazda zapalniczki. Akumulator zasila tylko wzmacniacz. Radio (817-tka) zasilam "z kluczyka" z gniazda zapalniczki. Przez 5 lat raz wymieniłem akumulator na zasadzie rotacji (przód-tył), bo ten z przodu miał swoje lata. Pozdrawiam Grzegorz |