SP5WCX pisze:

Cześć
Byłem pierwszy raz na Łosiu i mam nadzieję że w ten sposób zapoczątkuję nową świecką tradycję corocznego tam przybywania. Nasunęło mi się kilka spostrzeżeń, być może do wykorzystania w przyszłości:

1) Niektórzy Uczestnicy zostawili po sobie straszny "syf". Widać przyzwyczaili się do służących w domach i ciężko im ruszyć d..ę aby podnieść butelkę po wódce czy inne śmiecie z ziemi i zanieść je 30 m dalej do pojemnika na śmieci. Jak ktoś się leniem i brudasem urodził, to można było od Organizatora pobrać worek na śmieci i wszystko od razu do niego wkładać.

2) Czy można by było wprowadzić jakąś skromną, wręcz symboliczną, opłatę od rejestrujących się Uczestników? Zawsze było by parę groszy na dodatkowe sprzątanie po niechlujach. Albo te pieniądze można by było przeznaczyć na codzienne opróżnianie Toy-Toyów. W niedzielę z rana zawartość sięgała prawie do poziomu deski.

3) Na szczycie wzniesienia było dużo otworów wywierconych w Ziemi, niektóre na głębokość pewnie ponad 2 m. Średnica to kilkanaście - dwadzieściakilka centymetrów. Czyżby to jakieś prace badawczo-geologiczne były tam prowadzone? Jeśli tak, to trzeba by było tym geologom przypomnieć, że takie otwory się zasypuje, żeby nikt sobie potem nogi nie złamał. A może to ktoś świdrem wiercił otwory pod maszty podczas jakiejś wyprawy DX-owej?

4) Puszczanie balonów-lampionów z płonącym paliwem w sobotnią noc było chyba niezbyt odpowiedzialnym posunięciem. Przy wilgotności ścioły w okolicznych lasach na poziomie 8 - 10 % (suchsza niż papier gazetowy), stwarzało to realne zagrożenie pożarowe. A wielu spośród Uczestników (a może i Organizatorów) chwaliło się że są Ratownikami w pełni tego słowa znaczeniu. Co to za Ratownik wysyła w kierunku lasu latające bomby zapalające?