Prośba o kontakt
    ebc41 pisze:

    Rorbek spoko, przecież z tym magnetofonem to był żart wesoły


Zapewne.
Jednak przedni żart HI
Kłaniam sie latającym szybowcami czy innymi motolotniami a nawet tym co latają na paralotnich przezywanych przescieradłami HI
Dawno temu. Jakiejś 50 ponad lat temu niesamowite wrażenie zrobił na mnie start szybowca z Góry Żar. Szybowiec był zakotwiczony ogonem a przed nim stnęło trzech ludzików z linami i na komendę zaczęli biec przed siebie po stoku naprężając te liny bo były "gumowe" Na komendę padali na glebę i w tym też momencie następowało zwolnienie "zawleczki" za ogonem i szybowiec wystrzelony jak z procy, majestatycznie zaczynał lot. Niezapomniane wrażenia z pobytu na Górze Żar i kibicowanie wystrzeliwaniu a potem obserwacja komu udało sie załapać na jakiś prąd wznoszący. A potem jeszcze frajda jak taki spec krążąc w jednym z prądów wykorzystał go na maxa i szukając następnego znów się załapywał na darmowe windowanie do "nieba" HI.
Mnie lotnictwo jakiekolwiek bardzo interesowało, wręcz fascynowało. Gdzieś ze dwadzieścia lat temu byliśmy z kolegami zapraszanie przez "radyjko" na Górę Chełm gdzie mieliśmy zagwarantowana nauke latanie na paralotni. Ja od razy zrezygnowałem bo od zawsze cierpię na niesamowite dolegliwości gdybym pozwolił sobie na "rajzę" na karuzeli. Nawet do tego stopnia mój błędnik był czuły że rejs z Gdyni na Hel czy do Gdańska, po zupełnie spokojnej Zatoce Gdańskiej czy to stateczkiem wycieczkowym czy wodolotem, przyprawiał mnie o mdłości i wymioty. Na statku wycieczkowym jeszcze wytrzymywałem jako tako ale musiałem być na pokładzie i mieć szeroki widok przed siebie, to skutecznie łagodziło moją przypadłość. Na wodolocie był problem bo wprawdzie z jego brzucha można było krokiem posuwistym wydostać się na coś w rodzaju "mostka" widokowego" ale był on "głeboki" i tylko moja rozczochrana ponad obramowanie "mostka" wystawała a ciasnota nieludzka więc trza sie było wszelkimi sposobami powstrzymać przed wydaleniem treści żołądka HI. Z tych to powodów unikałem upijania się jakimkolwiek alkoholem bo "utylizujac" ten alkochol w moim organiźmie przechodziłem straszliwe męki a w trakcie eufori po pierwszych głębszych już czułem sie straszliwie nie mówiac o przemożeniu niesamowitego wstrętu przed wlaniem w siebie szczególnie czystego C2H5OH.
Tak to lotnik ze mnie żaden.
Pasażer jednostek pływających umieszczony pod pokładem. Niesamowite, straszne.
Degustator trunków wyskokowych, poniżej kiepskiego HI
Kłaniam się trumkowym, lotnikom i marynarzom i podziwiam możliwość ich błędników do adopcji w warunkach dla mnie ekstremalnych.


  PRZEJDŹ NA FORUM