Radia tranzystorowe z lat 60-tych XX wieku |
tadeo482 pisze: Ja na początku zainteresowania się krótkofalarstwem też próbowałem odbierać CW bez BFO. Silną stację można było odebrać zmieniającym się poziomem szumu, w takt, jest fala nośna, albo nie ma, jak więcej obok siebie pracowało, to wzajemnie się zdudniały, ale to już był kocioł, najlepiej na 7MHz. To był rok 1985. Jeśli ktoś robił eksperymenty z odbiornikami broadcastingowymi to wie że po pierwsze: Napędy skal i agregatów kondensatora strojeniowego były tak kiepsko wykonane że chcąc cokolwiek odbierać w paśmie 40 metrów, na dodatek chcąc się dokładnie wstrajać bez efektu "samoczynnego" przestrajania spowodowanego naprężeniami w linkach kiepskiej jakości (efekt taki był najbardziej odczuwalny na kiepskich linkach wędkarskich) No to słuchanie tak wąskiego wycinaka pasma 40m było zajefajnie utrudnione HI Aby taki efekt jak powyżej zlikwidować to trza było się solidnie napracować i nakombinowac skąd zdobyć specjalną skrętkę i zastosować ją do napedu agregatu kondensatorów strojeniowych Ja osobiście ale później z powodaeniem adoptowałem po bardzo głebokiej ingerencji w cały układ, napedów demobilowych czy to z RBM1 czy to z 10 RT 26 (np przekładnia "satelitarna" z wariometru od nadajnka 10 RT. Najlepszym rozwiązaniem było równocześnie udoskonalenie napędu oraz elektryczne rozciągnięcie pasma (nawet pasmo 80 metrowe też się rozciągało HI) Malkontentów uprzedzam. Inne zakresy pasm dobudowywało się w zależności od "zapotrzebowania" HI Ja zaprezentowałem Niemiecki odbiornik broadcastingowy Undine II który miał idealnie rozwiązany problem napedu agregatu kondesatorów ( jeśli np w skrajnym położeniu skali pokrętłem sie "zamachnęło" to całe "ustrojstwo" bez problemu przeleciało na drugi koniec skali) Niemcy stosowali solidne koło zamachowe na ośce pokrętła i solidne linki napędowe z minimalną elastycznością podłużną i to w sumie dawało niesamowity komfort wstrajania się nawet przy nie rozciągnietym elektrycznie paśmie 40 metrów. Zgadzam sie generalnie że użycie czy to "zewnętrznego" czy to "wewnętrznego" BFO było nieodzowne, niezależnie od zastosowanego rozwiązania "wyłuskania" sygnału użytecznego, demodulacji HI. W Undine wiele ciekawych rozwiazań zastosowano, choćby poosiowy przełącznik na potencjometrze siły głosu, już nie mówie o solidnie wykonanym przełaczniku "klawiszowym" zakresów. I na dodatek: ja spotkałem tylko w takim odbiorniku jak Undine II, solidną płytę zamykająca odbiornik od "tyłu" była z solidnej grubej sklejki fornierowanej jak całe radio z plastikowymi otworami wentylacyjnymi. A nie jakieś prasowane i "utwardzone" "ło" papieropodobne HI. Odbiornik ten miał cztery głośniki. Tak cztery HI. Miał też zakres UKF ale niestety "zachodni" Głosniki oczywiście nie na wiela się zdały że były aż cztery. Najlepszym rozwiązaniem było dobudowanie gniazdka słuchawkowego i zastosowanie możliwie dobrych słuchawek. Ja miałem szczęście bo dziadek po wojnie miał "z odzysku" po Niemcach dobre słuchawki które już wtedy miały klapki z mikrogumy aby sam bakielit nie uwierał małżowin usznych co można było odbierać jak wymyślne tortury zadawane przez mnichów w czasach inkwizycji, przy wielogodzinnym słuchaniu. Miało to zasadnicze znaczenie no i komfort "pracy" HI Wszystko co tu napisałem było dawno temu więc korekty dopuszczam bo mogło dojść do przekłamań. Zasadniczo trza sie jednak zgodzić że tak być "mogło" HI Kłaniam sie nisko wszystkim poczynając od radioamatorów krótkofalowców "dinozaurów" aż po użytkowników "operatorów" nowoczesnego sprzetu gdzie "gałka" jest wirtualna albo też wcale jej nie ma. |