Swego czasu zaczęła się dyskusja o załamanym dipolu na 14MHz – czyli w największym uproszczeniu – o Kozich Rogach by Greg. Bardzo podobną konstrukcję – a właściwie kopię zaproponował Gracjan. W trakcie dyskusji Greg stwierdził, że wbrew symulacjom antena spisuje się DXsowo bardzo przyzwoicie – i to spowodowało dalszy rozwój paplaniny, w której nie zgodziłem się z Jarkiem OUB co do interpretacji wyników symulacji i w ogóle co do teoretycznych zachowań anteny. Obiecałem wówczas, że napiszę szersze uzasadnienie i przepraszam za opóźnienie, ale czas nie jest z gumy...
Dodam, że nie podważam DX-owości anteny, bo z empirycznymi wynikami Grega dyskusja była by bezsensowna. Skoro antena DZIAŁA, to pozostaje tylko zastanowić się, czy praktyka zgadza się z teorią czy też nie.
Na pierwszy rzut oka MMana pokazuje nam, że prosty dipol jest lepszy: 5,38dB zysku dipola w stosunku do 3,76 zysku KR daje przecież jednoznaczny obraz. Dipol jest dobry – a KR są złe i należy je wyrzucić.... Tyle, że to tylko pierwsze spojrzenie.
Jeżeli zastanowimy się nad tym jak wygląda propagacja na falach krótkich, od czego zależy DX-owość anteny, to przypomnimy sobie, że istotną rzeczą jest kąt promieniowania anteny w płaszczyźnie pionowej. Podstawą dalekich łączności jest bowiem odbijanie się fali radiowej od warstw jonosfery. W dzień możemy przyjąć, że to odbicie odbywa się na wysokości około 400 km. I nasza fala stuka raz o jonosferę, raz o ziemię i leci sobie na drugi koniec świata. Każde takie odbicie, to strata około 10db. Jeżeli będziemy rozpatrywać na przykład kąt promieniowania 60 stopni (oczywiście w pionie) to fala, żeby przelecieć głupie 2000km musi się odbić cztery razy. Dla 3000 km tych odbić musi być już sześć. Ale wystarczy popatrzyć na kąt rzędu 30 stopni – to okaże się, że cztery odbicia to już 4000km a sześć odbić to prawie 8000 km. Ortodoksi mówią nawet, że cale promieniowanie skierowane pod kątem większym niż 30 stopni jest z punktu widzenie DX-ów totalnie marnotrawione i podgrzewa nam tylko niebo nad głowami.
Po tej przynudnawej teoryjce wróćmy do naszych dipoli i popatrzmy na załączony obrazek, na którym na czerwono widzimy dipol a na czarno KR.
A z wyliczeń wychodzą nam nieszczęsne kąty promieniowania w płaszczyźnie pionowej:
kąt - dipol(dBi) – KR(dBi) 90 – 3,5 –– 1,1 80 – 3,4 –– 1,3 70 – 3,2 –– 1,8 60 – 2,5 –– 2,2 50 – 1,2 –– 1,7 40 – -1,1 –– -0,2 30 – -4,6 –– -4,0 20 – -9,5 –– -7,9 10 – -14,6 –– -9,0 7 –– -16,7 –– -10,3 5 –– -18,9 –– -12,1
Przy kątach powyżej 60 stopni prosty dipol ma wyraźnie większy zysk. Tylko co z tego? Do pracy na większe odległości nie jest on nam do niczego potrzebny. Popatrzmy natomiast na to co się dzieje pod niskimi kątami. Tu zaczynają wygrywać KR. Najpierw delikatnie, ale im niżej tym przyjemniej. Dla 10 stopni różnica wynosi prawie 6dB. Co z tego, że to tłumienie a nie zysk – przecież my tylko PORÓWNUJEMY dwie anteny :-) Wniosek – KR mają w zakresie niskich kątów przewagę nad prostym dipolem – i jest to wskaźnik ich przewagi w zakresie pracy na duże odległości.
Dochodzi do tego jeszcze jeden element – antena jest urządzeniem dwukierunkowym – zarówno nadaje jak i odbiera. (to jakby ktoś zapomniał :-) ) Mniejszy zysk KR w zakresie wysokich kątów skutkuje mniejszymi zakłóceniami od bliskich stacji. Ale to już zupełnie inna bajka.
Podsumowując – KR działają zgodnie z symulacją, a każdy dodatkowy zrobiony na nich DX jest tylko potwierdzeniem tej teorii.
73 MAc
|