Renowacja nadwozia wozu łaczności
Obywatele "sierżanci" odpuscie troche bo czytajać automatycznie przyjąłem postawę zasadnicza. Jurek potrzebuje raczej porady niz przepisywanie instrukcji.
Jurek robota jest syfiańska ale jak widze jest Was tam kilku, czyli bedzie łatwiej. Podstawowa sprawa to rozeznać czym to jest pomalowane zeby uniknąć ścinania sie farby z którejkolwiek z warstw.Ta informacja bedzie bazą do tego co musicie albo mozecie zrobic . Osobiscie odradzam jakiekolwiek odrdzewiacze , problem jest potem usunac slady tego swiństwa tak by nie szkodziło więcej niż pomogło. Bardzo ostroznie ze szpachla jesli juz to aluminiowa ,znakomita ale tragedia do tarcia lub zywica epoksydowa. Tradycyjna szpachla "spuchnie" od gorąca cudów nie ma, auto ma ciemny kolor i w lecie bedzie łapać straszliwe temperatury. Stanowczo odradzam spawanie jakichkolwiek łat. To tak łatwo powiedzieć trudniej prawidłowo wykonać , duże płaszczyzny, cienka blacha, łata powinna być wstawiona spawam pełnym o perforacji nie wspomnę. Nie wybieracie sie na wojne ,tylko jak rozumie przy czestych kontaktach ze społeczeństwem wstyd troche jezdzić skorodowanym wózkiem.
Zastanowiłbym sie nad techniką malowania pistolet czy wałek. Przy pistolecie jest duzy ubytek farby w powietrze , wymagana wieksza dyscyplina jesli chodzi o czystość powierzchni , dużo oklejania,mkalowanie pistoletem nie zamaskuje żadnych rys od czyszczenia, , no i potrzeba reki zeby tego nie pozlewać. Myślę ze tego rodzaju nadwozie mozna potraktować dobrym wałkiem. Proponowałbym do czyszczenia zaatakować auto z kazdej strony ale malować bokami, łatwiej opanować.Pozostałe zabezpieczyć folią w przypadku pistoletu. Potrzeba tez pomyslec na koniec o zabezpieczeniu antykorozyjnym tej budy srodkami "pełzającymi" zeby natłuścić wszelkie mozliwe ogniska przyszłej korozji.


  PRZEJDŹ NA FORUM