Sens ćwiczeń "łączności kryzysowej" na PMR i CB
No więc wróćmy ponownie do meritum – wczoraj były testy łączności awaryjnej a ja wziąłem w nich udział. Po raz pierwszy. Pasmo PMR, kanał 2: 446,01875MHz, modulacja oczywiście FM.

Moja lokalizacja to 170 m.n.p.m. + ~ 15 m.n.p.g. (czwarte piętro czteropiętrowego bloku). Geograficznie na tle mojego miasta jest to kiepska lokalizacja, bo jestem w dolinie, konkretnie rzeki Odry. Otoczenie fizyczne jest również kiepskie, bo to jest duże osiedle mieszkaniowe.

Było tak:

1) Złapałem łączność dwustronną z człowiekiem, którego określę tu jako „koordynatora”, ponieważ był niezwykle aktywny na tym paśmie i „kolejkował” połączenia. Odległość 4km, jego wysokość ~ 170 m.n.p.m. Po drodze cała zachodnia część mojego miasta. U mnie krystalicznie, jak na telefonie komórkowym, on mi zaraportował to samo.

2) Złapałem łączność jednostronną z innym operatorem. U mnie krystaliczny odbiór, jak na komórce, on mnie nie słyszał, lokalizacja nieznana.

3) Trzeci odbiór był szarpany, czytelność to słaba dwójeczka.

Nic więcej nie odebrałem, ale słyszałem korespondencję „koordynatora”, który wywoływał innych korespondentów, co znaczy, że ich słyszał i/lub rozmawiał, jakość połączeń nieznana, wiadomo jedynie skąd była korespondencja (odległości zmierzone w googlemaps w przybliżeniu na podstawie podanej miejscowości, tak samo wysokość n.p.m., fizyczne lokalizacje nadawców nieznane):

1) Lokalny unikalny twór geologiczny, 13km, 400 m.n.p.m.

2) Pobliskie miasto na terenie nizinnym, 19km, 170-215 m.n.p.m.

3) Górska stacja we Wschodnich Sudetach, 50km, 890 m.n.p.m. Koordynator powiedział mi, że jest stamtąd niezwykła aktywność, szczególnie na kanale 12 PMR (446,14375MHz). Ja nie odebrałem nikogo.

4) miasto w Województwie Śląskim (360 m.n.p.m.), bardziej prawdopodobne, że to stacja górska przy tym mieście (884 m.n.p.m. lub 995 m.n.p.m.), odległość 80km.

W bloku mieszkalnym odbiór ciężki i nieprzewidywalny co oczywiste – łapało słabo czytelnie w salonie, ale paradoksalnie lepiej niż na balkonie, dopóki na balkonie nie ustaliło się właściwej pozycji radia – zwykła, nawet subtelna zmiana „polaryzacji” radia (pionowo, poziomo, ukośnie) robiła BARDZO dużo! Blok mieszkalny to nie jest dobry punkt dla ręcznego radia z krótką antenką i nie jest to epokowe odkrycie. Na wypadek W zawsze mogę wyjść na dach, bo daleko nie mam.

Nie wiem z jakich urządzeń nadawali uczestnicy opisywanego wydarzenia, logika tutaj nic nie podpowiada - z jednej strony to test pasma PMR, czyli należałoby mieć legalne urządzenia (0,5W i zintegrowaną antenę), z drugiej strony to test łączności awaryjnej, więc każdy może interpretować to inaczej.

Dla mnie to ciekawe doświadczenie, bo dotychczas myślałem, że u mnie pasmo PMR jest martwe (poza kasjerkami z Aldika, które nadają „do rękawa”, czy może jedna z drugą iść na przerwę).

Na pewno będzie u mnie ciąg dalszy – wciągnęło mnie i przy następnych testach łączności wyjdę z żelbetowej klatki i ruszę w pole.

Test ten pokazał również, że „w mieście” taka peemerka to nie jest jakieś dziadostwo na kilkadziesiąt metrów jak niektórzy piszą, przynajmniej w mojej lokalizacji i dlatego kilku osobom z rodziny sprezentuję takie coś jako łączność alternatywną dla telefonu komórkowego lub łączność podstawową dla oszczędności kosztów. Uważam, że warto mieć coś takiego - tanie, małe, lekkie, energooszczędne, jeść nie woła, a przydać się może.

A jak było u Panów Kolegów tudzież Pań Koleżanek w czasie comiesięcznego testu łączności awaryjnej?


  PRZEJDŹ NA FORUM