| Wizjer elektroniczny do drzwi – prośba o porady w wyborze. |
antek pisze: To chyba lepiej, że jest widoczny, lepiej zapobiegać niż leczyć. (...) Są dwie szkoły - "szkoła odstraszania" oraz "szkoła działania z zaskoczenia". Jestem zwolennikiem szkoły nr 2. Szkoła odstraszania najczęściej jest prowokująca i odsłaniająca, szkoła działania z zaskoczenia jest z reguły skuteczniejsza. Metafora będzie: prawdziwy obronny/bojowy pies nigdy nie warczy i szczerzy kłów przed atakiem. I takich zawodowe zbiry się boją i czuja respekt przed nimi. Co tam kto lubi jednak. sp7xft pisze: Są jeszcze wewnętrzne regulaminy spółdzielni/wspólnot, które - jeśli zdecydowałeś się mieszkać w takim miejscu - musisz przestrzegać. Np. w "Regulaminie monitoringu wizyjnego..." w mojej spółdzielni widnieje zapis, że "Monitoringiem nie mogą być objęte korytarze budynków mieszkalnych z wejściami do mieszkań, okna mieszkań oraz balkony i loggie." A jakie są sankcje za nie stosowanie się do w/w zapisaów? Nakaz demontażu urządzeń na własny koszt... Innych "kar" nie przewidziano. Regulamin wewnętrzny spółdzielni nie może być w sprzeczności z aktem wyższego rzędu - ustawą (np. KC, KK), konstytucją. Jeżeli jest tam napisane coś, co jest w sprzeczności z regulacjami wyższymi, to jest to gówno warte. W mojej spódzielni (dzwoniłem dzisiaj) a potem przeczytałem regulamin, sprawa wizjerów montowanych w drzwiach jest nieuregulowana i odsyłają do "kodeksów" w tej sprawie - widać są rozgarnięci, aby nie wychylać się za bardzo. Omówiliśmy też potencjalne okamerowanie klatek schodowych - nie ma żadnego problemu z punktu widzenia spódzielni a na pewno prawnego i finansowego bo kasa na to znajdzie się z łatwością, poza jednym - skostniali mózgowo lokatorzy nie zrozumieją, że za to trzeba będzie zapłacić - nie jakiejś fortuny, ale kilkanaście złotych w skali miesiąca. Kamery, kamerami, ale muszą być serwery gromadzące dane, obsługa tego i serwis. A statystyczny lokator chce mieć bezpiecznie i za darmo, więc obecnie się nie da, wszak w mojej spódzielni dominują lokatorzy zaawansowani wiekowo. A moja spółdzielnia to moloch - obejmuje cztery osiedla i mieszka w zarządzanych przez nich domach znaczna większość obywateli miasta o liczbie ludności około 60 000 sztuk. Ekipa spółdzielcza ponadto jest na tyle rozgarnięta, że wiedzą i mówią wprost, że spóldzielnia nie ma żadnej "mocy sprawczej" względem osób łamiacących dowolny punkt regulaminu i w przypadku sporu stosuje się zasady ogólne obowiązującego prawa. Ponndto poinformowali, że spółdzielnia najszybciej działą tylko w jednej kwestii - zaleganie z płatnościami. I też działa to w oparciu o co innego, niż regulamin. Resztę w zasadzie mają w dupie. Niby chamsko i asekuracyjnie, ale jakże profesjonalnie z prawnego punktu widzenia. Moja spódzielnia, to świeża krew - nowi stosunkowo młodzi kulturalni i wygląda na to, że kumaci, czyli oczytani i wykształceni ludzie. Pyskujące leśne dziadki poszły w odstawkę. |