Czy warto być członkiem czyli po co mi PZK...?
    sp9eno pisze:

      SP5RT pisze:



      Odniosę się do tego, bo to moja decyzja jako Redaktora Naczelnego "Komunikatu PZK". ...
      Jeżeli Waldemar i Ryszard nie znajdą porozumienia i Ryszard utrzyma chęć działania, to zawsze możemy opublikować jego apel.



    Tomek,
    świat w którym żyjemy jest tak urządzony, że wszystko ma swój kontekst.
    On bardzo pomaga w zrozumieniu intencji i działania drugiej strony.
    Oczywiście nie wszyscy chcą zauważać „istnienie kontekstu”.

    I tu pojawia się „syndrom Trumpa”: ja wiem najlepiej, ja jestem najważniejszy,
    ja jestem najmądrzejszy, przede mną nie było NIC, świat powstał z chwilą pojawienia się Trumpa.

    A jak wygląda „kontekst CUG”?
    W pewnym momencie zabrał się On za historię PZK. Nie całą ale za ważne fragmenty. Robił
    to powoli, systematycznie i szedł jak walec.

    Próbował szukać pomocy i wsparcia gdzie się da, jak się da i u kogo się da.
    Wiem, bo w szukaniu informacji był bezwzględny i przemaglował mnie nie raz
    i nie dwa.
    Wiele też razy próbował uzyskać pomoc, wsparcie, informacje w PZK.
    Ile razy próbował, tyle razy „dostał w zęby”. Jak próbował swoją pracę upublicznić,
    to Jego organizacja pokazywała Mu „gest Kozakiewicza”.
    Był sekowany przez PZK na każdym kroku i pod każdym pretekstem.

    I teraz Ty czy Waldek proponujecie Ryśkowi SP3CUG radosne uczestnictwo w Komisji Historycznej.
    Ma sobie wymazać, wykasować z pamięci wszelkie szykany, złośliwości i
    podstawianie nogi i urodzić się na nowo?
    Nie przeginacie?

    Wstrzymanie publikacji tej informacji do czasu porozumienia się to
    CZYSTY SZANTAŻ.
    Czy nie można było odwrócić sytuacji i zamieścić ogłoszenie i dopiero po jego zamieszczeniu
    zacząć maglowanie CUGa- namawianie do współpracy?

    Pewnie, że można, ale „syndrom Trumpa” działa.
    To przekonywanie Ryszarda trwa już ponad dwa tygodnie.

    A przecież wystarczy jeden telefon, jedno pytanie i jedna odpowiedź.
    Czy to musi trwać aż ponad dwa tygodnie?


    To jest „klasyczny Trump w składzie porcelany”.

    PS. i jak w tym kontekście brzmi pytanie: „i po co mi PZK?”


Nakreśliłem Ci mój punkt widzenia i nie ma tu szantażu. Kierowałem się chęcią uporządkowania pewnych kwesti dając szanse na porozumienie. Jeżeli takowe nie nastąpi to nie będę stawał na przeszkodzę przed publikacją.

Nie wiem co robił Ryszard wcześniej, nie wiem ile razy odbijał się od ściany.
Z resztą przedstawiasz to ddość enigmatycznie i histerycznie.

Jest nowe otwarcie, zaproponowałem mu kontakt z Waldemarem, Waldemarowi zaproponowałem to samo.
Z tego co mi wiadomo, Waldek rozesłał do kolegów, którzy w pracy kronikarskiej odnajdują satysfakcję, list otwarty z propozycją współpracy, na jasnych zasadach w imię wyższego celu i zachowując pewne zasady wymagane przy przygotowaniu tego typu publikacji.

„syndrom Trumpa”....

Tak, wszystko ma kontekst, od kontekstu zależy też interpretacje słów i czynów, ale na interpretację mają też wpływ uprzedzenia. Którymi kierujesz się przy interpretacji każdego zdarzenia czy wypowiedzi, która pojawia się w kontekście PZK. Jakim syndromem mam to nazwać? Czy to rodzaj fobii ?

Jeżeli uważasz, że zrobiłbyś to lepiej, to zapraszam na KZD w roli kandydata do prezydium.
Co 4 lata jest szansa, abyś wystartował i pokazał jak się to robi poprawie.




  PRZEJDŹ NA FORUM