Rozporządzenie MC w sprawie pozwoleń do nowej ustawy PKE |
HF1D pisze: ... Tylko dlaczego wstydzimy się powiedzieć to głośno? Jak się komuś nie spodoba to co napisałem, to z żalami proszę do Waldka. Bo to On mnie wybudził z błogiego letargu. Jurek HF1D, piszesz oczywiście prawdę, ale użycie sformułowania „byli ostatniej wody kanaliami i mieli sporo krwi na rękach” jest nieadekwatne choć nie ukrywam efektowne. Można było napisać, ze jako pracownicy MBP przesadnie krystaliczni nie byli. Jak ogromna część ówczesnego powojennego suwerena z resztą. Ale w komitecie założycielskim był Gwidon Damazyn, który sporą część wojny spędził w „kurorcie Buchenwald”, gdzie zmajstrował nadajnik. Innych nie analizowałem. O nieżyjących lepiej pisać ostrożniej bo nie mogą się bronić. Tomek SP5RT, chyba zbyt często ponosi Cię młodzieńcza fantazja i ciśniesz na pedał gazu nie bacząc co przed Tobą. A tam często betonowa ściana. U takich ludzi jak ja, mających trochę wiedzy organizacyjnej oraz głupi nawyk sprawdzania pewnych faktów i wiedzących jak to sprawdzić WIARYGODNOŚĆ ma się jedną i traci się ją RAZ, podobnie jak dziewictwo. Więc po jaka cholerę piszesz o umowie notarialnej jak to jest zwykła umowa z Urzędem? To powinno być do Prezesa PZK, ale Go tu nie ma. Wiec przekaż Mu Waldek proszę /jeśli zechce Cie wysłuchać/ , ze jest w naszej organizacji parę spraw takich jak np. ta historia „zmartwychwstania” PZK po wojnie, którą warto wyprostować. Tę z IARU chyba też. Było jak było i historii sprzed 80 lat zmienić się nie da. Więc trzeba raz na zawsze to przeciąć i dodać erratę do Historii Krótkofalarstwa Polskiego pod redakcja Zbigniewa Rybki i będzie raz na zawsze święty spokój. I nowe, młode pokolenia krótkofalowców nie będą się podniecać tym, że inicjatorem odtworzenia PZK po wojnie był kapitan ówczesnego Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Za dużo w PZK idzie pary w gwizdek,a w koła proporcjonalnie dużo, dużo mniej. Można co prawda udawać głupiego i jak karawana ignorować szczekające psy. Ale zawsze przychodzi nieubłagany kres. |