Tropo na UKFie dla "młodych" (początkujących na UKFie)
Temat specjalnie dla początkujących UKFowców
Brawo, brawo, brawo.
Fajnie poczytać, przemyślenia i doświadczenia innych.
Jednak patrzysz z punktu widzenia osoby mającej przed sobą Karpaty w kierunku południowym i południowo-zachodnim, w kierunku wschodnim kraj w którym toczy się wojna, a w północnym i północno zachodnim całą niezbyt aktywną Polskę i jeszcze mniej aktywną Skandynawię.
Zostaje Ci tak naprawdę wąski wycinek kierunku zachodniego i okresy gdy całą Europa wypełza ze sprzętem na górki.
Dlaczego o tym piszę. Ano dlatego, że nie zawsze tak działa, że im wyżej tym lepiej.
Pamiętam czasy około 2010-2012 gdy przez kilka dni usiłowałem zrobić łączność z operatorem z północnych Włoch.
Ja na 114 metrach, on na ok 1450 metrów n.p.m.
W tym czasie zrobiłem środkowe Włochy, Sardynię, a z nim po prostu nie szło. Zmieniliśmy tryb na MS. Trwało to chyba 3 albo 4 dni zanim się udało? A dlaczego? Bo może był na 1450 metrach, ale w moim kierunku miał przed sobą Alpy.
Natomiast ja w kierunku południowym miałem Sudety, Tatry i Alpy, ale jednak dało się robić dalsze łączności. On do Alp miał 50 km i był głuchy w kierunku północnym, ja do tych samych Alp miałem ponad 1000 km i nie stanowiły już takiej przeszkody.
Inny przypadek, listopad 2008 rok.
Wracałem z Łeby do Szczecina, gdy zadzwonił kolega pracujący w Urzędzie Morskim i mówi "coś się dzieje bo odbieramy w Szczecinie boje pomiarowe z Zatoki Botnickiej."
Takie boje zlokalizowane są na wysokości ZERO i dysponują niewielką mocą, więc warunki musiały być naprawdę ekstra. Miałem taką fajną miejscówkę w Pustkowie na klifie. W miejscu, które latem okupowali paralotniarze. Podjechałem na miejsce, 7 el. Yagi na maszt teleskopowy i nic. Po prostu absolutna cisza. Zero Beaconów z Kopenhagi, czy Szwecji. Nawet Bornholmu nie było.
Zadzwoniłem do kumpla, wrzuciłem parę zimnych słów bo też było zimno jak cholerą, a ten twardo do mnie "że jedna ze stacji na Zatoce Pomorskiej odbiera szwedzkie i fińskie boje.
Coś mi nie pasowało. Stacja na Zatoce odbiera stacje z północy? wszystko na zerowej wysokości. Po ciemku na wariata wjechałem na plażę i ponownie się rozstawiłem.
Przy okazji już wcześniej zauważyłem, że 160 watowy PA został w domu, a ja mogę jechać tylko na gołym IC-275A z 25 watami.
Efekt był taki, że skostniałem, ale do rana z lokalizacji na brzegu morza zrobiłem kilkadziesiąt stacji SM, OH, YL.
Ot po prostu inwersja temperatur stworzyła dukt na wysokości kilku metrów n.p.m..
To oczywiście nie zdarza się codziennie, ale w okolicach nadmorskich warto brać to pod uwagę. Jeszcze mały drobiazg. Nie było wtedy FT8.
Następnego dnia przyszło już gigantyczne tropo na zachód i mając w dalszym ciągu 25 W na 144 i 30 W na 432 zrobiłem na każdym z pasm ponad setkę łączności z G.
I tu znów ciekawostka. W tym czasie zrobiłem może dwie trzy stacje z PA. Z mojej lokalizacji w Szczecinie, jeżeli nie zrobiło się kilku PA oraz obowiązkowo DB6NT to znaczyło że warunków naprawdę nie ma. Wtedy były tylko powyżej 600-800 km. Bliżej nie było nic.

Co do reguły słuchać, słuchać i słuchać to jestem jej absolutnym przeciwnikiem.
Ile razy było tak, że propagacja niby była, a na paśmie cicho. Cicho bo wszyscy słuchali, słuchali i słuchali.
Miałem w Szczecinie górkę 114 m n.p.m.. Jeździłem tam praktycznie w każdy weekend i nigdy, powtarzam nigdy nie zdarzyło się żebym nie wrócił z ciekawymi łącznościami typu PA, SM, OK, OE, a czasem trafiło się F, ON lub G.
Później miejscówkę straciłem to wyniosłem się do Kołowa jakieś 250 metrów od RTCN. Niby wyżej, ale to już nie było to.
Chociaż to właśnie stamtąd osiągnąłem największy sukces 6 stacji z 5 nowych krajów na 10 GHz w tym OE.
Gdy zaczęły królować emisje cyfrowe, a mnie trochę znudziło się to pracowałem z domu z 7 elementowej Wagi ulokowanej na balkonie (59 m. n.p.m.)
I na szczęście wtedy ludzie zaczęli już doceniać walory aktywności czyli wołania zamiast słuchania.
I jeszcze jedna rzecz z którą nie zgadzam się w Twojej wypowiedzi. To nie działa tak, że tamci to wielkie DX-y, a my musimy grzecznie czekać na ochłapy.
My dla nich też jesteśmy DX-ami. Na dodatek DX-ami z kraju w którym UKF w dalszym ciągu postrzegany jest jako FM.
Dlatego im częściej nas słychać tym chętniej Europa obraca anteny w kierunku SP.
I na koniec samoloty.
Bardzo przepraszam, ale Air scatter to coś zupełnie innego niż tropo. Na rozproszeniu w śladzie samolotu lub wprost odbiciu od kadłuba można zrobić dużo fajnych łączności.
Na codzień monitoruję OZ7IGY, duński beacon zlokalizowany 312 km ode mnie. Zazwyczaj go nie słyszę jeżeli nie ma warunków, ale w określonych porach dnia odbieram ramkę za ramką. I są to albo samoloty na trasie Oslo lub Kopenhaga - południe Europy, albo (ale wtedy jest mniej czasu) godziny wieczorne gdy z Paryża, Londynu lecą samoloty w kierunku Japonii, Chin i ogólnie dalekiego wschodu.
Idealne do tego są programy ARGO lub Spectran ponieważ odbierając sygnał bracona z Kopenhagi na podstawie efektu Dopplera można określić dokładnie kierunek lotu, a z dużym prawdopodobieństwem także to czyli leci w korytarzu wysokim czy średnim.
Mapy, wykresy propagacji, ON4KST, MMMonVHF i inne są pomocne, ale najwięcej frajdy dają własne obserwacje.

Pozdrawiam.


  PRZEJDŹ NA FORUM