[Humor] Mój stary jest krótkofalowcem
Taki mały projekt z przymrużeniem oka
Piętnasty zjazd
Jak co roku zbliżał się zjazd w Burzeninie. Tata czuje się kiepsko, nie bardzo nadaje się na taki wyjazd, ale ludzie z klubu byli – zatem było komu złożyć relację. Jak zwykle w chatce wieczorem zaczęła się całkiem fajna rozmowa. Michał był tam pierwszy ale to maruda najwięcej marudził:
- A chciałem się załapać na warsztat dykcji i ni huhu się nie udało, nie mogli tego warsztatu zrobić w niedzielę? No bez sensu, kiedyś było jakoś fajniej.
- Po co to komu?
Do dyskusji dołączył się wieczny nasłuchowiec, którego usłyszycie chyba tylko podczas rozmów w klubie:
- Gdy słucham jak plują w sitko na ukaefie albo 3715 to dochodzę do wniosku, że ćwiczenia dykcji przydadzą się chyba wszystkim krótkofalowcom. Podobnie jakiś warsztat antenowy, by wreszcie było was lepiej słychać, zwłaszcza z terenu.
- No dobra, ale jak było, tak ogólnie.
- Dobrze było, myślę, że czułbyś się tam wśród swoich. Ponarzekalibyście na zakłócenia, siadłbyś przy zjazdowej stacji, może więcej spotów na telegrafii by było. Bo chyba tylko maruda ich trochę zrobił, ale za mało, no nie przyłożył się.
- A co jeszcze tam było?
- Raczej czego nie było. Stoczterdziestka nie dojechała, bo się zepsuły wtryski w Starze. Z tego powodu grochówki też nie było i to był problem, bo tylko dwa posiłki plus grill na kolację.
- „mój stary star na bazę wozi gruz, a czwarty gar nie pali dawno już”.
- Tato to przecież pojazd zabytkowy, na żółtych tablicach, ma prawo się zepsuć. To się zdarza.
- Tylko co powiedzieć głodnym, którzy smutno patrzą na torebkę po zjedzonych kanapkach i cytują Konfucjusza – to, czego szukasz, jest już w tobie?
- W trybie awaryjnym pojechaliśmy do sklepu. Ale radio było, kilka fajnych prelekcji też. Jak zwykle las anten od okien do drzew, od drzew do drzew i tylko postawić vertical na środku.
- Vertical był, to wiem. A jak nastroje?
- Pozytywne. Ludzie gadali cały czas, giełda była, rdzenie na balun kupiłem, gniazda i akumulatory też, trochę drobnicy. Sprzed nosa ściągnęli mi całą paczkę akumulatorów, byłaby paczka na wymianę do UPSa. Lampę do zapasowego wzmacniacza mogłem też kupić, bo była.
- Mamy jeszcze trzy, nie trzeba.
- Antenę na WARCe mogłem kupić, ale jeszcze nie mam jak tych grabi powiesić. Wieczorem śpiewy pod wiatą jak zwykle, w tym roku było coś o jakimś pająku zmiętolonym czy jakoś tak, ogólnie było okej. Tylko coś by mogli zrobić z tym, by śniadanie było później.
- Ja poszedłem biegać o szóstej rano, nic gorszego tego dnia nie mogło mnie już spotkać. A w nocy oglądaliśmy sarny i lisy przez noktowizor.
- A ciekawostki też były?
- W sumie jedna, mianowicie spokój. Pominąwszy jedno że tak powiem nadużycie alkoholu oraz jakichś debili, którzy okleili samochody i ośrodek. A właśnie, tato, pamiętasz tych, co pod ośrodkiem hałasowali z kamperów? No to teraz był spokój, zrobili swój własny zjazd. Przyjechali tylko ci, co chcieli.
- I bardzo dobrze. A jak niedziela rano?
- Spokojnie. Obiadu brakowało, w sumie to taki zmarnowany dzień. I nie było testu przeszczepu.
- Jakiego testu?
- Śniadanie jest jak przeszczep, albo się przyjmie, albo organizm odrzuci.
- Tak nie było. A nie, było, był taki, co wypił i mimo naszych upomnień jednak wsiadł za kółko. Pół zjazdu zastanawiało się czy go policja złapie.
- Ja bym zadzwonił, a w przyszłym roku zamówił radiowóz z alkomatem. Albo chociaż sam alkomat. A co jeszcze się zdarzyło ciekawego?
- Balon poleciał, chłopaki latali dronami, zdjęć sporo zrobili. Brakowało mi tylko kilku konstruktorów, chciałem z nimi przegadać pomysły. Kupiłem młodemu ryżowca, zaprogramowaliśmy jedno radio, zmierzyłem drugie, tyle. O, był pokaz o samodzielnej budowie tranzystorów i nadawaniu z delegacji służbowych. Szkoda, że oba w tym samym czasie, ale nie można mieć wszystkiego. Spokojnie było, może za nudno i za mało technicznie. Od tylu lat nasz maruda się odgraża, że z siwym powieszą romba nad boiskiem ale jeszcze nigdy tego nie zrobili, także taki standard.
- Skoro mówisz, że nudno i spokojnie, to znaczy, że to był dobry zjazd. Jubileuszowy.
- A ile osób było? Bo na forum czytałem, że Burzenin umiera i nikt tam nie przyjedzie.
- Było tyle co zwykle, około czterystu osób.
- Zatem pogłoski o rychłej śmierci Burzenina są przesadzone.
- Najwięcej marudzą ci, których tam nie było.
To powiedział maruda, który na narzekaniu zna się najlepiej na świecie.


  PRZEJDŹ NA FORUM