Ciężkie życie PZK wszystko o PZK, dobrze i źle |
sp9eno pisze: Tak Józiu, potwierdzam-TO NAIWNOŚĆ PISZĄCEGO. Elity PZK od dawna nie posiadają zdolności i umiejetności prowadzenia polityki. Może dlatego, że jest żmudna, nudna i praco-czasochłonna. To zbyt wyczerpujące dla nowoczesnych liderów. Polityka w imieniu środowiska skończyła się wraz z odejściem z czynnej pracy SP5HS. To mniej więcej 1992r czyli Piekary Śląskie. Władzę przejął wtedy SP3CUG i zaczęły się kłopoty bo zabrał sekretariat do Leszna. I szeroko rozumiane środowisko warszawskie nie mogło Mu tego darować. Pełnymi garściami sypano Mu piasek w tryby, a rozpoczęcie wydawania licencji 3Z jest sztandarowym przykładem zrobienia Ryśkowi CUG na złość. Myślę, że Ryszard SP3CUG czytając to ucieszyłby się i być może zapytał: Co ENO robiłeś wtedy w PZK, by tego co napisałeś nie było? sp9eno pisze: Generalnie to ja to widzę tak:w mojej organizacji kierownicze gremia nie znają pojęcia "interes środowiska" tylko posługują się pojęciem "interes PZK", które to pojęcia niestety nie sa tożsame. Na dodatek interes PZK jest bardziej interesem gremiów kierowniczych niż całej organizacji. sp9eno pisze: Gremia kierownicze mojej organizacji nie znają pojęcia "partnerska współpraca" z innymi przedstawicielami środowiska niż PZK. Gremia kierownicze mojej organizacji nie znają pojęcia "pragmatyzm" w działaniach pro środowiskowych czy pro krótkofalarskich. I wreszcie gremia kierownicze mojej organizacji od 20 lat mają kompleks na punkcie Witka SP5UHW, szefa Fundacji OPOR. sp9eno pisze: Dziś moja organizacja liczy 3500 członków na jakieś 12 tysięcy licencjonowanych krótkofalowców. |