Stan wojenny - 30 rocznica.... - z perspektywy krótkofalowca... |
Witam! Po raz pierwszy na tym forum, chociaz czytam juz od dluzszego czasu. Zaraz po ogloszeniu stanu wojennego, tak jakos po okolo 2 tygodniach zawitalo do mojego domu paru smetnych facetow. "Pan jestes radioamatorem". To bylo raczej stwierdzenie niz pytanie. Mowie, ze tak. A radio pan masz. Mowie, ze mam. To juz pan nie masz!!! Przetrzepali dom i piwnice i cala elektronika (suuuper na te czasy) poszla do piwnicy KW Milicji. Potem byly rozmowy. Skad, po co, do czego i czemu. Kombinowalem jak moglem, ale na 2 lata licencja poszla do archiwum. Po tym okresie zrobilo sie jakos tak spokojniej. Dostalismy pare pism "LOK i PZK" - bylem czlonkiem i LOK i PZK, kto z radioamatorow zasluguje na to, zeby uzyskac licencje. Smiechu warte, bo na poczatku i tak dostali je tylko ci najbardziej "zaufani". Ja dostalem po jakims czasie pozniej. Wychodzi, ze tez bylem tym zaufanym. Fakt, ale po kilku dniach licencje posypaly sie jak z worka. Fajnie bylo na poczatku. Stacje pytaly, czy to aby "legal", czy to nie zarty. Potem posypaly sie lacznosci. W ciagu dnia robilem ich okolo 300. To dobry wynik jak na tamte warunki. Pracowalo sie super. Ale wszystko, co dobre, szybko sie konczy. Pare tygodni i wszystko wrocilo do starego porzadku. Minelo 30 lat. To kupa czasu. Dalej jestem aktywny na pasmach i ciagle robienie lacznosci sprawia mi wielka frajde. Dzis mieszkam daleko od kraju, ale wszystkie QSO z Ojczyzna sprawiaja mi wielka przyjemnosc. Dzieki Wszystkim za nie. Jestem krotkofalowcem od 1964 roku i do konca (silent key) nie zakoncze swojej przygody z Naszym Wspanialym Hobby. Pozdrawiam - Andrzej SP4R (ex SP4HKB, SP4NI, a aktualnie 9K2/SP4R) |