Ciężkie życie PZK
wszystko o PZK, dobrze i źle
    SamuelMorse pisze:

      sp9eno pisze:


      Teraz to "musztarda po obiedzie".
      Gdyby literalnie stosować Statut PZK, to okazało by się, że klubów
      PZK jest nie więcej niż 5.Choć raczej 3 nie 5.


    Upiąłeś się tego jak rzep psiego ogona.
    Powiedz mi przyjacielu drogi jakie to ma znaczenie.
    Że PZK na papierze miało by 50 a nie 3 kluby ze względu na zapis w statucie ?
    Żadnym dekretem nie zmienisz tego czy ludzie będą się grupować w kluby czy nazwij to sobie jak chcesz.
    Żadnym dekretem nie spowodujesz że klub nie upadnie jak nie bedzie tam nikogo do roboty.
    Problem jest głębszy i to że Ci się musztarda sprzed 2 dekad odbija nic nie zmieni.


Pytasz jakie to ma znaczenie?
A z jakiego punktu widzenia?
Ja Ci odpowiadam z punktu widzenia organizacji.

W/g poprzednich władz w PZK jest około 400 klubów PZK.
Liczone są deklaratywnie.Czyli klub deklaruje, ze "jest PZK"
i sprawa załatwiona.
Czy to ważne?
To zależy z jakiego punktu widzenia pytasz.
Jeśli w klubie PZK na 10 członków jeden lub dwóch jest członkiem PZK
to chyba coś tu nie funguje.
Jeśli to są dzieci, które się szkolą to OK.Ale jeśli to
są szkoleni 40-60 letni nadawcy to jakoś jest głupio.
Czy ta sytuacja jest zgodna ze statutem PZK?
Popatrz do statutu.

Czy wyobrażasz sobie drużynę harcerską złożona z 20%
harcerzy i 80% nieharcerzy.Do momentu złożenia przyrzeczenia
oczywiście tak.Ale potem już nie.
A w PZK to się praktykuje nagminnie.

Podkreślam jeszcze raz, że patrzę na to z punktu widzenia
interesów organizacji.

Ta sytuacja jest dla mnie jako postkomucha zupełnie niezrozumiała.
Środowisku krótkofalarskiemu /a przynajmniej dużej części/
wydaje się, że żyje w PRLu gdzie PZK było dotowane, a partia patrzyła
przychylnym okiem na wszelkie formy technicznej samoorganizacji.
Teraz przymusu należenia do PZK nie ma, ale "powszechnie wiadomo" ze
PZK powinno wszystko dofinansowywać.

Z jednej strony akceptuje się sytuację, że aby łowić legalnie ryby trzeba
zapisać się do jakiegoś koła PZW albo wykupić karnet na łowienie.
Z drugiej strony chętnie "korzystamy z PZK" gdzie się da i jak się da.
Bez skrupułów.
Tylko to jest rozmowa o funkcjonowaniu organizacji.
Kluby są w tym drobnym choć ważnym trybikiem.

Nie zamierzam nikogo do niczego zmuszać czy zmieniać rzeczywistość dekretami.
Ale wystarczy w organizacji zlikwidować kolesiostwo a potencjalnym klubom
"porozdawać wędki i zwolnić hamulce" a nie uznaniowo rozdawać ryby.

Można tez popatrzeć jak to robią inni.


  PRZEJDŹ NA FORUM