Ciężkie życie PZK
wszystko o PZK, dobrze i źle
    sp6ryd pisze:

    Czytałem oba 'programy wyborcze' porównywanych tu powyżej kolegów i z Waszych wypowiedzi wynika, że PZK bardziej potrzebuje 'sprawnego działacza' niż osoby z solidnym backgroundem technicznym.
    Przyznam, że przez ostatnie lata brakowało mi szczególnej aktywności prezydium na polu technicznym. Może to domena "organów" by sprawnie działać, ale ważne też, w którym kierunku i jakim celu.
    Nasze hobby ma podłoże bardzo techniczne. Ogólny stan umiejętności i wiedzy w tym zakresie, a w zasadzie szczególnie stan 'politechnizacji' młodzieży ubożeje. Mam nadzieję, że PZK powróci do chlubnej tradycji krzewienia wiedzy i umiejętności technicznych i nie tylko przyciągnie pasjonatów, ale też pasję konstruktorską, homemade, opensource w kolejnych pokoleniach zaszczepi wesoły

    Owocnej kadencji wszystkim nam życzę.


Ja się z Tobą zgadzam.
Nieżyjący juz Zdzisław SP6LB często na posiedzeniach ZG zwracał uwagę,
że organizacja w 90% zajmuje się sobą czyli sprawami organizacyjnymi.
Ale jesli dziś, po 25 latach radosnej twórczości przeanalizujemy sobie
chociażby pobieżnie stan "organizacyjny" PZK, to wygląda to zdecydowanie
gorzej niz przed 1992r.
To ma oczywiście swoje głębokie uzasadnienie.
Łatwiej jest zarządzać- kierować tworem typu "mętna woda" i lansować
tezę o braku chętnych do działalności społecznej, niz
kierować poukładaną organizacją, w której każdy zna swoje miejsce,
zna swoje prawa, zna swoje obowiązki i jest z nich automatycznie rozliczany.
Wtedy Centrala zamiast ukochanego "ręcznego sterowania" ma czas na myślenie,
inspirowanie,wspomaganie i na wymyślanie kierunków rozwoju.

Ale nie budowę "stacji odbioru słabych sygnałów" w strefie przemysłowej miasta Bydgoszcz,
tylko jaki jest pomysł na tę dowolnie rozumianą "politechnizacje".
Na współpracę z ZHP a nie na zwalczanie tej organizacji.
Na pomysł na szkolenie młodzieży którą ZHP próbuje szkolić a my blokujemy
zmiany w procedurze egzaminowania.
Szkolić nie mamy jak, bo zlikwidowaliśmy kluby.
TAK, MY zlikwidowaliśmy, bo nie kiwnęliśmy "palcem w bucie" jak sie świat zaczął zmieniać.
Mógłbym tak pisać i pisać.

Możemy oczywiście skupić się na tzw. "politechnizacji".To kierunek bardzo ważny.
Ale nie mamy do tego "narzędzi" takich jak kluby i nie mamy "wjazdu do szkół".
Wiec możemy tylko robić plany na papierze.

Mogliśmy lat temu trochę "pójść w REAKTYWACJĘ". Ale to okazało sie mentalnie
za trudne i wyczerpujące dla kierownictwa.

Czy nam jest potrzebna "zorganizowana" organizacja?
A czy jesteśmy w stanie "zawojować świat" /cokolwiek by to nie znaczyło/
przy pomocy "pospolitego ruszenia"?

Jak na razie sprawnie zadziałało "liberum veto" i nie było transmisji z obrad.

WIEC OD CZEGO ZACZĄĆ? - oto jest pytanie.

ps.od razu dopowiem: ani "my chcemy", ani robimy "co suweren chce".
Nie mozna iść na całość "w poprzek zachciewajek suwerena" ani iść z nurtem rzeki.
Trzeba rozmawiać, tłumaczyć, przekonywać,argumentować,pokazywać ...
NIE MA SZYBKICH, ŁATWYCH, PROSTYCH ROZWIĄZAŃ BO ŚWIAT NIE JEST BIAŁO CZARNY.


  PRZEJDŹ NA FORUM