Dławik w żarzeniu lamp
W zasilaczach które znam było kilka takich dławików i trudno powiedzieć o którym dławiku piszesz.
Generalna zasada dławików katodowych polega na oddzieleniu włókna od napięć w.cz, ale jeżeli katoda jest pod jakimś napięciem wzgl masy to obowiązkowo powinien to być dławik różnicowy/bifilarny, by prądy żarzenia nie wzbudzały w nim żadnych strumieni magnetycznych. Dla takiej małej lampki nie jest to problemem, gorzej, jak są to już dziesiątki amper. Ale taki dławik jest zwykłą cewką w obwodzie z pojemnością lampy czy tez linia zasilającą. I tu jest problem z właściwościami materiałów magnetycznych, te stosowane w zasilaczach najczęściej nie są przeznaczone do napięć zmiennych rzędu kilkudziesięciu MHz i po prostu mogą się grzać od mocy sterującej lampę.
Jest to najczęściej tania chińszczyzna z najgorszych spieków.
W profesjonalnych stopniach mocy stosuje się kilka dławików, jeden za drugim (podobnie jak dławiki anodowe w stopniach mocy), by uniknąć jakichkolwiek rezonansów. Ostatni dławik przy samej lampie to najczęściej kilka/kilkanaście zwojów nawijanych bifilarnie na dobrym materiale ceramicznym. Często uzwojenie wykonywane jest taśmą miedzianą srebrzoną.
Prosta metoda to podłączyć taki dławik równolegle do wtyku antenowego i porównać ustawienia skrzynki antenowej.
Jak masz szerokopasmowy mostek do pomiarów indukcyjności - lub dostęp do takiego - to robisz kilka pomiarów dobroci dławika na różnych częstotliwościach zaczynając od 100 kHz a kończąc na np.50 MHz. Doroć powinna być prawie taka sama.


  PRZEJDŹ NA FORUM