Stawiać na młodzież
taki mały apel
    sp9eno pisze:

      SP5MGS pisze:

      Hm nie wiem czy patrzę przez pryzmat końca swojego nosa. Myślę, że nie. ...


    Patrzysz Grzegorz tylko tego nie zauważasz.
    Bo "syty głodnego nigdy nie zrozumie".

    Wy macie fajny klub, prężnie działający.
    Młodzi ludzie mają gdzie i do kogo przyjść i nauczyć się krótkofalarstwa.
    Dla nich świat jest piękny.

    Ale tez sam zauważyłeś wcześniej, że
    "Warto poszukać form docierania do młodzieży".
    Niestety to mądre stwierdzenie z którym się zgadzam
    w większości miejsc i sytuacji jest puste.

    Bo kto ma szukać tych form?
    Kto ma je realizować?
    Gdzie i w jakich warunkach maja być realizowane?
    Skąd na to brać środki?
    Tak można pytać jeszcze długo.

    Wy w Wołominie macie "mały Raj".
    Niestety takich miejsc w SP jest niewiele.
    I coraz mniej.

    Pisząc o końcu własnego nosa miałem na myśli
    właśnie to, ze chyba patrzysz na ogromny problem
    polskiego krótkofalarstwa
    przez pryzmat Waszych lokalnych możliwości.

    Mnie się kiedyś udało bo mieszkając "na pustyni"
    pojechałem na obóz harcerski.
    Dziś takich możliwości prawie nie ma.

    Jest co prawda internet,ale też nie każdy potrafi z niego
    właściwie skorzystać.

    Myślę, ze przyznasz, że problem jest i powinniśmy o nim
    poważnie, merytorycznie rozmawiać aby spróbować go rozwiązać.

    Ale nie rozmawiamy.

    A dlaczego nie rozmawiamy, to jeszcze bardziej szeroki z skomplikowany temat.

    Andrzej eno


Zgdzam się z Tobą najbardziej z tym, że dobrze gdy "młodzi ludzie mają gdzie i do kogo przyjść i nauczyć się krótkofalarstwa". I nie jest o to łatwo. Dlatego trzeba budować mapę dobrych wzorców i powielać gdzie się da. Taka "Mapa dobrych praktyk" gdzie są metody, sposoby, wypróbowane pomysły. Również w zakresie finansowania. Np. jako SP5WWL z SP5YAM wypuściliśmy sporo balonów krótofalarskich i na większość z nich znajdowaliśmy sponsorów. A raz zostaliśmy zaproszeni do Fromborka i jako stowarzyszenie uczestniczyliśmy w projekcie. Innym razem razem przyszedł przedsiębiorca z pieniędzmi, bo też chciał mieć swój balon.

Dawne metody - szacunek dla wszystkich, którzy je wprowadzali - nie przyjmują się dziaisiaj. Pamiętam jak zabrałem uczniów na pewną imprezę i był tam też klub z anteną, namiotem, radiem i tyłem siedzącym człowiekiem, który imponująco uderzał palacami w klucz telegraficzny. Ja byłem zaurczony dla moich uczniow to było nie warte dłuższego zatrzymania.

Młodzi muszą też czuć się przyjęci w sposób partnerski. Kiedy słyszą, że ich licencja jest niewiele warta, bo kiedyś to było CW na egzaminie, a i nasłuchowcem musiał być. Jak słyszą, ze jego baofeng na zakup którego musiał z czegoś zrezygnować, do kosza się nadaje bo co to za modulacja. Muszą czuć się dobrze - potrzebni i traktowani na równi. Wiadomo doświadczenie, wiedza, osiągnięcia budują pewnego rodzaju liderstwo. Najlepiej jak ktoś taki w grupie młodych ludzi czuje się jak to mówli legoniści rzymscy primus inter pares czyli pierwszy pośród równych.


  PRZEJDŹ NA FORUM