Stawiać na młodzież
taki mały apel
Czytam i napiszę tylko, że wszyscy macie rację. Ci krytykujący PZK i ci, którzy krytykują krytykujących.

Ode mnie tylko wrzucę, że "organizacja wiodąca" nic nie zrobiła gdy ustawa zaorała kluby rodzinne poprzez wprowadzenie wymogu dla takich klubów bycia osobą prawną (czyli minimum stowarzyszeniem zwykłym).
Wszyscy (homo sapiens) widzieli jaki to absurd w odniesieniu do klubów rodzinnych ale... siedź cicho, jest super.

Klub zakłada ojciec z dwoma synami i wszyscy mają licencje... to mój przypadek. Żadnego przepływu pieniędzy, świadczeń czy usług. Wolontariat w obrębie rodziny, 100% działalność non-profit. Bez ram czasowych działalności ani konieczności ciągłego działania, bo nie świadczymy nikomu żadnych usług ani ich nie zamawiamy. Nie gromadzimy też składek ani majątku klubowego.
I sru z dyni - od teraz księgowość, sprawozdawczość i inne bzdury, choć przecież cała praca, kasa i sprzęt krąży w jednej rodzinie. Zaorane bez jednej refleksji.

Lata sobie mijają i wszyscy są szczęśliwi. "Wiodąca" nawet nie zauważyła jak z list polskich klubów zniknęły kluby rodzinne. Wyrżnięte jak podczas pogromu.
A były to kluby, które zawsze oferowały dzieciakom/młodzieży dobry start w krótkofalarstwo. Nie tylko dla dzieci założycieli klubu ale także dla ich kolegów i koleżanek. Kluby te były właśnie tam gdzie były dzieciaki i ich znajomi. Nie trzeba było robić zoo w szkołach aby dzieciaki zobaczyły krótkofalarstwo. Wystarczy, że jak-co-dzień wpadły do kolegi i popatrzyły przy tej okazji jak kolega pracuje na trx pod nadzorem taty.

Ale tego już nie ma... Choć ustawa już się zmieniała i "wiodąca" mogła poprawkę zgłosić aby rodzinne objąć innymi zasadami. Najwidoczniej delegaci na zjazdy o tym nie wiedzieli, nikt im o tym nie napisał ani ogłoszeń na słupach nie wykleił.

Na tym kończę temat o jednej z katastrof.


  PRZEJDŹ NA FORUM