Ciężkie życie PZK
wszystko o PZK, dobrze i źle
Przeniosłem to z wątku o "wyczynie SP9UO" aby go nie zaśmiecać"

    HF1D pisze:

      sp6ryd pisze:


      ... Najpierw trzeba by wykształcić podobnych sobie, a na to już chyba za późno. Można machać rękami i bronić tego co jest, tyle że pociąg dawno już odjechał ,)


    Dotknąłeś bardzo ważnego problemu. Przyszłości krótkofalarstwa i "świeżej" krwi.
    Zdrowo myślący o przyszlości podejmują działania w celu znalezienia i wyszkolenia nowych liderów.
    W tym własnie celu powstał program YOTA - Youngsters On The Air.
    To właśnie na corocznych obozach narodowe związki reprezentowane są przez przyszłych liderów i nawiązywane są kontakty które w przyszlości mogą zaowocować tym, że jeszcze dlugo nie nadejdzie dzień w którym na CQ nikt nie odpowie.
    Idea YOTA powstała w IARU R1 i jest to program dostępny dla wszystkich związków należących do IARU.

    Naprawdę nie pamietam, kiedy ostatni raz brała w tym udział ekipa z Polski.
    I nie pamiętam kto z młodzieży, która pojechała na obóz YOTA jest teraz we władzach PZK.

    Wygląda na to, że mamy swoją drogę.
    Dostępu do egzaminów nie zamierzamy ułatwiać. Po co nam więcej młodych krótkofalowców?
    I na obozy YOTA też nikogo nie wysyłamy.
    Po co?
    Jeszcze się nasłuchają o zmianie pokoleniowej, uwierzą w nią i po powrocie zaczną się upominać o miejsce dla młodzieży we władzach.
    A przecież młodzież we władzach Związku już jest.
    Piotr SP2LQP (z całym szacunkiem dla niego) na tle pozostałych jest młodzikiem.


Nigdy nie negowałem pomysłu YOTA i teraz tez nie zamierzam.
Ale niestety nie jest on panaceum na wszystko.

Niezaprzeczalna jest potrzeba "świeżej krwi w organizacji",
a juz na pewno w jej władzach.
Ale też nie popadajmy panie Jurek w skrajność, polegająca na tym,
ze z kolei "panaceum na wszystko jest młodość a dziadków
należy anihilować".
To fałszywa teza, prowadząca nas z jednej skrajności w drugą.
Bezmyślne odbicie się od jednej ściany aby walnąć czołem w drugą.
Jak wszędzie potrzebny jest zdrowy rozsądek.
Prezydent Biden ma juz 81 i jest sprawnym "kapitanem okrętu",
Prezydent Andrzej Duda ma 52,prawie dwa razy mniej ... .
A Włodymir Zełenski ma tylko 45 i tez sprawnie zarządza "swoim okrętem".
Łukaszenka ma 68 i rządzi już 29 lat.
W PZK jeden z członków Prezydium jest w tym gronie juz 23 lata.

Wiec może to nie wiek przeszkadza w sprawnym kierowaniu tylko
nadmierne doświadczenie i rutyna?
Kiedyś próbowałem proponować max dwuletnią kadencję w PZK ale zostałem
spacyfikowany przez dwóch "zawodowych" prezesów.
eno


  PRZEJDŹ NA FORUM