[Humor] Mój stary jest krótkofalowcem Taki mały projekt z przymrużeniem oka |
Co mogą i powinni zrobić Był wieczór, najwyższe pasma właśnie zaczęły kłaść się spać, słychać było tylko ostatniego upartego, który przy zamkniętym paśmie próbował jeszcze swoje smutne CQ. Przeszedłem na osiemdziesiątkę i zacząłem testować nowe radio – taki prezent z okazji dnia dziecka. I nie był to super drogi przenośny Icom czy wyczynowe Yaesu z jeszcze lepszym odbiornikiem ale wprost przeciwnie, sprzęt względnie tani, ale całkiem fajny. Tata cały czas był skupiony przed komputerem, siedział w słuchawkach i uważnie oglądał jakąś smutną gadającą głowę. Dopiero gdy powiedziałem o co chodzi, zapauzował odtwarzanie. Odwrócił się, obejrzał radio bardzo dokładnie, prawie je obwąchał jak pies, coś tam mruknął pod nosem i wrócił do słuchania dalej. A tam trzech facetów siedzi przy stole i o czymś gadają. Hm, znam tych panów, wróciłem do nasłuchów. Ojciec to zauważył i w końcu się odezwał: - Słuchaj sobie dalej. Sygnały z pasma są ciekawsze, nawet jeśli tym pasmem jest osiemdziesiątka. Potem mi powiesz, teraz muszę się dowiedzieć o co w tej gównoburzy chodzi. Słucham dalej, a tu nagle odzywa się radio na UKF. Tata jakby żgnięty szydłem w pośladek zaczyna dość energiczną dyskusję. Pomyślałem, że dopóki nie wjedzie na zomowskie pały i komisje eterowe, żadna pomoc nie jest potrzebna. On przecież lubi dyskutować. - Wiesiu, ale oni są w naszym wieku, my nie będziemy żyć wiecznie. Tylko ich dzieci będą miały przesrane, bo będą ich kojarzyli z takim wybrykiem. - Zaraz będzie kontratak, że podobno jedni drugich obrażajo. - Już jest, zobacz, gdyby dodać do tego przekleństwa, byłoby jak na 7055. Stwierdzenia podobne tylko adresat i kraj inny. - Ja nie chcę mieć z tym nic wspólnego. Pamiętam sześćdziesiąty ósmy, nie mam zamiaru do tego wracać. I teraz wychodzi takie coś. - Oto typowy krótkofalowiec, byle karteczka dotarła, byle wódka na górce była zimna, a wizerunek, kogo to obchodzi. To i tak wina różnych wrogów. - Ale przecież ciebie też tak będą odbierać, nawet jeśli ich tylko jadowicie krytykujesz. Bo zaraz będziesz ich wrogiem. Tak na marginesie w tej organizacji wcale nie jest najważniejszy prezes tylko sekretarz. Jak w PZPR. I tu się uczujniłem. Jak są takie skróty, to zaraz z chrzęstem wyjedzie i ZOMO. - Tak, tych wrogów, których nie macie siły z własnej organizacji wywalić. Nie macie siły, bo składek by było za mało i kasa się nie będzie zgadzać. Tu tylko o kasę chodzi. Będą płakać, bo już wrzucili granat do sławojki, dostali rozbryzgowo. A do tego sami przedtem w tej sławojce mieszali, by rozbryzg największy był. - Bo nie wiedzą, że trzeba było po cichu posprzątać szufelką tylko wrzucili w wentylator. - Strasznie fekalne te porównania, no trochę kultury na przemienniku! Oooo, poznałem głos, chłopaki z SP9 na prześmieszniku, jak fajnie. Kiedyś przy takiej dyskusji tata już zaczynał syczeć i zaraz wybuchał, ale tym razem trochę spokojnie jest. - Wiecie co, to towarzystwo myśli, że można po staremu, najlepiej by im było wprowadzić komisje eterowe i wywiad dzielnicowego przed wydaniem licencji. A jak nie, to pałą lać. Oni tak myślą. Nagle jeden z młodzików krzyknął: - BINGO! Ojciec tylko coś mruknął i ciągnął dalej: - A ja im powiem tak. Nie zamierzam ze związku występować z tego powodu, ale będę ich krytykował, bo to jest przegięcie. Jest też coś, co oni mogą i wręcz powinni zrobić, a ja sam tego w żadnym wypadku nie dam rady! I wiecie co to jest? To się dowiecie – mogą mnie pocałować w tyłek! Leki na uspokojenie działają – pomyślałem. |