[Humor] Mój stary jest krótkofalowcem Taki mały projekt z przymrużeniem oka |
To jak z tym łosiem? Tata długo zastanawiał się czy jechać na ŁOSia. Z jednej strony miło byłoby na spokojnie pogadać z tymi, których głosy zna z osiemdziesiątki lub UKFu. Ale jest też druga strona – tata serio nie powinien się denerwować. Niestety sprawa tego spotkania była dość napięta. Zaczęło się oczywiście od rozliczeń finansowych: - Ciekawe czy zrobią zbiórkę, bo już nie chcieli uwierzyć, że to nie można tak po prostu. I potem będzie płacz i zgrzytanie zębami, gdy się za to zabierze skarbówka. - W ogóle wstyd, bo to trzeba było rozwiązać porządnie. I rozliczyć tak, jak trzeba. Jeśli komuś trzeba zapłacić, to się płaci na podstawie umowy lub faktury, jeśli trzeba dopełnić formalności, to się to robi i te informacje po prostu ujawnia. Tyle. Dyskusja trwała w najlepsze, postanowiłem skierować ją na spokojniejsze tory. - Spotkanie w sumie już się zaczęło. Oni tam są. O, ja głupi, myślałem, że będzie spokojniej, ale nie, maruda zacytował już coś z forum: - Podobno tancbuda pod pijanym beaconem się rozkręca. Maładiec z boku dopowiedział: - Proste, już wódka się leje. Zaraz jeden skompromitowany pijaczyna będzie jechać po drugim. Zobaczysz, tak będzie. - I zaraz będą chcieli sobie dać po pyskach. W sumie standard. - Ja wam mówię, rację mają ci, co proponowali wynajęcie oktagonu lub ringu bokserskiego i profesjonalnego sędziego. - To by była bardzo dobra inwestycja, udostępnić za opłatą w jakimś PPV i kasa się będzie zgadzać. Ludzie najwyraźniej lubią patostreaming. Tata coś chwilę mruczał, aż w końcu walnął pięścią w stół i krzyknął: - A niech se siedzą. Ja nie jadę. - A co powiesz towarzystwu? - Że pojechałem do hakierów, by im pomóc ogarnąć run w zawodach. - A naprawdę pojedziesz? - To się jeszcze okaże. I jak będą zakłócenia, to powiem, że to od pękających dup. |