Ciężkie życie PZK
wszystko o PZK, dobrze i źle
ENO, drogi ENO,
ja wiem czym była Odznaka Honorowa PZK gdy wstępowałem do tej organizacji w 1976 roku.
Na posiadaczy patrzyło się z nabożną czcią i były to prawdziwe autorytety. Były jeszcze dwie odznaki, które wówczas były marzeniem wielu.
Jak pamiętasz nasłuchocom przysługiwał znaczek PZK w kolorze zielonym, a nadawcom w niebieskim. Była jednak wyższa kasta posiadająca znaczki w kolorze czerwonym i czarnym. To była wtedy prawdziwa elita czyli członkowie SPDX oraz PK UKF. Do obu klubów było trudniej się dostać niż obecnie dostać OH.
Bo dzisiaj OH to niestety tylko blaszka zbrukana przez obecne władze niczym przez gołębia. Pamiętam takie posiedzenie Prezydium w Bydgoszczy, w którym uczestniczyłem gdy pojechałem po wnioskach o przyznanie OH i ZOH nadesłanych przez OT w Łodzi. To była kpina z jakichkolwiek zasad. Wnioskowano np. o ZOH dla ludzi którzy mieli kilkuletnią przerwę w członkostwie i płaceniu składek, albo dla ludzi których stażu członkowskiego nie dało się zweryfikować pod kątem regulaminu odznak.
Nazywam to blaszką bo to nie uznanie zasług tylko kupowanie poparcia. Nigdy nie zapomnę gdy ok 2010 roku kilka osób w Szczecinie wymyśliło sobie rewolucję w postaci zmiany ZOT. Był wśród nich znany i bardzo dobry operator. Był wręcz motorem dążenia do zmian. Gdy doszło do głosowania to zmienił zdanie. Pytamy „dlaczego tak zrobiłeś?” Odpowiedział krótko „Janusz załatwił mi OH więc mam dług. Niektórzy (podkreślam niektórzy) prostytuowała się w zamian za kawałek metalu.
To przyszli biali do dżungli i błysnęli „dzikusów” świecidełkami.
I między innymi zepsułbym im zabawę na ZG odsyłając wcześniej i dając komentarz w ŚR „Godniejsi od Was mi tą odznakę nadali i nie Wy będziecie mi ją odbierać”


  PRZEJDŹ NA FORUM