[Humor] Mój stary jest krótkofalowcem
Taki mały projekt z przymrużeniem oka
Nastroje po zawodach
Jak zwykle po zawodach zrobiliśmy podsumowanie. Zawody były ze wszech miar dziwne, począwszy od samej propagacji, aż po wyniki i uczestników.
- Straszna posucha, te zawody są chyba za mało atrakcyjne dla innych krajów. W niedzielę było sporo stacji, które miały po kilkanaście łączności.
- Może tam kiepska propa była?
- Nie wierzę, to były stacje rumuńskie, ich robisz całą dobę na 40 i 20, nawet Rafał robił ze swojego złotego dipola.
- A dopał włączył?
- Nie wiem, może nie, on włącza wzmacniacz tylko wtedy, gdy woła Hiszpanów.
- Czyli coś nie pykło, bo gdyby wystartowali wcześniej, mieliby więcej.
Nagle drzwi się otworzyły i cicho wszedł maruda. Dyskusja trwała w najlepsze.
- Od dawna mówię, że przydałaby się zmiana formuły zawodów. Na przykład worldwide ale stacje SP są punktowane razy dwa. Czyli wujce do Niemca po 3, ale do nas – po sześć. Europejskie po punkcie, Niemiec do nas za dwa.
- Plus dodatkowe 5 pkt za stację w rodzaju SN0HQ.
Z kąta odezwał się jeden z młodych, który z wielką radością wołał na dwudziestce, ale sercem jest przy komputerze, od którego nie oderwiesz go nawet traktorem:
- Wprowadzić łączności FT8 i overlay tylko digi.
- Nie wiem, być może. O tym trzeba pomyśleć teraz. Bo to Ruscy i Białorusini nam robili wyniki. A od teraz nie zrobią, zresztą wolałbym nie mieć takich dylematów.
- Zobaczcie zawody Manchester Mineira, są bardzo fajne i uczestników nie tak mało. A podobno niszowe.
Ojciec słuchał chwilę, aż w końcu sapnął i stuknął dłonią w blat:
- Nic nie robić. Tak jest dobrze. To były zawody na jeden kraj i tak ma pozostać.
- Tak, ale wtedy nie będzie kogo robić. Zwłaszcza słabsze stacje. Zrobią kółeczko i będą smętnie czekać na następnych. I co, robić sobie przerwę na dogrywkę na Morse Runnerze? Wiem coś na ten temat, sam tak miałem.
- Bo nadajesz z druta do sławojki.
- I tak ma być, to był test. Rozwiesiłem dipol z cienkiej linki z okna do drzewa i patrzyłem co można zrobić QRP.
- I jak szło?
- Różnie, bliskie stacje bardzo fajnie, ale mało było. I tylko na CW, bo na SSB nikt niczego nie słyszał. W ogóle to deiksmenom rządzącym formułą zawodów w dupach się poprzewracało. Nam wszystkim też.
- Nam? Ej, ale o co chodzi?
- Bo my jesteśmy rozbestwieni, a niektórzy dodatkowo – bezkompromisowi. Kiedy ostatnio pracowałeś małą mocą w dipol?
- Na bosaka to tylko w polskich zawodach. W dużych nigdy.
- Właśnie. Teraz jest dosłownie kilka klubów, które w zawodach jadą na samym transceiverze, bez wzmacniacza.
- Oj bo zawsze tak było. Tylko zawodnicy z klasą podają zgodnie z prawdą, a takich niestety jest niewielu.
- Wiem, ale nie w tym rzecz. To my się przyzwyczailiśmy, że możemy mieć tak dobry sygnał, że gościu po drugiej stronie bierze z pierwszej klepki.
Ojciec oczywiście się zaperzył:
- Ale my musimy mieć dobry sygnał!
- Zgoda. Teraz mamy lepszy, niż niejedna profesjonalna stacja, bo przy podobnej mocy mamy lepsze anteny. Ale musimy również zrozumieć i ćwiczyć cierpliwość oraz podejście. A moje doświadczenie to było ekstremum w tym zakresie. I poczułem co w zawodach może słabo wyposażona stacja.
- No dobra, ale startowaliśmy już QRP i szło.
- Tak, ale nie przy kompromisowym sprzęcie. Chciałem poznać jak to będzie, gdy w zawodach chciałby wystartować ktoś ze radiem poniżej tysiąca złotych.
I tu na stole położył prawdziwe maleństwo, wielkości dwóch paczek papierosów. Mniejsze od powerbanka, z którego jest zasilane.
- Ty z tego nadawałeś? Całe zawody?
- Prawie, z wyjątkiem 21MHz, tam wołałem z jego chińskiego klona, konstrukcja bardzo podobna.
- Ale na tym nic nie słychać.
- Zdziwiłbyś się. Jest lepsze od tego (tu wskazał na jedną z dawnych samoróbek) i tego (tu wskazał na radio fabryczne ale o bardzo podłym odbiorniku). Zwłaszcza na telegrafii. Mocy za mało, to fakt. Ale problem tkwił nie w samym radiu ale w tym, że uczestników było za mało.
Dyskusja trwała, pomyślałem chwilę. Skoro zrobił 50 łączności z dwóch-trzech watów w byle drut za oknem i to z doskoku, to znaczy, że coś w tym jest.
- Z tych czterech watów przecież nic nie zrobisz.
- To zależy. Zobacz, zrobiłem 50 łączności, czyli 50 punktów. W tym dwóch wujców, ale nie liczę mnożników. Tutaj jest dwa tysiące razy więcej mocy. Ile łączności w logu?
- Dwa tysiące.
- To czterdzieści razy więcej. I gdzie ta korzyść z Marconiego?
- Znowu marudzisz, bo korzyść jest, cały mauzer bimberku.
- Którego nie wypijemy, bo wątroby nie przechodzą przeglądu technicznego.
Ojciec pomyślał, aż nagle wypalił:
- Wiem! Bierzemy ten bimber, dajemy ludziom trzymającym władzę przy konteście. Niech zrobią zmiany w formule według naszych pomysłów. Chłopaki z Chicago zrobią reklamę kontestu w Stanach i Kanadzie. Za rok pobijemy wynik z CQWW!


  PRZEJDŹ NA FORUM