[Humor] Mój stary jest krótkofalowcem Taki mały projekt z przymrużeniem oka |
Specyfika klubów Zawody się zbliżają, już jutro start. Ojciec nawet się nie zastanawia, bo wszystko od dawna jest gotowe. Ostatnia narada w chatce: - Czeklista prawie wypełniona, ostatni punkt. Chcę usłyszeć wasze zdanie na temat gotowości. - Jesteśmy gotowi. Zrobiliśmy dwieście łączności po to, by sprawdzić sprzęt. - To więcej, niż maruda w ostatnich zawodach! - Dajcie już mu spokój. Nie wstawał rano i tyle. A sprzęt? - Wszystko na swoim miejscu, działa. Tak, twoje stare Yaesu w szafie też jest, sprawdzone, jako ostatnia rezerwa. Zaprzyjaźniony klub z południa kraju nie miał tyle szczęścia. Grupę na telegramie obiegła fotka pękniętej zębatki w sterowniku rotora anteny: - No tak, idealnie, tuż przed zawodami. - Idealnie by było już w zawodach, tuż przed amerykańskim runem. - Spoko, mają zapasowy. A gdyby nie mieli to zakołkują, wezmą młot, kawał rury, dorobią rączkę do przekręcania, poślą młodego i będzie zdalne sterowanie wspierane sztuczną inteligencją. Sam będzie wiedział, gdzie kierować. - To wiem, strzeli im lampa w stoczterdziestce w trakcie zawodów, a zapasowej podstawki ani lampy nie mają. - To im nie grozi. - A dlaczego? - Nie mają wzmacniacza. - To chyba jedyny klub w kraju, który nie grzeje 140tki w zawodach. - Ale my też nie mamy i nie grzejemy, od tego jest końcówa z Marconiego z odzyskiem ciepła. - Właśnie, trzeba napełnić drugi wymiennik ciepła! Znowu o tym zapomnieliście, destylat się sam nie zrobi! Ojciec twierdzi, że każdy klub ma swoją specyfikę. Są zakapiory w zawodach z chorym ssaniem na punkty, są tacy, co ogrzewają kubek z kawą z prądem na stoczterdziestce, jest wesołe towarzystwo, które się cieszy z radia, ale są też kluby, które mają podejście profesjonalne. Albo do produkcji ubocznej, tak jak my, albo do samego alkoholu, jak to czasami widać na zdjęciach. |