Ciężkie życie PZK wszystko o PZK, dobrze i źle |
Piotrek76 pisze: mikrofalowiec pisze: Prezydent też jest prezydentem wszystkich Polaków, nie tylko tych, którzy na niego głosowali. To się nazywa demokracja. Prezydent RP to urząd państwowy, Prezes PZK nie (na szczęście). mikrofalowiec pisze: A PZŁ zrzesza myśliwych, wędkarzy i innych łowców, co nie zmienia faktu że jak sobie podmienisz PZW na PZŁ to nadal zachowa to sens mojej wypowiedzi. Bzdury opowiadasz. Dla PZŁ jest specjalny wyjątek w Prawie Łowieckim, każdy myśliwy ma obowiązek należeć (myśliwy, bo wędkarz nie musi, ani do PZŁ, ani do PZW). PZK to stowarzyszenie jak każde inne, reprezentuje tylko swoich członków, a że nie ma obowiązku by każdy krótkofalowiec należał do PZK, to... nie reprezentuje wszystkich krótkofalowców - tak po prostu. Ciekawe czy to jakaś chora projekcja kolegi Mikrofalowca, czy efekt indoktrynacji jedynie nam panującego i miłościwego PZK :-) Monopol PZK jak i wszystkie zwyrodniałe z tym procedery jak np. bycie skazanym na łaskę lokalnego klubowego watażki który wydawał zgodę na dopuszczenie do egzaminu (mój kolega zmieniał przez to klub na taki w innym mieście) są już czasami słusznie minionymi tak jak i PRL. Nie rozumiem tego resentymentu za tymi czasami, tak za tym jakie było PZK jaki i jaki był PRL. Także możesz Piotrek gościowi tłumaczyć newt i 100000 razy jak mantrę i dalej zapewne nie rozumie że w Polsce obowiązują przepisy prawa, a te definiują kto i kogo reprezentuje. Może i któreś z byłych prezydiów było bardziej spójne z głosem ogółu i stąd to dziwne przeświadczenie (choć słuchając zwolenników jak i popleczników śmiem wątpić), ale obecnemu prezydium wrotki wypięły się już dawno i ono nawet wewnętrznie nie jest spójne. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że niszczy ono zasady demokracji i zwykłej społecznej przyzwoitości np. walcząc z reprezentantami OT - vide Tomek SQ5T. Także kolego Mikrofalowiec, głoszeniem takich majaków tylko pogłębiasz mentalny rów pomiędzy zwykłym krótkofalowcem (nie ważne czy członkiem czy nie) a prezydium, choć ten już jest raczej nie do przeskoczenia. |