[Humor] Mój stary jest krótkofalowcem
Taki mały projekt z przymrużeniem oka
Homodyna
Tak sobie gadaliśmy o tym odbiorniku, aż nagle zrobiło się poważniej.
- Nie mów, że nie zapisywaliście tego dla potomnych?
- Oczywiście, mamy pełne archiwum od 19 lutego do czerwca. Zachowało się wszystko, co odbiornik dał radę odebrać, jest na dyskach, leży i czeka. Sporo udało się nam wyciągnąć, ale jedna doba nagrania to około tygodnia ciągłej pracy przy przeglądaniu. Tam jest wszystko, wasze gadanie na osiemdziesiątce także!
- Serio, taki odbiornik to ważny zasób. Nie przyszły do was trzyliterowe służby?
- Nie, ale my przyszliśmy do tych służb, mówiąc, co mamy. Niestety nie miałoby to dla nich zastosowania. Trochę szkoda, ale ja to rozumiem. Oni mają lepsze narzędzia. Ale swoje sukcesy też mamy. Ruscy holowali jakiś okręt na Morze Czarne, tak spieprzyli robotę, że zniszczyli śrubę okrętową. Jak to chłopaki znaleźli, to prawie korki od szampana strzeliły, to samo wiadomości na temat ruskiego korabla, który w końcu poszedł tam, gdzie go ukraińscy żołnierze z Wyspy Węży wysłali. Każde wiadomości o tym, że brakuje amunicji, że nie mogą utrzymać pozycji, bo ogień za silny, wszystko nas cieszyło.
- No dobra, ale to się potem może przydać.
- Najpierw musi to ktoś odsłuchać, wybrać, wskazać. Zrobić z tego dziennik aktywności, zapisać referencje, najlepiej fingerprinting stacji, rozpisać sieci łączności, ustalić zależności. To jest kupa roboty. To ma ogromną wartość historyczną, ale jeszcze nikomu nie jest potrzebna. Jeszcze.
- I jak się z tym czuliście?
- Obejrzyj sobie serial BBC, The Secret War. Gdy słuchałem komunikatów z sieci łączności, poczułem się tak, jak operatorzy stacji nasłuchowych.
- Tu się nie ma czemu dziwić, oddział „Y” odpowiedzialny za techniczne rozpoznanie był w większości złożony z ludzi, którzy przed wojną byli radioamatorami krótkofalowcami.
Maładiec westchnął i powiedział:
- Ale przecież to nikomu się nie przyda, komunikacja analogowa na krótkich jest tylko dla takich jak my, starych. Młodzi to mają gdzieś.
Znad ekranu smartfona odezwał się jeden z młodzików:
- A wiecie, że nauczyłem model sztucznej inteligencji, który przegląda teraz zapisane nagrania, rozpoznaje emisje i od razu wskazuje, co należy odsłuchać?
Na to jeden z nowych gości klubu, facet w mocno dojrzałym wieku, z brzuszkiem, wąsem i koszulką z orłem, skomentował:
- Taa, sztuczna inteligencja, komputery, bajery, a lekcje odrobiłeś?
Jako żywo przypomniał mi się klub krótkofalarski w drugiej połowie lat osiemdziesiątych. Tylko tutaj wódki nie ma. Ojciec sapnął, popatrzył na niego spode łba. Postanowiłem szybko zmienić temat. Wyciągnąłem z plecaka malutki transceiver na czterdziestkę.
- To zobaczcie takie maleństwo. Synteza, stopień mocy w klasie E, homodyna. Jak trzy pudełka zapałek!
Na to wspomniany wąsacz krzyknął:
- Homodyna? Wy tu takie zboczone rzeczy? To mój syn nigdy do was nie przyjdzie wy zboczeńce!
Wyszedł, przeklinając, trzasnął drzwiami i odjechał. Trochę szkoda, bo jego syn wydawał się zainteresowany, a tak to nic z tego nie będzie. Nie zdążyłem mu nawet powiedzieć jak się nazywa generator lokalny - ale pewnie i tak by na to nie zwrócił uwagi, tak był zacietrzewiony.
Na to ojciec skomentował:
- Nie martw się, śmieci się same wyniosły.


  PRZEJDŹ NA FORUM