Ciężkie życie PZK
wszystko o PZK, dobrze i źle
    SP8TDX pisze:




Po tym tekście widzę, że często brałeś udział w imprezach firmowych jako organizator i jako uczestnik, na miejscu i na wyjeździe. Masz doświadczenie. I to doświadczenie pozwoliło Ci zauważyć wiele rzeczy których nie bałeś się opisać.

JAK[/quote]




Organizowałem i uczestniczyłem.
Służbowo i prywatnie.
Jak wielu ludzi.
Nic nadzwyczajnego wesoły
A powiedzcie mi NRB czego miałbym się bać ? wesoły
To moje doświadczenia, opinie i spostrzeżenia wesoły[/quote]

Odpowiem ci na obydwa posty razem.

Wielu mimo, że widziało to o prawdziwym napełnianiu puszki milczało. A prawda była taka jak ją opisałeś.

Też organizowałem podobne imprezy i to ja byłem głównym organizatorem. To ja odpowiadałem za BHP, PPoż, wyżywienie i latryny. Nie licząc zadania dla którego to obozowisko powstało.
Piszesz o dobrych radach. Ale od czegoś trzeba zacząć. Wiele osób nie ma nawyku stosowania formalnej strony kierowania. Formalizm w firmie może był przesadzony. Ale rozwiązywał wiele problemów odpowiedzialności. W wielu miejscach jaśnie kierownictwo uważa, że jego słowu ma słuchać cały świat a prostego kwitu upoważnienie do wykonania określonych czynności służbowych mało kto umie wystawić. Dalej nic się nie klei jeżeli organizuje się pracę metodą łapanki.

Na ŁÓŚ-u byłem - fakt, że na jednym z pierwszych (Tomek sp9uob wypuszczał balon) ale to co zobaczyłem wołało o pomstę do nieba. Kemping sucha nie wykoszona trawa, przy wielu samochodach małe i większe ogniska nie licząc kuchenek gazowych. Potrzeby mniejsze załatwiano na koła samochodu lub na sąsiedni namiot. Jakiś węzeł sanitarny był ale mało kto tam chodził. Jakbyś tak to zorganizował we firmie to by cię stary za konsekwencje na najwyższym świerku powiesił.

Człowiek zarządzając organizacją nie zawsze musi o wszystkim wiedzieć. Ale musi wiedzieć któremu podwładnemu lub podwładnym postawić zadanie i od czego zacząć. Metoda RÓBCIE bardzo często kończy się scysjami i niesnaskami.

Ludzie muszą mieć świadomość że pewne decyzje ich nie miną. Że jeżeli ich nie podejmą to i tak będą odpowiadać. Inna sprawa, że wiele osób dyskutuję gada 3 po 3 ale jak przychodzi co do czego to ich nie ma. Inna sprawa, że ludziom trzeba przybliżyć proces decyzyjny, bo później mają pretensję, że są mało informowani.

Ja tylko uświadomiłem swym wpisem, że łOŚ-a w starej formule nie da się zorganizować. Tylko w parafii na terenie której odbywał się ŁOŚ trzeba złożyć dużą ofiarę, że opatrzność czuwała i nic się nie wydarzyło.

A muszę powiedzieć, że przy organizowaniu tego typu imprez jest cała masa haków prawnych o których ludzie nie wiedzą. Dlatego nieraz nawet drobna uwaga może komuś uratować skórę. Inna sprawa, uczestnicy muszą mieć świadomość, ile pracy i wysiłku trzeba włożyć w zorganizowanie imprezy i ile trzeba włożyć inteligencji aby bezkonfliktowo dotrzeć do zamykającego imprezę posiedzenia organizatorów.

JAK


A jeżeli cię uraził problem min, to znaczy, że nigdy nie brałeś udziału w organizowaniu imprezy na ponad tysiąc ludzi, gdy lekarzom zabrakło węgla i tabletek na rozwolnienie a ludziom wysiadły żołądki tylko z powodu zmiany sposobu żywienia.


  PRZEJDŹ NA FORUM