Sens ćwiczeń "łączności kryzysowej" na PMR i CB
    so5dz pisze:

    Witam,
    Wczoraj, jak mogło zauważyć wprawne oko, mieliśmy 13 dzień miesiąca,
    czyli dzień "ćwiczeń łączności kryzysowej na CB i PMR".

    Jak od paru miesięcy, gdzieś tam w tle miałem włączonego streama Andrzeja SQ7SE z fajnego kanału YT Sierra Echo (polecam).
    O ile się nie mylę, na przestrzeni kilkudziesięciu minut nie odnotowałem żadnej tego typu łączności.
    Lokalnie nie słucham z poniższej przyczyny.

    Mam taką teorię - to nie ma sensu.
    (...)

    Ciekaw jestem opinii,
    Pozdrawiam
Witaj Przemku
Właściwie sam sobie odpowiedziałeś w tym pierwszym wpisie opisując swoje obserwacje dotyczące PMR, CB w porównaniu z 2 m i 70 cm
Gratuluję tematu - rzadko zdarza się, aby ktoś pytał o sens działań.

Organizatorzy tzw. ćwiczeń zwykle chcą sprawdzić sprzęt, skuteczność nawiązywania łączności (np. zasięg), umiejętności operatorów i jak liczne jest zainteresowanie, by... Móc się pochwalić, że coś się dzieje, bo nawiązano X+1 QSO i zebrano kolejny raz te same informacje (raport, lokator, posiadany sprzęt, pogoda, info o ewentualnych zagrożeniach i czasem jakieś wymyślone zadanie).
Co ciekawe te dane zbierane są od każdego kto odpowiedział na wywołanie ogólne - liczy się każdy korespondent, a zwykle większość nie planowała być uczestnikiem ćwiczeń. Byli na paśmie i skoro już jest zabawa, to czemu nie zawołać. bardzo szczęśliwy
Do lokalnych grup EmCom jest zapisanych wiele osób, jednak kiedy są ćwiczenia, to mało kto z tych zapisanych w nich uczestniczy.

Słusznie więc pytasz czy to ma sens i masz "teorię - to nie ma sensu". bardzo szczęśliwy
Do Twojej teorii dodam praktykę - jako wieloletni uczestnik takich "ćwiczeń łączności kryzysowej" na UKF i KF.
Zwykle są w sobotę, gdy ma się czas zaplanowany na prace domowe, społeczne, prywatne lub wypoczynek.
Trzeba na ćwiczenia poświęcić np. 1-2 godziny i w rezultacie zadać sobie pytanie o sens powtarzania tego samego raz lub 2 razy w roku. Bywa, że koordynacja jest spontaniczna, Net control nierzadko z dobrymi chęciami, ale bez doświadczenia i przygotowania lub jest jego brak w danym rejonie, okręgu czy regionie.
Po ćwiczeniach sprawozdanie wysyła się do organizatora i oczekuje zbiorczego podsumowania.
Niestety często miesiącami bez odpowiedzi na e-mail za zapytaniem o wyniki, wnioski, propozycje, plany na przyszłość...
Jaki jest więc sens poświęcać czas na takie działania? zdziwiony
W ten sposób motywacja spada i tylko nadzieja, że następnym razem będzie lepiej, powoduje u niektórych kolejny udział w ćwiczeniach...

Moim zdaniem, patrząc z perspektywy około 30 lat, u nas w SP raczej nie uda się tego zorganizować trwale na skalę krajową.
Mamy taką naturę, że lubimy się chwalić swoim podwórkiem lokalnym, rywalizować z innymi, a współpraca szersza jakoś nam nie wychodzi.
Lokalnie przez jakiś czas kilka lub kilkanaście osób jest wstanie stworzyć grupę zapaleńców, która zaangażuje się, wyda często nie małą kwotę na sprzęt, ubiór i organizację ćwiczeń, pokazów... Nawet udaje się podpisać porozumienia z lokalnymi władzami, ale z czasem... - obowiązki rodzinne, inne społeczne, zawodowe lub nowe zainteresowania studzą zapał, a dalsza taka aktywność społeczna staje się... pozorowaniem działalności.

Za to jesteśmy świetni, gdy następuje rzeczywiście jakiś kataklizm typu powódź, pożar, trzęsienie ziemi czy wojna u sąsiadów - wtedy umiemy zorganizować się spontanicznie i nieść bohatersko pomoc innym w potrzebie.
Widzimy sens, o który pytałeś.

Dobrej niedzieli wszystkim życzę. aniołek


  PRZEJDŹ NA FORUM