Ciężkie życie PZK
wszystko o PZK, dobrze i źle
    sp6ryd pisze:


    Oczywiście zaplecze "z herbatą" raczej odpada w takim wariancie i "szamani herbaty" musieliby znaleźć sobie inne lokum.


Niekoniecznie, pod warunkiem że "herbatniki" coś robią. Weźmy dla przykładu klub SP9KLF z Trzebinii - bardzo go lubię, jak mam okazję być u rodziny YL to staram się odwiedzić. Wydawałoby się, że to jakaś rudera w piwnicy domu kultury, straszny syf, piec "koza" na środku, wszędzie jakieś kartony i na środku siedzą "herbatniki" co pewnie w herbacie niejedną wkładkę mają i tylko gadają jak to kiedyś było. Nic bardziej mylnego, to prawdopodobnie jeden z najbardziej odwalonych klubów w 9. okręgu. Jak się zacznie człowiek bliżej przyglądać to ilość sprzętu który tam jest pochowany zaczyna robić wrażenie, szczękę można zbierać gdy zrozumiemy istnienie rzekomo nieużywanej mapy azymutalnej na ścianie i co się dzieje gdy zostanie podpięte zasilanie do obrotnicy anteny LPDA i jak wskazówka zasuwa po tejże mapie. A już w ogóle zbierać nie ma co gdy jeden z "herbatników" nie wstając od stołu potrafi sterować całą stacją przy użyciu komórki przez przekaźniki schowane w ledwie trzymającej się szafeczce pod onem. Także widać, że "jest siła" i panowie coś robią i zdecydowanie jeszcze nigdzie się nie wybierają.

Oczywiście, "wyjątek potwierdza regułę" i to jest ten 1% klubów gdzie stare pierniki nie robią tylko łączności w paśmie widzialnym i nie trzymają TRXa tylko dla ozdoby.
Jednak myślę, że w przypadku takiej "integracji" wielodziedzinowej ten procent mógłby się zwiększyć i pewnie jeden dziadek z drugim by się nieco odmłodził wesoły

Oczywiście, jest ryzyko przesiąknięcia różnych "działaczy" stołkowych czy mało przyjaznych młodzieży panów co w CV mieli dwuliterowe organizacje, ale to nic z czym nie można byłoby sobie poradzić.


  PRZEJDŹ NA FORUM