Ciężkie życie PZK
wszystko o PZK, dobrze i źle
Część druga. wielki amok i jeszcze większa smuta.

Aż przyszedł dzień w którym nastąpił "rozwód" organizacji krótkofalarskich z czynnikami rządowymi. Na bazie dotychczasowych organizacji zaczęto tworzyć stowarzyszenia. Pamiętam tą radość nareszcie wolni samorządni, i jakie biznesy pod płaszczykiem stowarzyszeń będziemy robić. Na początku nawet nie było tak źle. Nowe władze ale już stowarzyszeniowe. Nowe oddziały, co zwielokrotniło liczbę prezesów i bardzo ważnych osób (prawie Afryka - każda wioska ma swego króla).

Było cudownie, gdyby nie rachunek ekonomiczny. Pewnej liczbie osób Ustawa o Stowarzyszeniach przycięła pazurki bo się okazało, ze biznesy nie wypaliły. A stowarzyszenia też są ograniczone w tym zakresie. Planowano wielkie zyski ze szkoleń a te niestety upadły.

I nagle zaczyna się wielka bieda. Wiele oddziałów zaczęło robić bokami. Trochę łatwiej było w ZHP i LOK, które miały własną bazę lokalową i mogły udostępniać Klubom pomieszczenia nieodpłatnie. Najgorzej było w PZK, bo dotychczasowi dzierżawcy, którzy użyczali pomieszczeń też zaczęli stosować rachunek ekonomiczny czyli zażądali czynszu. Wiele klubów stanęło przed widmem bankructwa. (1000 zł czynszu miesięcznie to przy 10 członkach to 100 zł miesięcznej składki od każdego). Rachunek ekonomiczny dotknął też klubów lokowskich, gdzie LOK jako stowarzyszenie kazał swoim klubom płacić czynsz za pomieszczenia, czym doprowadzono do likwidacji klubów lokowskich

Zlikwidowano też etaty, które były przeznaczone dla kierownictw krajowych wojewódzkich a nawet powiatowych. A do tego doszły nowe obowiązki które muszą być wykonywane odpłatnie. (n.p. księgowość)

Kolejnym gwoździem do trumny krótkofalarstwa były i są reformy szkolne. Zmiana finansowania szkół spowodowała, że zaprzestano płacić nauczycielom za dodatkowe zajęcia. Efekt znany. Straciły się kółka radiotechniczne, radiowe i krótkofalarskie, ze wszystkimi możliwymi konsekwencjami. Aktualnie kolejny gwoźdź to lex "kociołek", gdzie na obecność jakiejś organizacji w szkole potrzebna jest zgoda rodziców i kuratora. Nawet po pokonaniu wszystkich barier i tak zostaje na końcu bariera finansowa.

Było źle będzie gorzej. Wielu członków to emeryci, którym nawet te skromne składki są dużym wydatkiem. Wielu sponsorów też ma problemy i ogranicza lub wyłącza sponsoring. Wielu dzierżawców podnosi czynsz nieraz do absurdalnej wysokości.

Jest jeszcze problem bogatych klubów i oddziałów. Które staraniem swoich członków dobrze prosperują. Są one niezależne i nie można ich upokorzyć czy zdyscyplinować bo one mają swoje pieniądze a niezależność ekonomiczna pozwala na niezależność organizacyjną.

Potrzebne będą cięcia aby nie zabić krótkofalarstwa. Są możliwe jeszcze elementy reformy. Jak np. likwidacja nadmiernej liczby oddziałów do jednego na województwo (dla dużych województw max 2 oddziały) ale czy aktualni VIP-owie odpuszczą? Może wpisać się w strukturę metropolitalną? Inne sposoby to przestać się oszukiwać o przewodniej roli ( brak podstaw prawnych) określić zakres obowiązków do rzeczywistego i ograniczyć płatność? Czy chodzi o to, żeby szerokie rzesze "smakowały krótkofalarstwo" ustami ich przedstawicieli.

JAK


  PRZEJDŹ NA FORUM