Ciężkie życie PZK
wszystko o PZK, dobrze i źle
    sp9mrn pisze:

    The bzdura.
    Ludzie byli zachłanni, szczególnie ci, którzy pracowali w PZK (i innych organizacjach) na etatach finansowanych z resortów siłowych. Współpraca bywała dobra - i kluby PZK wysyłały swoich ludzi na obozy harcerskie czy np na Bieszczady40 albo bywała bardzo zła... (w znaczeniu - niemożliwa) i nie miało to przesadnego związku z panującym ustrojem.
    Dostęp do demobilu był o niebo lepszy w LOKu, w klubach PZK trzeba było czasem pomarzyć...
    Opowieści o przyczynach wiodącej itp są legendami, trzeba jedynie wspomnieć o pierwotnie pamującym prawie powielaczowym, następnie o pojęciu "stowarzyszenia wyższej użyteczności" a potem o rozporządzeniu rady ministrów Dz.U. 1963 nr 34 poz. 197
    Pisanie o historii nie jest proste...
    Ale ogólnie, to się z tobą zgadzam, że to co robią teraz władze PZK to dno i muł.
    Zastanawiam się, czy nie pozwać członków władz o zwrot kosztów poniesionych przez PZK na pseudopozwy. Oczywiście o zwrot na rzecz PZK.

    Ale to tak tylko na marginesie. (tak, mam w tym interes prawny)

    mrn

    Muł uwiązał nogi i wciąga. Trochę szkoda...


To rozporządzenie to skutek o czym pisałem, nie powód. I zwróć uwagę na ważność tego dokumentu, "uznany za uchylony"

Co do sprzętu to w przypadku sprzętu demobilowego dokładnie tak. Ale PZK dostawało sprzęt z telekomunikacji, ZURIT oraz pogotowia, straży pożarnej szpitali a nawet policji. Ale to wymagało działań "rynkowych".
Też musisz zrozumieć, że to są wspomnienia a nie opracowanie historyczne. I bardziej pamiętam targaną na plecach A7B niż rozporządzenie z tamtych czasów.
JAK


  PRZEJDŹ NA FORUM