Ciężkie życie PZK
wszystko o PZK, dobrze i źle
Dlaczego w latach 60 możliwa była współpraca między PZK, LOK, ZHP? Bo ludzie nie byli zachłanni. Nie przynależeli tylko dla biznesu. Czemu nie było idiotycznych kłótni, bo to załatwiali właściwi ministrowie np, regulując wielkość dotacji. Dotacje były celowe. Na utrzymanie klubów, na organizację zawodów. Ale i też na etaty.
O ile krótkofalowcy indywidualni byli biedni w sprzęt to ówczesne przepisy stanowiły że sprzęt zdjęty z eksploatacji i skasowany można było przekazać do klubów PZK, LOK ZHP. Co stanowiło, że kluby miały masę sprzęt sprzętu, gdzie kasacja polegała na przełożeniu kabli z jednej skrzyni do drugiej. Były RBM-1, 10 RT, RSB, A-7-B, masa radiostacji szpiegowskich - walizkowych.
Do tego działały warsztaty produkujące np. urządzenia do łapania lisów i inne.

Należy też dodać jak to się stało, że zwierzchność uznała przewodnią rolę PZK. Po prostu LOK i ZHP klasyfikowano jako organizację paramilitarne. Natomiast PZK miała naklejkę organizacji cywilnej. Dlatego zwierzchność uznała, że do kontaktów międzynarodowych nadaje się tylko PZK jako organizacja "stricte cywilna". (a nie całkiem żartem połowa krótofalowców była związana z kontrwywiadem cywilnym, reszta wojskowym, a pozostali byli tylko kontrolowani).
Dlatego też w tamtym czasie każdy miał dwie legitymację. Swojej organizacji i PZK. Składki dla nasłuchowy były malutkie a składka PZK, jak był członkiem LOK-u lub PZK- pokrywała tylko koszt składki IARU.

I tak to trwało do czasu likwidacji socjalizmu i przejścia na gospodarkę rynkową. Ale to w drugim odcinku
JAK



  PRZEJDŹ NA FORUM