Ciężkie życie PZK
wszystko o PZK, dobrze i źle
    sp9eno pisze:



    ps.pamiętasz?, był taki okres w PRLu kiedy PZK było postrzegane
    jako organizacja z rodowodem sanacyjnym.
    Dziś można spokojnie powiedzieć, ze PZK i sposób jej działania
    wskazuje na rodowód PRL-owski.



Andrzej, bo
nikomu nie zależy na przedstawianiu prawdziwej, a niektórym wręcz zależy żeby ta prawdziwa historia obecnego PZK zniknęła w pomroce dziejów.
Organizacja śmiało zmierza do obchodów 100 lecia pod światłym przywództwem, ale nikt nie zastanawia się, że obecne PZK nie ma 100 lat tylko 66. A to różnica.
Pytasz co Ty możesz?
Spróbuję Cię naprowadzić:

1. Mogłeś razem z Dionizym i kilkoma innymi osobami nie tchórzyć tylko przyjechać do Burzenina. Nie wiem czy byłoby lepiej, czy gorzej, ale może byłoby inaczej.

2. Mogłeś uczestniczyć w następnych zjazdach. Bywało że Twojego głosu zabrakło.

3. Możesz, zamiast mówić "co ja mogę?" próbować odwołać się do logicznego myślenia ludzi i tłumaczyć prawdziwą historię PZK. Nie martw się za nauczanie prawdziwej historii w PRL też można było dostać po mordzie od SB, albo wylądować w pierdlu.

To mało? Może mało, ale na pewno więcej od kilkuset stron jojczenia.


Józef NRB użył określenia "selektywne przestrzeganie przykazań". Pamiętasz określenie "inżynieria informacyjna Prezydium"?

Jeżeli nie pamiętasz to przypomnę jak chowane były dokumenty, jak wywalano z listy mailowej delegatów za zadawanie niewygodnych pytań. Ta inżynieria trwa do dzisiaj. To jej efektem jest zlewanie pytań Canisa, a teraz próba zastraszenia.
"Pytasz? Skarżysz do sądu? To teraz my Ciebie postraszymy"
Różnica jest taka, że Prezes nie rozumie, że w przypadku skargi Canisa, której nie przekazał do sadu, może się to dla niego skończyć sporym ubytkiem z portfela, a sprawa o "szkalowanie" zakończy się tylko ośmieszeniem. Kogo? Oczywiście prezesa.

Andrzejku, bądź słoneczny i żyj wiecznie wesoły


  PRZEJDŹ NA FORUM