Ciężkie życie PZK
wszystko o PZK, dobrze i źle
    SamuelMorse pisze:

      sp7top pisze:


      Głuchy telefon tak właśnie działa, a Ty dałeś się nabrać i nie sprawdziłeś informacji. Większość z tego co tutaj napisałeś jest nieprawdą.
      ...
      ...
      Jeśli uważasz, że bycie we władzach oddziału w PZK to wielki splendor i nie wiadomo jakie korzyści, to albo celowo chcesz wprowadzić w błąd, albo nie wiesz o czym piszesz.


    Tak to prawda dąłem się ponieść plotce, ale jak to mawiają - nawet w plotce jest odrobina prawdy, a w tym przypadku nawet odrobina prawdy nie napawa optymizmem.


    Wiem że to żaden splendor, jednak jak da się zauważyć w kręgach krótkofalarskich z jakiegoś powodu, przynajmniej na stanowiska prezesowskie ludzie się pchają jak by to było nie wiadomo co. Dla kasy też chyba nie - PZK ma budżet mneijszy niż podrzędny klub w piłce nożnej i mówimy tu 1 klubie a nie o całym PZPN. Może brak sukcesów zawodowych chcą sobie suplementować prezesurą, trudno powiedzieć, niestety często tym ludziom woda sodowa uderza do głowy (często nie znaczy zawsze i nie znaczy każdemu, żeby nie było)

    Jak już ktoś słusznie zauważył na pozostałe "wakaty" już jest dużo gorzej i ludzie często są z łapanki (często aż się wypycha ludzi na środek co bywa żenujące). Kiedy okazuje się że trzeba społecznie popracować, to już kolejki nie ma. Zresztą nawet rzeczony prezes szybko miarkuje się że to wcale nie lekka sprawa i nie polega jedynie na wskazywaniu palcem i delegowaniu prac, choćby z powodu braku rąk do pracy, czy chęci nadmiernej kontroli przez "prezesa".

    Zresztą w dzisiejszych czasach w kontekście chęci budowania fajnie działającej społeczności wokół tego fascynującego hobby całe to prezesowanie wydaje się być śmiesznym konceptem, w szczególności że podane jest zupełnie niezjadliwie w PRL-owskim sosie.
    Brak komunikacji poziomej jak i wertykalnej w obrębie związku, brak budowania PR na zewnątrz, zero działań w wektorze pozyskiwania członków, zarówno tych młodych jak i tych starszych (młodych nie przybywa, starych za to ubywa skutecznie, wystarczy zerknąć na strony oddziałowe gdzie często tylko info o SK). Zresztą sam koordynator do spraw młodzieży stwierdził że teraz to ona ma co innego na głowie i nie po drodze mu z działalnością społeczną, a takich stanowisk miraży w PZK jest więcej. Brak zagospodarowania starszych hams - to akurat jest problemem całej Polski nie tylko naszego hobby.
    Wisienką na torcie jest domykanie się na zewnątrz przez obecną władzę, ucinanie wszelkiej dyskusji, np. pod postacią straszenia wspomnianymi pismami oraz zupełny brak transparentności do której status OPP powinien obligować i za co PZK powinno ów status dawno utracić.
    Wątpliwym moralnie jest też przywództwo w takim związku "obatela" MO, którego członkowie niejedno wycierpieli z rąk ziomali "obatela", a jeszcze niedawno ludzie przyklaskiwali ustawie dezubekizacyjnej.

    Fascynuje mnie wręcz to, że wszystko stoi na głowie, a do tego jeszcze np. TDX przyklaskuje betonowej gawiedzi, nie spodziewałem się tego po bądź co bądź młodego duchem człowieku. Choć rozumiem że to zapewne w ramach obrony kolegów, choć należy pamiętać że są rzeczy nie do obrony, widać to w przypadku naszego pięknego związku gołym okiem, a to tylko pierwsza warstwa tego problemu. Nawet nie chcę wiedzieć co głębiej skoro np. Jurek HF1D którego znam jako opanowanego gościa uznał że dalej w to nie warto brnąć.


Wyłączając "sprawę SP7TOP" której nie znam,
to świetnie napisane i celne argumenty.

eno


  PRZEJDŹ NA FORUM